Perspektywa Alex:
Obudziłam się na kanapie, a dokładniej, to obudził mnie dziadek.
- Idziesz ze mną na ryby ? - zapytał
- Która jest godzina ? - mruknęłam
- Piąta rano. - powiedział
- Dziadku ! Daj spać ! - jęknęłam
- Oj No Alex ! - powiedział, westchnęłam i wstałam.
- Dobra. Daj mi chwilę. - mruknęłam i ruszyłam sięprzebrać, gdy zeszłam już gotowa zastałam dziadka w kuchni.
- Dziadku ! Jak zasnę nad wodą, to będzie twoja wina. - powiedziałam.
- Nie marudź, tylko chodź ! - powiedział i ruszyliśmy. Poranek minał fajnie, nigdy bym nie pomyślała, że siedzenie i wpatrywanie się w taki kijek pływający na wodzie może być fajne, no może asem jeżeli chodzi o wędkarstwo nie jestem, ale już wiem co i jak.
- Lexi, gdzie byłaś ? - zapytał Styles jak wróciłam z dziadkiem do domu.
- na rybach. - odpowiedziałam z uśmiechem
- Boże , widzisz i nie grzmisz, mówiłam ci staruchu, żebyś dał dzieciakom spokój, to nie ! - wrzasnęła babcia
- Ale było fajnie - powedzialam
- Czy ty jesteś chora ?- zapytała przerażona staruszka.
- Nie no babciu, spoko, zdrzemnęłam się tam chwilę, ale ogólnie to wiesz, już wiem czym się różni ryba od ryby. - powiedziałam a wszyscy się zaśmiali.Weszłam na TT i dodałam wpis
Jak iść na ryby, to tylko z dziadkiem :) ale wstawać o 5.00 rano ? Nie dla mnie :)
Perspektywa Ely:
Obudziłam się w pokoju Smitha. Chłopak jeszcze spał, więc ruszyłam do kuchni w celu zrobienia sobie gorącej kawy. Jakoś nie chce mi się spać. Usiadłam przy stole i odpaliłam Johnowego notebooka. Zalogowałam się na skype, a już dosłownie parę sekund później zobaczyłam twarz Matta.
- Hej, Ruda! - zawołał, a ja zaśmiałam się do kamerki. - Upojona noc?
- Nie spieszy mi się. - odparłam podpierając się o łokieć. - A już chcesz zostać wujkiem?
- No wiesz, nie byłoby tak źle. - poruszył brwiami.
- Idź, zboczeńcu. Ja nie idę do łózka po trzech tygodniach znajomości.
- Seriously? A Ch...
- Nie kończ. - odrzekłam. W zasięgu wzroku pojawiła się Alex.
- Elka! Harry jest zazdrosny!
- Uuu, jak słodko. - zaśmiałam się. - a o czo chodzi?
- No bo wiesz...
- Nie kończ! - Harold położył jej dłoń na ustach, co przeszkodziło jej w dalszym mówieniu. - Hej, Elka. Co tam?
- Styles, nie zmieniaj tematu! - oburzyłam się. - A nawet nieźle. Matt myśli, że miałam upojoną noc z Johnem.
- A nie miałaś? - na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
- Nie. - ucięłam i wybuchnęłam śmiechem.
- Dziwna jesteś. - poparła go Alex.
- Moje dziwactwo zawdzięczam tobie. - odparłam i wystawiłam jej język.
- Pfff. - obróciła się obrażona.
- No wiesz co? - krzyknął Harold - A dopiero skończył jej się foch na mnie.
- dobrze ci tak. - odparłam.
Perspektywa Alex:
Ale ten człowiek mnie denerwuje.. No nie, jak się nie opanuje, to wyjdę z siebie i stanę obok...
- Harry, ogarnij się! - warknęłam
- No ale weź nie fochaj - powiedział
- nie focham, ale weź idź zobacz, czy cię ie ma w kuchni. - powiedziałam. Wyjęłam telefon i weszłam na TT
Bo czasem są takie momenty, że człowiek chce być sam i nawet osoba, którą kochasz cię denerwuje...
- Idę do siebie. - krzyknęłam i poszłam do mojego tymczasowego pokoju, rzuciłam się na łóżko i włożywszy słuchawki do uszu puściłam sobie muzykę. "Powierzchnie tnące" po kilku próbach udało mi się zaśpiewać całą piosenkę, odstresowałam się i wielkim uśmiechem na ustach zeszłam do salonu. Cały czas powtarzałam tekst równo z Fokusem, gdy tylko przekroczyłam próg wszystkie spojrzenia zostały utkwione we mnie.
- A może tak wolniej co ? - zaśmiał się Lou, nie zwracając na niego uwagi robiłam swoje
- Nauka na pewno długa
Bo słów sztukowanie to sztuka
Wyrafinowana technika
Co z tego wynika
I co ci to da, nie wnikam - usiadłam na kanapie obok Harry'ego, który wyciągnął mi z uszu słuchawki, na co zareagowałam zimnym spojrzeniem.
- A już mi przeszło. - jęknęłam i chciałam wstać, ale chłopak złapał mnie w talii i przyciągnął na swoje kolana.
- Nie kochanie, teraz zostajesz. - powiedział
- Widzę, widzę, widzę więcej
Wiem więcej, tak to jest mniej więcej
Uczę się sztuki życia, hip hop to mój sensei
I rzucam tym, a to jak kauczuk
Czysta technika, żadnego fałszu - zaśpiewałam nie zwracając na nich uwagi.
- Siostra, jak ty to robisz ? - zapytał Matt, no tak, ja jako, że słucham polskich kawałków z językiem nie mam problemu, on to co innego, strasznie kaleczy nasz ojczysty język.
- Ale, że rapuję ? Normalnie. - powiedziałam
- Alex, Matt możecie na chwilę ? - zapytał ojciec, grzecznie wstaliśmy i poszliśmy do kuchni.
- Tak Tato ? - mruknęłam
- Podjąłem jedną decyzję. - powiedział, bałam się, cholernie się bałam.
- Jaką ? - zapytałam cicho.
- Postanowiłem zamieszkać w Hiszpanii. - powiedział, nie wierzyłam własnym uszom
- Że co kurwa ? - zapytałam
- Wy nie musicie, ja i Rose, wiem, że sobie poradzicie, zawsze możecie do mnie wpaść. - powiedział, Matt był zszokowany, podeszłam i go przytuliłam, dawno nie okazwałam mu uczuć.
- Kocham Cię tato. - wyszeptałam
- Ja ciebie też Olcia. - powiedział
- Będę tęsknić tato, będę kurewsko tęsknić. - powiedziałam a on się zaśmiał
- Ja za wami też. - powiedział, wtedy Matt też dołączył do uścisku.
- tak, że ten, wrócicie sami, ja już jadę. Kocham was dzieciaki. - powiedział i wyszedł, wpatrywałam się w drzwi za którymi zniknął, nie wierzyłam w to...
- Czyli, że teraz mamy wolną chatę ? - zapytał Matt
- Tsaaa... - mruknęłam i udałam się do salonu. Usiadłam obok Loczka i się w niego wtuliłam, on pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się lekko, lubiłam gdy to robił, czułam się wtedy taka kochana.
- Co powiecie na horror ? - zapytał Malik
- A może jakaś komedia ? - zapytał Harry, spojrzałam na niego.
- Na mnie wyciskacze łez nie działają, a na horrorze nie będę się do was tulić. - powiedziałam
- Ale Harry do ciebie tak. - odpowiedział Niall ze śmiechem
- Oj dajcie chłopakowi spokój... Włączaj Zayn. - powiedziałam i zaczęło się, film był podobno straszny, tak mówili chłopcy, bo ja i Zayn śmialiśmy się ze wszystkiego, z tego, że zmarnowali dużo różnych przydatnych rzeczy, albo z głupoty bohaterów, no bo kto normalny, wiedząc, że w szafie jest morderca i tak do niej zagląda ? Weszłam na TT i zaczęłam się śmiać, Lou dodał zdjęcie, na którym ja i Zayn się śmiejemy, a Hazz chowa się za mną z podpisem
@Alex_Polak i @zaynmalik świetnie się bawią na horrorze, ale @Harry_Styles chyba nie :) hahaha Harold się boi :D
@Louis_Tomlinson nie śmiej się z @Harry_Styles, bo ja widziałam u niego na telefonie twoje fajne fotki :)
@Alex_Polak ale musisz przyznać, że fajnie się oglądało :)
@Alex_Polak @Louis_Tomlinson @zaynmalik JA TEŻ MAM TT. I potrafię z niego korzystać, więc radzę wam uciekać !
@zaynmalik może rzućmy mu na pożarcie @Alex_Polak jej może nic nie zrobi :)
@Louis_Tomlinson pożegnaj się z marchewkami !
@Alex_Polak @Louis_Tomlinson @zaynmalik @Harry_Styles co tam się dzieje ?
@YaeleCooming nie chcesz wiedzieć Ely :) Tęsknię :( :*
@Alex_Polak ja też tęsknię :*
Perspektywa Ely:
- Dobra, Alex, Ogar. - powiedziałam - No rozumiem, że chata wolna, ale jesteś taka nierozanielona, jakbyś się bananów naćpała.
- Ale ty masz skojarzenia. - zaśmiała się. - A jak twoja fobia na banany?
- Ma się bardzo dobrze. - odparłam. Matt wybuchnął śmiechem a reszta 1D patrzyła się na nas zdezorientowana.
- Ely, a tak właściwie, to gdzie jest John? - Spytał Matthew.
- Chyba jeszcze śpi. - powiedziałam.
- To go obudź.
- Nie chce mi się. Tylek boli od siedzenia z wami. - wystawiłam mu język.
- No to ja mam pomysł. - zatarł dłonie. - wciąż masz na dzwonek ten Utwór metalowy?
- Taaak, Wehrmacht, a co?
- Daj mi chwilkę.
- Nie myśl o tym! - wrzasnęłam, ale ciut za późno. Usłyszałam mój dzwonek a potem, huk, jakby ktoś spadł z łózka.
- Ely! Zabije cie! - wrzasnął John z góry.
- Testament piszesz mi ty! - krzyknęłam pokazując palcem Matta. Usłyszałam jak ktoś schodzi do salonu.
- Musiałaś? - spytał patrząc na mnie.
- To nie ja, tylko Matt. - odparłam podchodząc do niego i czochrając włosy. - słodko wyglądasz z taką szopą na głowie. - wyszczerzyłam się.
- to zmień sobie chociaż dzwonek. - poprosił i ruszył do kuchni. I znowu huk. - Chelsea, błagam cie...
Wybuchnęłam śmiechem i znów usiadłam przed laptopem.
- Cause I can Love you More Than This, Yeah! - skończył śpiewał loczek Alex, która wciąż miała focha.
- No weź pomóż. - poprosił. Pokręciłam przecząco głową śmiejąc się ze Stylesa.
- Hej Matt, Alex. - z kuchni wyszedł Smith, znów wywalając się przed kanapą - Kurde, nie śpię od dziesięciu minut, a to już trzeci raz!
Wybuchnęłam śmiechem patrząc na rozpłaszczonego chłopaka.
- Nie wstaniesz? - spytał go Matt.
- Lepiej nie, bo zaraz znowu będę miał bliskie spotkanie z podłogą. - odparł. Matt spojrzał na niego, na mnie, na niego i wzruszył ramionami.
- Upojona noc? - spytał ruszając zabawnie brwiami. Walnęłam się ręką w głowę.
- Lexi, co on wczoraj brał? - spytał John dziewczyny. Ta tylko uśmiechnęła się do siebie i wystawiła mu język.
- Ely, kurde, ty wiesz, dlaczego ona się focha? - spytał Harry. Zachichotałam cicho.
- Styles, daj jej odetchnąć. - powiedziałam. Na dźwięk sms-a uśmiechnęłam się do siebie.
Ely, powiedz Alex, żeby przestała się na Hazzę gniewać, bo jego błagania mnie już irytują. Norbert xx
Okej. Ale skąd ty, kurna, masz mój numer?! ;O
Zna sie kod do telefonu Alexandry :P:P
- Alex, skończ tego focha na Stylesa. - powiedziałam do telefonu.
- Chce pobić rekord, czekaj jeszcze 10 sekund.
- Szybciej.
- No już. - powiedziała wreszcie. - Harold, koniec focha!
- Wreszcie! - usłyszałam Harrego. Rozłączyłam się i wrocilam do salonu, w którym John i Matt prowadzili jakże inteligentną konwersację o biuście kobiet.
- Ogarnijcie się. - mruknął niezadowolony Niall.
- No właśnie - dodał Tomlinson pojawiając się w kamerce. - Bo jeszcze Ely was usłyszy.
- Ona gdzieś tam siedzi. - machnął ręką Smith.
- Nie byłabym taka pewna. - odparłam pojawiając się z zaskoczenia. - Dobra, ja idę na spacer. Cześć.
I mówiąc to wyszłam beztrosko z mieszkania Johna, nie wiedząc co czeka mnie w miejscu, do którego się udaje.
Perspektywa Alex:
- Styles weź się ogarnij ! - warknęłam
- No ale co ja ci robię ? - zapytał niewinnie
- Boże, z kim ja żyję. - jęknęłam
- No nie przesadzaj, tak źle nie jest. - wyszczerzył się
- Gdybym wiedziała na co się piszę, nigdy bym cie do domu nie wpuściła. - powiedziałam a on się uśmiechnął
- O czym gadacie ? - zapytałam Lou i Nialla, którzy siedzieli przy laptopie
- Właśnie skończyliśmy omawiać figurę Ely. Teraz zaczynamy twoją. - powiedział Niall, a ja rzuciłam w niego poduszką, Matt siedzący obok spadł z fotela i spojrzał na mnie z mordem w oczach.
- No co ? - uśmiechnęłam się lekko wtulając w Loczka.
- Już nie żyjesz ! - warknął Mathew
- Hazzuś, broń mnie ! - powiedziałam, a loczek się zaśmiał
- A co ja będę z tego miał ? - zapytał
- Zrobię wszystko, ale proszę ratuj. - powiedziałam, Styles uśmiechnął się szyderczo, ale rzucił się na mojego brata z poduszką i w ten oto sposób rozpętała się wojna.
- Uratowałem cię. - powiedział dumnie Harry po skończonej bitwie.
- Co chcesz za to ? - mruknęłam, a on z uśmiechem wpił się w moje usta.
- Już ty dobrze wiesz. - wyszeptał mi do ucha, na co zareagowałam śmiechem
- zboczeniec ! - powiedziałam a on się wyszczerzył
- Ale za to mnie kochasz ! - powiedział
poniedziałek, 31 grudnia 2012
wtorek, 18 grudnia 2012
Rozdział Piętnasty
Perspektywa Ely:
Zycie jest piękne. No chyba, ze Tomo ci coś przerywa.
Zawsze spoko.
Wspominałam już, jak ja bardzo
nie cierpię wstawać wcześnie? Nie? To już wiecie.
- Teraz moja kolej! - wrzasnął Matt
i zaczął skakać po łóżku.
- Już wstaje. – mruknęłam. Podniosłam się
z materaca i ruszyłam do łazienki w celu wzięcia prysznica. Jednakże, pomieszczenie
było okupywane przez Stylesa.
Westchnęłam i zeszłam do Alex.
Brunetka uśmiechnęła się do mnie promiennie i podała gorące Latte z Strasburga.
Odwzajemniłam uśmiech i wypiłam parę łyków. Na schodach turlali się Harry i
Matt. Wybuchnęłam śmiechem.
Zebraliśmy się wszyscy i byliśmy gotowi.
Tym razem to Matt prowadził, bo ja nie byłam za bardzo w stanie. Dlaczego? Bo
nie jestem do końca rozbudzona. A szczególnie, że mam ochotę kogoś zabić.
- Ely, jesteśmy. - Lexi machała mi ręką przed twarzą. - idziesz?
- Zamyśliłam się. - odparłam i wyszczerzyłam się lekko. To wszystko jest chore. Ale przeczuwam coś dziwnego.
- Możecie schować podręczniki. - powiedział pan Spencer wchodząc do wielkiej klasy. - Dzisiaj chciałbym abyśmy obejrzeli film. - klasa mruknęła z aprobatą. Szczerze, to Pan Spencer i pani Lin, nauczycielka od matematyki, jako jedyni zasługują na miano nauczyciela. Bo reszta? wiedzmy i pająki. Denerwuje mnie to szczerze.
- Yaële, żyjesz? - pan Spencer machał mi ręką przed twarzą. - Słuchaj, jesteśmy z przeciwną klasą, a wiem, iż tam jest twój chłopak, wiec proszę, tylko bez całowania.
Zaśmiałam się cicho i jako, że byłam ostatnia, spakowałam rzeczy i ruszyłam do klasy na przeciw gdzie na samym końcu czekali na mnie John, Matt, Styles i Lexi. Uśmiechnęłam się do nich szeroko i przysiadłam się miedzy Johnem, a Mattem.
- Olka, Spencer kazał nikomu się nie całować. - powiedziałam jeszcze do brunetki. Hazz obrócił się od nas obrażony - A temu co?
- Matt wyprostował mu cztery loczki - odparła panna Polak.
- No to kiepsko. - stwierdziłam i odwróciłam się do ekranu
- O nieee. - przeciągnęła Alex patrząc na mnie.
- Czo? - spytał John, który dopiero teraz zwracał na nas uwagę. - Osz Kurde, ja się chyba zaczynam bać. Olka, jaki to film?
- Paranormal Activity. - odparła dziewczyna. Patrzyłam na napisy i aż śmiać mi się chciało.
Tak. Dwie godziny na oglądaniu filmu. Abo raczej esemesowaniu, bo nikogo film nie interesował każdy z nas widział już go co najmniej dziesięć razy. Nasze liceum strasznie się powtarza.
- Trzeci esemes z kolei od loczka. - szepnęłam do Smith'a. - on się długo nie lubi fochać.
Pokazałam wiadomości Alex, a ta wybuchnęła śmiechem. Nauczyciele już dawno wyszli, bo jak mówili 'Musimy docenić bycie sam na sam z kulturą i strachem.' Tasa, kogo to straszy?
Czyli w rezultacie na sali były całujące się pary, chłopaki z chłopakami, dziewczyny z dziewczynami i dziewczyny z chłopakami. Wiem, dziwne to, ale ja szanuje homoseksualizm i biseksualizm. To chyba naturalne.
Jestem zajęta. - odpisałam na mesa Lexi
Czym?
Odpisywaniem na esemesy i twitterem, x.
- Bosh, kobiety. - westchnął Styles.
- Masz problem? - spytała Lex.
- Nie, tylko tak wzdycham. - poprawił się.
Jako, iż była to dopiero trzecia lekcja, pobiegłam z Alex do Dyrektora.
- Dziewczyny, co ja mam z wami zrobić?
- Najlepiej dać sobie spokój a potem wrzucić ślimaka do sedesu i spuścić wodę. - odparła brunetka. Dyrektor uśmiechnął się lekko.
- Dziewczyny. Złożono na was skargę, że rozwaliłyście parę straganów na głównej. Czy to prawda?
- Nas pan sobie wyobraża na głównej? - zbuntowałam się - Nam się nawet do domu nie chce tyłka ruszać, a co dopiero pieszo 10 km?
- Spokojnie, Yaële, wierze wam. A teraz idźcie i starajcie się nie załapać a jeśli ktoś będzie chciał was do mnie wysłać, to proszę, dajcie mi święty spokój. mam sporo pracy. No, już, zmykajcie!
- Fajny dyrek - stwierdziła Lexi, gdy wyszłyśmy. - A wiesz co się zbliża?
- Halloween? Trzeba Obkleić dom Perrie Jajkami i papierem toaletowym, buahahahahah - zaśmiałam się szyderczo.
- Hej Dziewczyny - podszedł do nas Matt - Jak u Dyra?
- Żadnej kozy, żadnego zadania dodatkowego, żadnej kary, więc jest git. - odparła za mnie Olka. Zza zakrętu wyłonił się John.
- Nie czekajcie na mnie, wracajcie do domu. - powiedziałam szybko - zapomniałam czegoś w bibliotece na zajęciach Lektury.
Gdy byłam już w bibliotece, oparłam się lekko o drzwi, zastanawiając się, gdzie znajduje się mój telefon. Weszła bibliotekarka.
- Zabrał go chyba jakiś młody człowiek o nazwisku Smith, z pretekstem, ze go pannie odda. - powiedziała.
- Miodzio. - mruknęłam pod nosem. - Dziękuję i do widzenia.
- Taak. - odparła.
- Gdzieś ty była? - spytała mnie Alex.
- No w bibliotece. - odpowiedziałam.
- Sprecyzuj.
- Niom więc zapomniałam telefonu w bibliotece, a teraz szukam John'a, więc możesz mi powiedzieć, gdzie jest?
- Jakieś pół godziny temu poszedł, mówiąc, żebyś do niego wpadła. Ale zachowujcie się normalnie, błagam, nie chce być ciocią.
- Spoczi - odparłam puszczając jej oczko.
Byłam ubrana lekko, a jak na październik, zimno jak cholera. Doszłam wreszcie pod apartament John'a, i zapukałam. Prawie od razu otworzył. Potem spojrzał na mnie tymi niebieskawymi oczami i oznajmił:
- Cała się trzęsiesz. - objął mnie ramieniem i zaprowadził do siebie. - Masz. - nałożył na mnie swoją bluzę i przytulił. - Wszystko okej? - spytał troskliwie.
- Tak. - odparłam lekko.
- Chodź tu. - uśmiechnął się i wstał. Rozłożył ręce do wielkiego przytulaska. Od razu zrobiło mi się cieplej. - tego szukasz? - wyciągnął z tylnej kieszeni mój ukochany iPhone
- Tak. - uśmiechnęłam się. - Ta bibliotekarka wcale nie jest taka sympatyczna.
- Tu się zgodzę. - mruknął. - a buziak za dziękuje? - zrobił smutna minę, na którą wybuchnęłam śmiechem. Podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek. A on sobie wszystko, spryciul, zaplanował. Pociągnął mnie za biodra do siebie i pocałował. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. W końcu musiałam iść do domu. Jak mi na złość, strasznie się rozpadało.
- Ciekawe? - spytał patrząc na mnie podpierając się na łokciu. Odwróciłam się od okna.
- Skończyłeś się ze mnie nabijać? - spytałam odwracając się i krzyżując ręce pod biustem.
- Ależ, skarbie, ja się z ciebie nie nabijam. - zaprzeczył wciąż wpatrując się we mnie. Po chwili usłyszałam rozmowę. Ale wciąż byłam odwrócona.
- Cześć, Olka. Ely dzisiaj zanocuje u mnie, bo pada, a ja jej nie puszcze. - oznajmił. - A co teraz robi? Ma na mnie focha bo myśli, ze się z niej nabijam. Niee, o to się nie martw. Ja tez nie chce być ojcem. No, hej.
- Czo się tak gapisz? - mruknęłam co spowodowało u niego wybuch śmiechu.
Patrzy się dalej na mnie, oparty rękoma o tylną część krzesła. W końcu nie wytrzymywałam i rzuciłam się na jego łóżko ciężko wzdychając.
- Loeen? - drzwi do jego pokoju otworzyła wysoka brunetka, bardzo do niego podobna, zapewne jego siostra. - widzę kłótnia przyszło-małżeńska. - uśmiechnęła się do mnie. - Elyne.
- Yaële, ale mów mi Ely. - podałam jej rękę. Jej brat wyślizgnął się niezauważalnie z pokoju.
- Braciszek mi o tobie sporo opowiadał. - usiadła na łóżku.
- W jakim sensie? - uniosłam brew.
- No wiesz, jaka to ty urocza. - zaśmiała się. - No dobra, ja się zmywam. Powiedz Johnowi, że wracam pojutrze. I nie róbcie nic nieodpowiedzialnego.
- Jesteś trzecią osobą, która to dzisiaj mówi. - pomachałam jej. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i zniknęła na schodach.
- Wciąż foch? - spytał John patrząc na mnie. - O, skończył się.
- Chyba. - mruknęłam. - Elyne kazała mi przekazać, że jedzie gdzieśtam i wraca pojutrze.
- Te gdzieśtam to znaczy z mężem na wczasy, a ja zostanę wujkiem. - stwierdził.
- Oj tam, oj tam.
- Aaa, zostajesz ze mną do pojutrze, bo Olka, Matt i 1D musza gdzieś pojechać. A mi się nie chce iść do szkoły.
- Czyli wagary?
- Czyli wagary. - odparł ze śmiechem. - Elyne powiedziała, że możesz trochę pogrzebać w jej garderobie. Czyli poszukaj sobie jakiejś piżamy. Pierwsze piętro, łazienkę masz na przeciwko. - powiedział patrząc na mnie.
Weszłam do pokoju Smitha w bokserkach i za dużej, jak sądzę, jego koszulce. Pewnie się mył. Siadłam przed laptopem i sprawdziłam Twittera. Alex z One Direction, Mattem i jej ojcem są w Polsce, bo jak widzę, kolejna kłótnia miedzy Polakami a Norbertem.
A @YaeleCooming co się tak nie odzywa?
@Alex_Polak nie odzywam się, bo mnie sprzedałaś :(
@YaeleCooming, ja bym chciała mieć kogoś takiego jak ty masz :P
@Alex_Polak a nie masz?
@YaeleCooming loczek nie jest taki :((
@Alex_Polak @YaeleCoomnig, ale spamujecie
@Norbertos_ tez aniołkiem nie jest :p
@Alex_Polak @Norbertos_ ja zmykam. Pozdrówcie bandę ode mnie, okej? :)
@YaeleCooming niech moc będzie z tobą.
Wybuchnęłam śmiechem czytając resztę komentarzy. Oni naprawdę nieźle się bawią.
Z łazienki wyszedł John owinięty ręcznikiem w pasie. Odwróciłam się i zakryłam oczy ręką.
- Możesz już patrzeć. - usłyszałam. Spojrzałam na niego. Na szczęście się odział. - No chodź.
Usiadłam obok niego. Chłopak objął mnie ramieniem i tak zasnęliśmy.
Perspektywa Alex:
Siedzieliśmy sobie właśnie w salonie mojej babci, znaczy ja i Norbert, bo mój ojciec i 1D pojechali gdzieś nawet nie wiem po co, a Matt poszedł do sklepu.
- Olka, co powiesz na spacerek ? - zapytał
- Zawsze i wszędzie. - odpowiedziałam
- No to zbieraj się. - powiedział wstając
- BABCIU IDĘ NA SPACER ! - krzyknęłam i wyszłam. Jako, że był październik, a w Polsce jest cholernie zimno założyłam moją kochaną bardzo cieplutką bluzę i ruszyliśmy. Lubię Polską jesień, niby jest chłodno, ale te kolorowe liście dodają tyle uroku, w Londynie cały czas pada, więc nic z tego...
- Uważaj, bo tu jest błooo... - zaczął Norbert, ale nie skończył, bo przewrócił się w błoto a ja parsknęłam śmiechem - Błoto... - mruknął
- nie śmiej się ! - powiedział i rzucił we mnie błotem, dostałam, ale nie pozostałam mu dłużna i po chwili cali brudni i z uśmiechami na ustach ruszyliśmy dalej.
- Zróbmy sobie sweet fotkę ! - powiedziałam, Norbert się uśmiechnął i zrobiliśmy sobie bardzo ciekawe zdjęcie, które wstawiłam na TT
Jak spacer to tylko z @Norbertos_ :) @Yaele_Cooming szkoda, że cię nie ma z nami :(
@Alex_Polak @Norbertos_ Ja nie wiem co wy robicie, ale radzę się ogarnąć, bo jak @Harry_Styles zobaczy, to będzie zazdrosny
Jak tyko zobaczyłam Tweeta Malika zaczęłam się śmiać, a Norbert ze mną. Po chwili pokazał się wpis Styles'a
@Alex_Polak, słońce możesz mi powiedzieć, co tam się dzieje ? A ty @Norbertos_ lepiej uważaj...
@Harry_Styles Też Cię Kocham :* - napisałam i cali ubrudzeni razem z Norbertem ruszyliśmy przed siebie, ludzie patrzyli na nas jak na idiotów, a my ze śmiechem przemierzaliśmy uliczki wioski. Gdy doszliśmy na naszą polankę wdrapaliśmy się na drzewo.
- Cieszę się, że wpadliście do nas. - powiedział chłopak
- Ja też, a tym bardziej, że to było spontaniczne, powiedziałam, że chętnie wpadłabym do Polski, a chłopcy kazali mi się pakować, a mój ojciec stwierdził, że on też leci, bo dawno nie widział rodziców. - powiedziałam
- Olka dziecko, co wam się stało !? - wykrzyknęła babcia, gdy wieczorem razem z Norbertem cali w błocie wróciliśmy do domu.
- No bo on, się przewrócił, i rzucił we mnie, a ja mu oddałam no i tak sobie oddawaliśmy no i wyszło takie coś. - powiedziałam wskazując na swój strój.
- Leć się przebrać ! I wykąpać ! A ty chodź, zaraz dam ci jakieś brania. - powiedziała i zaciągnęła gdzieś chłopaka, wzięłam prysznic, przebrałam się i zeszłam na dół, w salonie siedzieli wszyscy, sądząc po minie Loczka ma na mnie focha. Wyjęłam telefon i weszłam na TT
@Harry_Styles jesteś zazdrosny :)
@Alex_Polak nie jestem !
@Harry_Styles to czemu się obraziłeś ? Jesteś zazdrosny ja to wiem :*
@Alex_Polak nie jestem zazdrosny !
@Alex_Polak twoja babcia mówi, że przypominam jej pierwszą miłość ! RATUUJ !!! - napisał Norbert a ja zaczęłam się śmiać.
- Babciu ! Daj mu te ciuchy i chodź ! - krzyknęłam i usiadłam obok Harolda
- Harry, jesteś zazdrosny. - powiedziałam z uśmiechem
- Nie jestem ! - krzyknął
- Haroldzie nie podnoś na mnie głosu ! - warknęłam i wyszłam na taras, usłyszałam jeszcze śmiech Matt'a i Nialla. Stałam i wpatrywałam się w gwizdy, udawanie focha to coś, co robię najlepiej, po chwili drzwi się otworzyły, a dłonie Harry'ego spoczęły na moich biodrach
- Pzrepraszam... - wyszeptał wprost do mojego ucha, stałam dalej wpatrując się w gwiazdy.
- No dobra, jestem zazdrosny i to cholernie, ale to dlatego, że cię kocham i nie chcę cię stracić. - powiedział, uśmiechnęłam się i odwróciłam przodem do niego.
- Też cię kocham Harry. - powiedziałam, on lekko mnie pocałował.
- Robimy TC ? - zapytał Lou gdy oglądaliśmy jakąś denną komedię.
- Taak ! - powiedzieli wszyscy, gdy chłopcy zabrali się za uruchamianie laptopa ja z Norbertem poszłam po coś do zjedzenia i napoje.
- Popcorn, żelki, chipsy, marchewki, ciastka, i babeczki twojej babci. - wyliczał na palcach Norbert ustawiając wszystko na stole kuchennym, ja zabrałam się za wyjmowanie szklanek, gdy ustawiłam wszystko na tacy a Norbert wszystko jakoś zabrał ruszyliśmy do salonu, chciałam usiąść tak, żeby nie było mnie widać, ale ja zdolna nadepnęłam na jakąś paczkę sama nie wiem czego i pojechałam wprost na chłopców. Dobrze, że odstawiłam tacę i napoje, Norbert parsknął śmiechem, a ja podniosłam paczkę jak się okazało po "Pieguskach" i z miną zabójcy pokazałam ją Niallerowi, całkowicie zapominając o Twitcamie zabijałam wzrokiem blondyna
- O ciastka ! - powiedział i chciał wziąć jedno, ale uniemożliwiłam mu to ciosem w rękę
- Za co ? - zdziwił się
- Mało się przez ciebie nie zabiłam ! No ok, może to by było lepsze, no ale wiesz, ubrudziłabym dywan krwią, a to trudno usunąć, więc trzeba by wyrzucić, a moja babcia kocha ten dywan ! - warknęłam a Matt wybuchnął śmiechem
- Alex kochanie, nie denerwuj się już. - powiedział Hazz z uśmiechem, westchnęłam i usiadłam obok Norberta, na co Harry zrobił smutną minkę.
- Harry, oni pytają czemu masz taką minę ! - powiedział Zayn a Harry odwrócił laptopa w naszą stronę
- Bo Hazz jest zazdrosny ! - powiedziałam a on się oburzył.
- Nie.. No dobra, może trochę. - powiedział i się zaśmialiśmy.
- Yaële, żyjesz? - pan Spencer machał mi ręką przed twarzą. - Słuchaj, jesteśmy z przeciwną klasą, a wiem, iż tam jest twój chłopak, wiec proszę, tylko bez całowania.
Zaśmiałam się cicho i jako, że byłam ostatnia, spakowałam rzeczy i ruszyłam do klasy na przeciw gdzie na samym końcu czekali na mnie John, Matt, Styles i Lexi. Uśmiechnęłam się do nich szeroko i przysiadłam się miedzy Johnem, a Mattem.
- Olka, Spencer kazał nikomu się nie całować. - powiedziałam jeszcze do brunetki. Hazz obrócił się od nas obrażony - A temu co?
- Matt wyprostował mu cztery loczki - odparła panna Polak.
- No to kiepsko. - stwierdziłam i odwróciłam się do ekranu
- O nieee. - przeciągnęła Alex patrząc na mnie.
- Czo? - spytał John, który dopiero teraz zwracał na nas uwagę. - Osz Kurde, ja się chyba zaczynam bać. Olka, jaki to film?
- Paranormal Activity. - odparła dziewczyna. Patrzyłam na napisy i aż śmiać mi się chciało.
Tak. Dwie godziny na oglądaniu filmu. Abo raczej esemesowaniu, bo nikogo film nie interesował każdy z nas widział już go co najmniej dziesięć razy. Nasze liceum strasznie się powtarza.
- Trzeci esemes z kolei od loczka. - szepnęłam do Smith'a. - on się długo nie lubi fochać.
Pokazałam wiadomości Alex, a ta wybuchnęła śmiechem. Nauczyciele już dawno wyszli, bo jak mówili 'Musimy docenić bycie sam na sam z kulturą i strachem.' Tasa, kogo to straszy?
Czyli w rezultacie na sali były całujące się pary, chłopaki z chłopakami, dziewczyny z dziewczynami i dziewczyny z chłopakami. Wiem, dziwne to, ale ja szanuje homoseksualizm i biseksualizm. To chyba naturalne.
Jestem zajęta. - odpisałam na mesa Lexi
Czym?
Odpisywaniem na esemesy i twitterem, x.
- Bosh, kobiety. - westchnął Styles.
- Masz problem? - spytała Lex.
- Nie, tylko tak wzdycham. - poprawił się.
Jako, iż była to dopiero trzecia lekcja, pobiegłam z Alex do Dyrektora.
- Dziewczyny, co ja mam z wami zrobić?
- Najlepiej dać sobie spokój a potem wrzucić ślimaka do sedesu i spuścić wodę. - odparła brunetka. Dyrektor uśmiechnął się lekko.
- Dziewczyny. Złożono na was skargę, że rozwaliłyście parę straganów na głównej. Czy to prawda?
- Nas pan sobie wyobraża na głównej? - zbuntowałam się - Nam się nawet do domu nie chce tyłka ruszać, a co dopiero pieszo 10 km?
- Spokojnie, Yaële, wierze wam. A teraz idźcie i starajcie się nie załapać a jeśli ktoś będzie chciał was do mnie wysłać, to proszę, dajcie mi święty spokój. mam sporo pracy. No, już, zmykajcie!
- Fajny dyrek - stwierdziła Lexi, gdy wyszłyśmy. - A wiesz co się zbliża?
- Halloween? Trzeba Obkleić dom Perrie Jajkami i papierem toaletowym, buahahahahah - zaśmiałam się szyderczo.
- Hej Dziewczyny - podszedł do nas Matt - Jak u Dyra?
- Żadnej kozy, żadnego zadania dodatkowego, żadnej kary, więc jest git. - odparła za mnie Olka. Zza zakrętu wyłonił się John.
- Nie czekajcie na mnie, wracajcie do domu. - powiedziałam szybko - zapomniałam czegoś w bibliotece na zajęciach Lektury.
Gdy byłam już w bibliotece, oparłam się lekko o drzwi, zastanawiając się, gdzie znajduje się mój telefon. Weszła bibliotekarka.
- Zabrał go chyba jakiś młody człowiek o nazwisku Smith, z pretekstem, ze go pannie odda. - powiedziała.
- Miodzio. - mruknęłam pod nosem. - Dziękuję i do widzenia.
- Taak. - odparła.
- Gdzieś ty była? - spytała mnie Alex.
- No w bibliotece. - odpowiedziałam.
- Sprecyzuj.
- Niom więc zapomniałam telefonu w bibliotece, a teraz szukam John'a, więc możesz mi powiedzieć, gdzie jest?
- Jakieś pół godziny temu poszedł, mówiąc, żebyś do niego wpadła. Ale zachowujcie się normalnie, błagam, nie chce być ciocią.
- Spoczi - odparłam puszczając jej oczko.
Byłam ubrana lekko, a jak na październik, zimno jak cholera. Doszłam wreszcie pod apartament John'a, i zapukałam. Prawie od razu otworzył. Potem spojrzał na mnie tymi niebieskawymi oczami i oznajmił:
- Cała się trzęsiesz. - objął mnie ramieniem i zaprowadził do siebie. - Masz. - nałożył na mnie swoją bluzę i przytulił. - Wszystko okej? - spytał troskliwie.
- Tak. - odparłam lekko.
- Chodź tu. - uśmiechnął się i wstał. Rozłożył ręce do wielkiego przytulaska. Od razu zrobiło mi się cieplej. - tego szukasz? - wyciągnął z tylnej kieszeni mój ukochany iPhone
- Tak. - uśmiechnęłam się. - Ta bibliotekarka wcale nie jest taka sympatyczna.
- Tu się zgodzę. - mruknął. - a buziak za dziękuje? - zrobił smutna minę, na którą wybuchnęłam śmiechem. Podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek. A on sobie wszystko, spryciul, zaplanował. Pociągnął mnie za biodra do siebie i pocałował. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. W końcu musiałam iść do domu. Jak mi na złość, strasznie się rozpadało.
- Ciekawe? - spytał patrząc na mnie podpierając się na łokciu. Odwróciłam się od okna.
- Skończyłeś się ze mnie nabijać? - spytałam odwracając się i krzyżując ręce pod biustem.
- Ależ, skarbie, ja się z ciebie nie nabijam. - zaprzeczył wciąż wpatrując się we mnie. Po chwili usłyszałam rozmowę. Ale wciąż byłam odwrócona.
- Cześć, Olka. Ely dzisiaj zanocuje u mnie, bo pada, a ja jej nie puszcze. - oznajmił. - A co teraz robi? Ma na mnie focha bo myśli, ze się z niej nabijam. Niee, o to się nie martw. Ja tez nie chce być ojcem. No, hej.
- Czo się tak gapisz? - mruknęłam co spowodowało u niego wybuch śmiechu.
Patrzy się dalej na mnie, oparty rękoma o tylną część krzesła. W końcu nie wytrzymywałam i rzuciłam się na jego łóżko ciężko wzdychając.
- Loeen? - drzwi do jego pokoju otworzyła wysoka brunetka, bardzo do niego podobna, zapewne jego siostra. - widzę kłótnia przyszło-małżeńska. - uśmiechnęła się do mnie. - Elyne.
- Yaële, ale mów mi Ely. - podałam jej rękę. Jej brat wyślizgnął się niezauważalnie z pokoju.
- Braciszek mi o tobie sporo opowiadał. - usiadła na łóżku.
- W jakim sensie? - uniosłam brew.
- No wiesz, jaka to ty urocza. - zaśmiała się. - No dobra, ja się zmywam. Powiedz Johnowi, że wracam pojutrze. I nie róbcie nic nieodpowiedzialnego.
- Jesteś trzecią osobą, która to dzisiaj mówi. - pomachałam jej. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i zniknęła na schodach.
- Wciąż foch? - spytał John patrząc na mnie. - O, skończył się.
- Chyba. - mruknęłam. - Elyne kazała mi przekazać, że jedzie gdzieśtam i wraca pojutrze.
- Te gdzieśtam to znaczy z mężem na wczasy, a ja zostanę wujkiem. - stwierdził.
- Oj tam, oj tam.
- Aaa, zostajesz ze mną do pojutrze, bo Olka, Matt i 1D musza gdzieś pojechać. A mi się nie chce iść do szkoły.
- Czyli wagary?
- Czyli wagary. - odparł ze śmiechem. - Elyne powiedziała, że możesz trochę pogrzebać w jej garderobie. Czyli poszukaj sobie jakiejś piżamy. Pierwsze piętro, łazienkę masz na przeciwko. - powiedział patrząc na mnie.
Weszłam do pokoju Smitha w bokserkach i za dużej, jak sądzę, jego koszulce. Pewnie się mył. Siadłam przed laptopem i sprawdziłam Twittera. Alex z One Direction, Mattem i jej ojcem są w Polsce, bo jak widzę, kolejna kłótnia miedzy Polakami a Norbertem.
A @YaeleCooming co się tak nie odzywa?
@Alex_Polak nie odzywam się, bo mnie sprzedałaś :(
@YaeleCooming, ja bym chciała mieć kogoś takiego jak ty masz :P
@Alex_Polak a nie masz?
@YaeleCooming loczek nie jest taki :((
@Alex_Polak @YaeleCoomnig, ale spamujecie
@Norbertos_ tez aniołkiem nie jest :p
@Alex_Polak @Norbertos_ ja zmykam. Pozdrówcie bandę ode mnie, okej? :)
@YaeleCooming niech moc będzie z tobą.
Wybuchnęłam śmiechem czytając resztę komentarzy. Oni naprawdę nieźle się bawią.
Z łazienki wyszedł John owinięty ręcznikiem w pasie. Odwróciłam się i zakryłam oczy ręką.
- Możesz już patrzeć. - usłyszałam. Spojrzałam na niego. Na szczęście się odział. - No chodź.
Usiadłam obok niego. Chłopak objął mnie ramieniem i tak zasnęliśmy.
Perspektywa Alex:
Siedzieliśmy sobie właśnie w salonie mojej babci, znaczy ja i Norbert, bo mój ojciec i 1D pojechali gdzieś nawet nie wiem po co, a Matt poszedł do sklepu.
- Olka, co powiesz na spacerek ? - zapytał
- Zawsze i wszędzie. - odpowiedziałam
- No to zbieraj się. - powiedział wstając
- BABCIU IDĘ NA SPACER ! - krzyknęłam i wyszłam. Jako, że był październik, a w Polsce jest cholernie zimno założyłam moją kochaną bardzo cieplutką bluzę i ruszyliśmy. Lubię Polską jesień, niby jest chłodno, ale te kolorowe liście dodają tyle uroku, w Londynie cały czas pada, więc nic z tego...
- Uważaj, bo tu jest błooo... - zaczął Norbert, ale nie skończył, bo przewrócił się w błoto a ja parsknęłam śmiechem - Błoto... - mruknął
- nie śmiej się ! - powiedział i rzucił we mnie błotem, dostałam, ale nie pozostałam mu dłużna i po chwili cali brudni i z uśmiechami na ustach ruszyliśmy dalej.
- Zróbmy sobie sweet fotkę ! - powiedziałam, Norbert się uśmiechnął i zrobiliśmy sobie bardzo ciekawe zdjęcie, które wstawiłam na TT
Jak spacer to tylko z @Norbertos_ :) @Yaele_Cooming szkoda, że cię nie ma z nami :(
@Alex_Polak @Norbertos_ Ja nie wiem co wy robicie, ale radzę się ogarnąć, bo jak @Harry_Styles zobaczy, to będzie zazdrosny
Jak tyko zobaczyłam Tweeta Malika zaczęłam się śmiać, a Norbert ze mną. Po chwili pokazał się wpis Styles'a
@Alex_Polak, słońce możesz mi powiedzieć, co tam się dzieje ? A ty @Norbertos_ lepiej uważaj...
@Harry_Styles Też Cię Kocham :* - napisałam i cali ubrudzeni razem z Norbertem ruszyliśmy przed siebie, ludzie patrzyli na nas jak na idiotów, a my ze śmiechem przemierzaliśmy uliczki wioski. Gdy doszliśmy na naszą polankę wdrapaliśmy się na drzewo.
- Cieszę się, że wpadliście do nas. - powiedział chłopak
- Ja też, a tym bardziej, że to było spontaniczne, powiedziałam, że chętnie wpadłabym do Polski, a chłopcy kazali mi się pakować, a mój ojciec stwierdził, że on też leci, bo dawno nie widział rodziców. - powiedziałam
- Olka dziecko, co wam się stało !? - wykrzyknęła babcia, gdy wieczorem razem z Norbertem cali w błocie wróciliśmy do domu.
- No bo on, się przewrócił, i rzucił we mnie, a ja mu oddałam no i tak sobie oddawaliśmy no i wyszło takie coś. - powiedziałam wskazując na swój strój.
- Leć się przebrać ! I wykąpać ! A ty chodź, zaraz dam ci jakieś brania. - powiedziała i zaciągnęła gdzieś chłopaka, wzięłam prysznic, przebrałam się i zeszłam na dół, w salonie siedzieli wszyscy, sądząc po minie Loczka ma na mnie focha. Wyjęłam telefon i weszłam na TT
@Harry_Styles jesteś zazdrosny :)
@Alex_Polak nie jestem !
@Harry_Styles to czemu się obraziłeś ? Jesteś zazdrosny ja to wiem :*
@Alex_Polak nie jestem zazdrosny !
@Alex_Polak twoja babcia mówi, że przypominam jej pierwszą miłość ! RATUUJ !!! - napisał Norbert a ja zaczęłam się śmiać.
- Babciu ! Daj mu te ciuchy i chodź ! - krzyknęłam i usiadłam obok Harolda
- Harry, jesteś zazdrosny. - powiedziałam z uśmiechem
- Nie jestem ! - krzyknął
- Haroldzie nie podnoś na mnie głosu ! - warknęłam i wyszłam na taras, usłyszałam jeszcze śmiech Matt'a i Nialla. Stałam i wpatrywałam się w gwizdy, udawanie focha to coś, co robię najlepiej, po chwili drzwi się otworzyły, a dłonie Harry'ego spoczęły na moich biodrach
- Pzrepraszam... - wyszeptał wprost do mojego ucha, stałam dalej wpatrując się w gwiazdy.
- No dobra, jestem zazdrosny i to cholernie, ale to dlatego, że cię kocham i nie chcę cię stracić. - powiedział, uśmiechnęłam się i odwróciłam przodem do niego.
- Też cię kocham Harry. - powiedziałam, on lekko mnie pocałował.
- Robimy TC ? - zapytał Lou gdy oglądaliśmy jakąś denną komedię.
- Taak ! - powiedzieli wszyscy, gdy chłopcy zabrali się za uruchamianie laptopa ja z Norbertem poszłam po coś do zjedzenia i napoje.
- Popcorn, żelki, chipsy, marchewki, ciastka, i babeczki twojej babci. - wyliczał na palcach Norbert ustawiając wszystko na stole kuchennym, ja zabrałam się za wyjmowanie szklanek, gdy ustawiłam wszystko na tacy a Norbert wszystko jakoś zabrał ruszyliśmy do salonu, chciałam usiąść tak, żeby nie było mnie widać, ale ja zdolna nadepnęłam na jakąś paczkę sama nie wiem czego i pojechałam wprost na chłopców. Dobrze, że odstawiłam tacę i napoje, Norbert parsknął śmiechem, a ja podniosłam paczkę jak się okazało po "Pieguskach" i z miną zabójcy pokazałam ją Niallerowi, całkowicie zapominając o Twitcamie zabijałam wzrokiem blondyna
- O ciastka ! - powiedział i chciał wziąć jedno, ale uniemożliwiłam mu to ciosem w rękę
- Za co ? - zdziwił się
- Mało się przez ciebie nie zabiłam ! No ok, może to by było lepsze, no ale wiesz, ubrudziłabym dywan krwią, a to trudno usunąć, więc trzeba by wyrzucić, a moja babcia kocha ten dywan ! - warknęłam a Matt wybuchnął śmiechem
- Alex kochanie, nie denerwuj się już. - powiedział Hazz z uśmiechem, westchnęłam i usiadłam obok Norberta, na co Harry zrobił smutną minkę.
- Harry, oni pytają czemu masz taką minę ! - powiedział Zayn a Harry odwrócił laptopa w naszą stronę
- Bo Hazz jest zazdrosny ! - powiedziałam a on się oburzył.
- Nie.. No dobra, może trochę. - powiedział i się zaśmialiśmy.
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Rozdział Czternasty
Perspektywa Alex:
Właśnie jedziemy autem Ely, z czego Styles nie jest zbyt zadowolony.
- Olka, wiesz co się będzie działo ? - zapytał mnie Matt
- Ale że w jakim sensie ? - spojrzałam na niego uważnie
- No wiesz, chodzisz z "Bożyszczem nastolatek" - powiedział rysując w powietrzu cudzysłów.
- Oj tam.. Najwyżej zobczą wredną Olkę. - wyszczerzyłam się, a Matt i Ely spojrzeli na mnie zszokowani. No tak, oni wiedzą jak wygląda moje wredne oblicze.
- Ale że co ? - zapytał Styles
- Nie chcesz widzieć wrednej Alex. - powiedziała Ely a on spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się niewinnie.
Pod szkołą spotkaliśmy Perrie i jej ekipę, czyli Plastic & Plastic. Westchnęłam i wysiadłam, reszta zrobiła to co my, Hazz złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do szkoły, przechodząc obok nich usłyszeliśmy ich szepty.
- patrz, Styles jest z tą kurwą. - to był głos Perrie, ścisnęłam mocniej rękę Hazzy, żeby nie wybuchnąć. nie było to łatwe, tym bardziej, że mam trudności z panowaniem nad emocjami.
- Słyszałaś tą laskę? - zapytał mnie Matt, pokiwałam lekko głową.
- Nie wybuchłaś ?! - zdziwiła się Ely
- Robię postępy Cooming. - zaśmiałam się i zostawiając całą trójkę przed szkołą udałam się do swojej szafki. Po chwili dołączyli do mnie.
- Co pierwsze ? - zapytał Matt
- matma. - powiedział Styles, a my westchnęliśmy cicho i udaliśmy się do odpowiedniej sali. Weszliśmy śmiejąc się i wygłupiając, widząc uśmiechnięte mordki klasy wyszczerzyłam się.
- Witajcie ponownie ! - krzyknęłam równo z Ely z czego się zaśmiałyśmy. Zauważyłam, że na moim miejscu siedzi chłopak, gdy przyjrzałam się bliżej rozpoznałam w nim Danny'ego.
- Nowy ! Tam siedzi Alex ! - krzyknął ktoś z początku klasy, Danny spojrzał na mnie, potem na Stylesa, który jeszcze chwila a rzuciłby się na niego, no może gdyby Danny był gorzej zbudowany.
- Witajcie klaso ! - zawołała babka wchodząc, jęknęłam cicho
- o mamy nowego ucznia ! - zachwyciła się, a gdy on ruszył na środek ja szybko wślizgnęłam się na swoje miejsce.
- Przedstaw się. - powiedziała nauczycielka.
- No więc, Nazywam się Danny Mahone i przyjechałem z Irlandii. - powiedział chłopak a nauczycielka się zaśmiała.
- Wszyscy z Irlandii. - powiedziała patrząc na nas znacząco.
- Danny ! A ja z reklamacją ! Bo tamta kanapka była z majonezem ! - krzyknęłam, on spalił buraka. Już potrafię żartować z tej sprawy z porwaniem
- Sorki. Zapomniałem. - odpowiedział.
- Siadaj już Danny. A do tablicy zapraszam Ely. - powiedziała a moja przyjaciółka mamrocząc pod nosem podeszła do tablicy.
- Zrób zadanie 10 ze strony 231. - powiedziała, wyszukałam to zadanie i przeczytałam. O boże co za liczby.
- Proszę pani, bo ja obawiam się, że go nie zrobię. - jęknęła ruda
- Czemu Ely ? - zapytała nauczycielka
- Bo to zadanie układał jakiś popierdoleniec. - powiedziała a ja się zaśmiałam
- To kto je rozwiąże ? - zapytała, w klasie nastała cisza.
- No dalej dzieciaki. Kto je zrobi dostanie piątkę. - powiedziała i nadal cisza.
- Kto zrobi to zadanie dostanie piątkę i nie będzie musiał pisać testu ! - zawołała, po sali rozeszły się pomruki.
- ja mogę. - powiedziałam a ona spojrzała na mnie.
- Ty ?! - prychnęła Perrie
- zapraszam Alex. - powiedziała, podeszłam do tablicy, zaczęłam pisać, po pięciu minutach skończyłam i patrzyłam na tablicę sprawdzając.
- Już ?! - zdziwił się Styles a ja się wyszczerzyłam.
- Brawo! Możesz usiąść. - powiedziała a ja ze zwycięskim uśmiechem zajęłam miejsce.
- Teraz zapraszam pana Styles'a i pannę Edwards. - powiedziała a ja widząc minę Loczka parsknęłam śmiechem
- Ty się kochanie nie śmiej. - powiedział Loczuś a ja puściłam mu oczko.
- trzymam za ciebie kciuki. - powiedziałam. Reszta lekcji minęła spokojnie, pomijając to, że Styles dostał 1 z matmy, ja i Ely byłyśmy u dyrektora.
- Olcia córciu, to Rosalie moja.... - zaczął mój ojciec stojąc z prawniczką w salonie, widziałam, że nie wie jak dokończyć.
- Spoko tato. Rozumiem. - powiedziałam. - Szczęścia życzę ! - krzyknęłam jeszcze i zniknęłam na schodach, po chwili usłyszałam jak drzwi się zamykają, więc ktoś wyszedł, zbiegłam po schodach i w kuchni spotkałam nową dziewzynę tatusia.
- ja tylko chciałam powiedzieć, że moi przyjaciele przychodzą za godzinkę. Więc, żeby pani się nie bulwersowała. - powiedziałam
- jaka pani. Mów mi Rose. - powiedziała
- Okey. - wyszczerzyłam się
- jeść ! - jęknęłam otwierając lodówkę. - Ser, szynka, sałata, ogórek, pomidor, jajka, mleko, coś ohydnego, dżem, nutella i coś ohydnego. - zaczęłam mówić sama do siebie.
- czyli naleśniki i zapiekanka. - powiedziałam znowu do siebie i zabrałam się za robotę, ta cała Rosalie jest całkiem spoko. Po 45 minutach Zapiekanka była gotowa, a Naleśniki kończyłam, wtedy drzwi się otworzyły i usłyszałam donośny krzyk Ely.
- jestem ja i inne debile też ! - wykrzyknęła moja BFF
- Zabierzcie Nialla ! - odkrzyknęłam i usłyszałam marudzenie blondasa.
- hej słońce. - wyszczerzył się loczek wchodząc do kuchni i całując mnie w policzek.Wtedy wrócił mój ojciec, widząc nas wszystkich tylko westchnął.
- Tato ! Kupisz mi kotka ? - zapytałam
- Nie. - odpowiedział
- Rose kupisz mi kotka ? - zapytałam kobiety.
- Kupię. - odpowiedziała a mój ojciec spojrzał na nią
- Kocham cię Rosie ! - krzyknęłam a reszta zaczęła się śmiać.
- Jak go nazwiemy ? - zapytał Matt
Perspektywa Ely:
- I jak tam z dyrem? - Spytał Styles, a ja i Olka wybuchnęłyśmy śmiechem. - No dziewczyny!
- Alex, mówimy mu? - spytałam szatynki. Ta przez śmiech pokiwała głową. - Na początku weszłyśmy, a on wyszedł, mówiąc, że zaraz wraca. No a wiesz, ja jestem bardzo niezdarna, i walnęłam przez przypadek Alex, a potem ona doszła do magazynu, i rzuciła we mnie puszka farby, a potem Dyrektor się dziwił, że jego kanapa jest różowa.
- Boże, dziewczyny! - krzyknął Matt. Spojrzałyśmy na niego zdezorientowane, a on dodał - Trzeba było zrobić zdjęcie, wstawilibyśmy na tt.
- Idiota. - odparła szatynka.
- A o co chodziło ci z tym majonezem? - spytałam jej. Znowu wybuchnęła śmiechem.
- Nie chcesz wiedzieć. - wykrztusiła przez śmiech. - A teraz macie mi pomoc wymyślić imię dla mojego kociaka.
- Lonely. - zaproponował Matt. Brunetka pokręciła głową.
- Lessly. - odparłam. Tu także nie była zadowolona.
- Kinga! - Wrzasnął Josh wbiegając do salonu.
Przez dobre pół godziny wymienialiśmy kolejne nazwy. W końcu, skończyło się na Sia. Wiem,dziwni jesteśmy. John wysłał mi sms-a, iż jest zajęty projektem i będzie za dwie godziny. Biedak, musi zakuwać. Co prawda, ja tez, ale chrzanić to!
Łóżko aż się prosiło, by na nie paść i zasnąć. Mimo to siadłam przed twitterem.
@YaeleCooming Wpadnijcie do nas! Chętnie poznamy wasze drugie połówki! :P
@Norbertos_ Ale może kiedy indziej :( Aktualnie jesteśmy zajęci :((
@YaeleCooming @Norbertos_ a co wy tak filtrujecie? ;D
@Alex_Polak A ja do Ciebie pisałem, a ty nie odpowiadasz ;(
@Norbertos_ Oj tam, oj tam.
Uśmiechnęłam się szeroko patrząc na ich dalszą kłótnię. Czas mijał i mijał, a chłopcy postanowili już iść. Bez zastanowienia sięgnęłam za książkę, włączyłam wieże na maksa i słuchałam przekleństw Alex dobijajacej sie do drzwi. Pfff... Luksus :D
- Ely! Otwieraj do cholery te drzwi. - wrzasnęła znowu. Po chwili dała sobie spokój. Teraz z kolei zaczął się dobijać Matt. Hahahah, jak ja ich kocham.
Co prawda, jest to trochę wkurzające, gdy Dwie osoby walą ci w twoje drzwi naruszając prywatność.
- Alex, Matt, Zostawcie mnie. - mruknęłam. - Ja chce spać!
- Cooming, wyłaź! - tym razem to był John.
- Nie chce mi się! - krzyknęłam. - Dajcie mi spać! Błagam.
- No Dobra.
Uszczęśliwiona rzuciłam się na łóżko. Przez jakiś czas nie mogłam zasnąć, ale potem poszło szybko.
Perspektywa Matta:
- To już szybko się nie obudzi. - stwierdziła Alex. - W takim razie co oglądamy?
John już zacierał ręce. Brunetka spojrzała na niego z przerażeniem.
- Żadnych Horrorów, ani romantyzmów. - powiedziała szybko. Temu ramiona opadły i powlókł się do kanapy.
- Ja wybieram! - krzyknąłem sekundę przed Lexi. Wzruszyła ramionami
Ruszyłem do szafki i wybrałem komedie. Wiem, że Lexi ma do nich słabość.
Mniej więcej na końcu filmu, gdy Olka już spala, Ely w piżamie i kapciach w króliczki zeszła do nas. Spojrzała tylko na Olkę, potem na mnie, swojego chłopaka i poszła do kuchni. Po chwili, wróciwszy z kubkiem kawy, usiadła wygodnie na jednym z foteli, wcześniej spychając Brunetkę na podłogę. Ta nawet się nie obudziła. Tsa, ona to ma nieźle.
- Trafiłam na koniec filmu. Zawsze spoko. - mruknęła ruda.
- To po co wstawałaś? - zdziwiłem się.
- Bo raczej już nie zasnę. - powiedziała i przetarła oczy.
- Witajcie dzieciaki ! - zwołał ojciec wchodząc, pomachaliśmy mu ładnie, a on zmarszczył czoło patrząc na Olkę.
- Czemu Alex śpi na podłodze ? - zapytał
- Bo zasnęła w fotelu i spadła. - powiedziała Ely
- Matt, weź ją na górę. - powiedział a ja spojrzałem na niego z mordem w oczach.
- Alex, będziesz musiała mi to wynagrodzić. - powiedziałem do śpiącej dziewczyny. Położyłem ją na łóżku i zszedłem do salonu, wtedy do naszego domu wparowało całe 1D i Els.
- Cześć syrenki ! - krzyknął Lou a my spojrzeliśmy na niego ze śmiechem
- Gdzie Lexi ? - zapytał Harry
- Śpi ! - powiedzieliśmy równo, chłopaki spojrzeli na Ely i parsknęli śmiechem, ona tylko zgromiła ich wzrokiem
- No co? Nie podoba wam się mój strój wieczorowy ? - zapytała. Wtedy usłyszeliśmy krzyk Oli. Wszyscy pobiegliśmy do jej pokoju. Rzucała się po łóżku i krzyczała.
- Lexi, spokojnie. Obudź się. - powiedziałem siadając obok niej, dziewczyna gdy tylko otworzyła oczy przytuliła mnie mocno.
- to tylko zły sen... - wyszeptałem.
- On tam był... Chciał cię zabić... Ja nie mogłam ci pomóc, potem on zabił jeszcze Josh'a i Harry'ego. Ely też nie mogłam pomóc, patrzyłam na to wszystko. Matt nigdy więcej nie pozwól mi zasnąć na filmie. - wyszeptała a ja przytuliłem ją mocniej.
- Lexi, kto tam był? - zapytała Ely
- Nie ważne. to tylko sen. - powiedziała moja siostra i wstała.
- Alex... - wyszeptał Harry ona tylko go przytuliła
- A jak ja się tutaj znalazłam ? - zapytała
- Bo jak zasnęłaś w fotelu, to potem Ely pomogła ci zejść na podłogę, a ojciec kazał mi cię tu przynieść. I teraz w ramach rekompensaty masz mi zrobić jeść ! - powiedziałem a ona spojrzała na Ely.
- To dlatego mnie tak ręka boli... - mruknęła
- Dzieci ! - krzyknął ojciec, zeszliśmy do salonu i znowu ta cała prawniczka.
- hej Rose. - wyszczerzyła się do niej Lexi, a ja nawet nie wiedziałem jak ona ma na imię... Muszę częściej siedzieć w domu.
- Hej Alex. - powiedziała kobieta.
- Matt, to jest Rosalie... - zaczął ojciec
- no właśnie Matt, i tatuś chce nam powiedzieć, że Rose będzie z nami mieszkała. - powiedziała Olka a wszyscy spojrzeliśmy na nią zdziwieni
- Ja ty to ? - zapytał ojciec
- Walizki w holu was zdradziły. - wyszczerzyła się
Perspektywa Alex:
- Lexi, zrób tą swoją zapiekankę albo tego pysznego kurczaka. - jęknęła Ely
- Oj taak. Alex... - dołączył do niej Niall
- No ale mi się nie chce. - mruknęłam bawiąc się lokami Hazzy
- No weź ! Bo powiem chłopakom o tym, że... - zaczął Matt, ale szybko zakryłam mu usta ręką.
- dobra... - westchnęłam, wszyscy patrzyli na mnie uważnie
- Nie wydusicie tego ze mnie ! - powiedziałam i poszłam do kuchni
- Pomogę ci ! - powiedział Harry i ruszył za mną.
- to co robimy ? - zapytał chłopak znacząco poruszając brwiami
- Na pewno nie to co myślisz zboczeńcu ! -zaśmiałam się, a on udał obrażonego, podeszłam i cmoknęłam go w policzek.
- Nie fochaj Loczuś. - powiedziałam a on nic.
- Nie to nie. Zobaczymy ile wytrzymasz. - powiedziałam i zabrałam się za przygotowywanie kurczaka.Gdy wstawiałam go do piekarnika poczułam ciepłe dłonie Hazzy na biodrach, zachichotałam i odwróciłam się do niego przodem. Szatyn bez zastanowienia wpił się w moje usta, odepchnęłam go lekko a on spojrzał na mnie smutno. Złapałam go za rękę i ruszyliśmy do salonu, a tam Ely i John się całują, Matt i Niall też , a reszta patrzy na nich z obrzydzeniem
- Jedni normalni ! - ucieszył się Tomo i nas przytulił, spojrzałam na niego zdezorientowana
- No wiesz, wymiana śliny itd.. - wyjaśnił mi Zayn, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- KONIEC ! - krzyknął Tomo i rzucił się na Ely i John'a, zaczęłam się śmiać widząc ich miny
- Zabije cię Tomlinson ! - wrzasnęła Ely i zaczęła gonić biednego chłopaka, Zayn rzucił się na Matta i Nialla
- Vas Happening !? - wykrzyknął mulat i wszyscy się zaśmialiśmy
Właśnie jedziemy autem Ely, z czego Styles nie jest zbyt zadowolony.
- Olka, wiesz co się będzie działo ? - zapytał mnie Matt
- Ale że w jakim sensie ? - spojrzałam na niego uważnie
- No wiesz, chodzisz z "Bożyszczem nastolatek" - powiedział rysując w powietrzu cudzysłów.
- Oj tam.. Najwyżej zobczą wredną Olkę. - wyszczerzyłam się, a Matt i Ely spojrzeli na mnie zszokowani. No tak, oni wiedzą jak wygląda moje wredne oblicze.
- Ale że co ? - zapytał Styles
- Nie chcesz widzieć wrednej Alex. - powiedziała Ely a on spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się niewinnie.
Pod szkołą spotkaliśmy Perrie i jej ekipę, czyli Plastic & Plastic. Westchnęłam i wysiadłam, reszta zrobiła to co my, Hazz złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do szkoły, przechodząc obok nich usłyszeliśmy ich szepty.
- patrz, Styles jest z tą kurwą. - to był głos Perrie, ścisnęłam mocniej rękę Hazzy, żeby nie wybuchnąć. nie było to łatwe, tym bardziej, że mam trudności z panowaniem nad emocjami.
- Słyszałaś tą laskę? - zapytał mnie Matt, pokiwałam lekko głową.
- Nie wybuchłaś ?! - zdziwiła się Ely
- Robię postępy Cooming. - zaśmiałam się i zostawiając całą trójkę przed szkołą udałam się do swojej szafki. Po chwili dołączyli do mnie.
- Co pierwsze ? - zapytał Matt
- matma. - powiedział Styles, a my westchnęliśmy cicho i udaliśmy się do odpowiedniej sali. Weszliśmy śmiejąc się i wygłupiając, widząc uśmiechnięte mordki klasy wyszczerzyłam się.
- Witajcie ponownie ! - krzyknęłam równo z Ely z czego się zaśmiałyśmy. Zauważyłam, że na moim miejscu siedzi chłopak, gdy przyjrzałam się bliżej rozpoznałam w nim Danny'ego.
- Nowy ! Tam siedzi Alex ! - krzyknął ktoś z początku klasy, Danny spojrzał na mnie, potem na Stylesa, który jeszcze chwila a rzuciłby się na niego, no może gdyby Danny był gorzej zbudowany.
- Witajcie klaso ! - zawołała babka wchodząc, jęknęłam cicho
- o mamy nowego ucznia ! - zachwyciła się, a gdy on ruszył na środek ja szybko wślizgnęłam się na swoje miejsce.
- Przedstaw się. - powiedziała nauczycielka.
- No więc, Nazywam się Danny Mahone i przyjechałem z Irlandii. - powiedział chłopak a nauczycielka się zaśmiała.
- Wszyscy z Irlandii. - powiedziała patrząc na nas znacząco.
- Danny ! A ja z reklamacją ! Bo tamta kanapka była z majonezem ! - krzyknęłam, on spalił buraka. Już potrafię żartować z tej sprawy z porwaniem
- Sorki. Zapomniałem. - odpowiedział.
- Siadaj już Danny. A do tablicy zapraszam Ely. - powiedziała a moja przyjaciółka mamrocząc pod nosem podeszła do tablicy.
- Zrób zadanie 10 ze strony 231. - powiedziała, wyszukałam to zadanie i przeczytałam. O boże co za liczby.
- Proszę pani, bo ja obawiam się, że go nie zrobię. - jęknęła ruda
- Czemu Ely ? - zapytała nauczycielka
- Bo to zadanie układał jakiś popierdoleniec. - powiedziała a ja się zaśmiałam
- To kto je rozwiąże ? - zapytała, w klasie nastała cisza.
- No dalej dzieciaki. Kto je zrobi dostanie piątkę. - powiedziała i nadal cisza.
- Kto zrobi to zadanie dostanie piątkę i nie będzie musiał pisać testu ! - zawołała, po sali rozeszły się pomruki.
- ja mogę. - powiedziałam a ona spojrzała na mnie.
- Ty ?! - prychnęła Perrie
- zapraszam Alex. - powiedziała, podeszłam do tablicy, zaczęłam pisać, po pięciu minutach skończyłam i patrzyłam na tablicę sprawdzając.
- Już ?! - zdziwił się Styles a ja się wyszczerzyłam.
- Brawo! Możesz usiąść. - powiedziała a ja ze zwycięskim uśmiechem zajęłam miejsce.
- Teraz zapraszam pana Styles'a i pannę Edwards. - powiedziała a ja widząc minę Loczka parsknęłam śmiechem
- Ty się kochanie nie śmiej. - powiedział Loczuś a ja puściłam mu oczko.
- trzymam za ciebie kciuki. - powiedziałam. Reszta lekcji minęła spokojnie, pomijając to, że Styles dostał 1 z matmy, ja i Ely byłyśmy u dyrektora.
- Olcia córciu, to Rosalie moja.... - zaczął mój ojciec stojąc z prawniczką w salonie, widziałam, że nie wie jak dokończyć.
- Spoko tato. Rozumiem. - powiedziałam. - Szczęścia życzę ! - krzyknęłam jeszcze i zniknęłam na schodach, po chwili usłyszałam jak drzwi się zamykają, więc ktoś wyszedł, zbiegłam po schodach i w kuchni spotkałam nową dziewzynę tatusia.
- ja tylko chciałam powiedzieć, że moi przyjaciele przychodzą za godzinkę. Więc, żeby pani się nie bulwersowała. - powiedziałam
- jaka pani. Mów mi Rose. - powiedziała
- Okey. - wyszczerzyłam się
- jeść ! - jęknęłam otwierając lodówkę. - Ser, szynka, sałata, ogórek, pomidor, jajka, mleko, coś ohydnego, dżem, nutella i coś ohydnego. - zaczęłam mówić sama do siebie.
- czyli naleśniki i zapiekanka. - powiedziałam znowu do siebie i zabrałam się za robotę, ta cała Rosalie jest całkiem spoko. Po 45 minutach Zapiekanka była gotowa, a Naleśniki kończyłam, wtedy drzwi się otworzyły i usłyszałam donośny krzyk Ely.
- jestem ja i inne debile też ! - wykrzyknęła moja BFF
- Zabierzcie Nialla ! - odkrzyknęłam i usłyszałam marudzenie blondasa.
- hej słońce. - wyszczerzył się loczek wchodząc do kuchni i całując mnie w policzek.Wtedy wrócił mój ojciec, widząc nas wszystkich tylko westchnął.
- Tato ! Kupisz mi kotka ? - zapytałam
- Nie. - odpowiedział
- Rose kupisz mi kotka ? - zapytałam kobiety.
- Kupię. - odpowiedziała a mój ojciec spojrzał na nią
- Kocham cię Rosie ! - krzyknęłam a reszta zaczęła się śmiać.
- Jak go nazwiemy ? - zapytał Matt
Perspektywa Ely:
- I jak tam z dyrem? - Spytał Styles, a ja i Olka wybuchnęłyśmy śmiechem. - No dziewczyny!
- Alex, mówimy mu? - spytałam szatynki. Ta przez śmiech pokiwała głową. - Na początku weszłyśmy, a on wyszedł, mówiąc, że zaraz wraca. No a wiesz, ja jestem bardzo niezdarna, i walnęłam przez przypadek Alex, a potem ona doszła do magazynu, i rzuciła we mnie puszka farby, a potem Dyrektor się dziwił, że jego kanapa jest różowa.
- Boże, dziewczyny! - krzyknął Matt. Spojrzałyśmy na niego zdezorientowane, a on dodał - Trzeba było zrobić zdjęcie, wstawilibyśmy na tt.
- Idiota. - odparła szatynka.
- A o co chodziło ci z tym majonezem? - spytałam jej. Znowu wybuchnęła śmiechem.
- Nie chcesz wiedzieć. - wykrztusiła przez śmiech. - A teraz macie mi pomoc wymyślić imię dla mojego kociaka.
- Lonely. - zaproponował Matt. Brunetka pokręciła głową.
- Lessly. - odparłam. Tu także nie była zadowolona.
- Kinga! - Wrzasnął Josh wbiegając do salonu.
Przez dobre pół godziny wymienialiśmy kolejne nazwy. W końcu, skończyło się na Sia. Wiem,dziwni jesteśmy. John wysłał mi sms-a, iż jest zajęty projektem i będzie za dwie godziny. Biedak, musi zakuwać. Co prawda, ja tez, ale chrzanić to!
Łóżko aż się prosiło, by na nie paść i zasnąć. Mimo to siadłam przed twitterem.
@YaeleCooming Wpadnijcie do nas! Chętnie poznamy wasze drugie połówki! :P
@Norbertos_ Ale może kiedy indziej :( Aktualnie jesteśmy zajęci :((
@YaeleCooming @Norbertos_ a co wy tak filtrujecie? ;D
@Alex_Polak A ja do Ciebie pisałem, a ty nie odpowiadasz ;(
@Norbertos_ Oj tam, oj tam.
Uśmiechnęłam się szeroko patrząc na ich dalszą kłótnię. Czas mijał i mijał, a chłopcy postanowili już iść. Bez zastanowienia sięgnęłam za książkę, włączyłam wieże na maksa i słuchałam przekleństw Alex dobijajacej sie do drzwi. Pfff... Luksus :D
- Ely! Otwieraj do cholery te drzwi. - wrzasnęła znowu. Po chwili dała sobie spokój. Teraz z kolei zaczął się dobijać Matt. Hahahah, jak ja ich kocham.
Co prawda, jest to trochę wkurzające, gdy Dwie osoby walą ci w twoje drzwi naruszając prywatność.
- Alex, Matt, Zostawcie mnie. - mruknęłam. - Ja chce spać!
- Cooming, wyłaź! - tym razem to był John.
- Nie chce mi się! - krzyknęłam. - Dajcie mi spać! Błagam.
- No Dobra.
Uszczęśliwiona rzuciłam się na łóżko. Przez jakiś czas nie mogłam zasnąć, ale potem poszło szybko.
Perspektywa Matta:
- To już szybko się nie obudzi. - stwierdziła Alex. - W takim razie co oglądamy?
John już zacierał ręce. Brunetka spojrzała na niego z przerażeniem.
- Żadnych Horrorów, ani romantyzmów. - powiedziała szybko. Temu ramiona opadły i powlókł się do kanapy.
- Ja wybieram! - krzyknąłem sekundę przed Lexi. Wzruszyła ramionami
Ruszyłem do szafki i wybrałem komedie. Wiem, że Lexi ma do nich słabość.
Mniej więcej na końcu filmu, gdy Olka już spala, Ely w piżamie i kapciach w króliczki zeszła do nas. Spojrzała tylko na Olkę, potem na mnie, swojego chłopaka i poszła do kuchni. Po chwili, wróciwszy z kubkiem kawy, usiadła wygodnie na jednym z foteli, wcześniej spychając Brunetkę na podłogę. Ta nawet się nie obudziła. Tsa, ona to ma nieźle.
- Trafiłam na koniec filmu. Zawsze spoko. - mruknęła ruda.
- To po co wstawałaś? - zdziwiłem się.
- Bo raczej już nie zasnę. - powiedziała i przetarła oczy.
- Witajcie dzieciaki ! - zwołał ojciec wchodząc, pomachaliśmy mu ładnie, a on zmarszczył czoło patrząc na Olkę.
- Czemu Alex śpi na podłodze ? - zapytał
- Bo zasnęła w fotelu i spadła. - powiedziała Ely
- Matt, weź ją na górę. - powiedział a ja spojrzałem na niego z mordem w oczach.
- Alex, będziesz musiała mi to wynagrodzić. - powiedziałem do śpiącej dziewczyny. Położyłem ją na łóżku i zszedłem do salonu, wtedy do naszego domu wparowało całe 1D i Els.
- Cześć syrenki ! - krzyknął Lou a my spojrzeliśmy na niego ze śmiechem
- Gdzie Lexi ? - zapytał Harry
- Śpi ! - powiedzieliśmy równo, chłopaki spojrzeli na Ely i parsknęli śmiechem, ona tylko zgromiła ich wzrokiem
- No co? Nie podoba wam się mój strój wieczorowy ? - zapytała. Wtedy usłyszeliśmy krzyk Oli. Wszyscy pobiegliśmy do jej pokoju. Rzucała się po łóżku i krzyczała.
- Lexi, spokojnie. Obudź się. - powiedziałem siadając obok niej, dziewczyna gdy tylko otworzyła oczy przytuliła mnie mocno.
- to tylko zły sen... - wyszeptałem.
- On tam był... Chciał cię zabić... Ja nie mogłam ci pomóc, potem on zabił jeszcze Josh'a i Harry'ego. Ely też nie mogłam pomóc, patrzyłam na to wszystko. Matt nigdy więcej nie pozwól mi zasnąć na filmie. - wyszeptała a ja przytuliłem ją mocniej.
- Lexi, kto tam był? - zapytała Ely
- Nie ważne. to tylko sen. - powiedziała moja siostra i wstała.
- Alex... - wyszeptał Harry ona tylko go przytuliła
- A jak ja się tutaj znalazłam ? - zapytała
- Bo jak zasnęłaś w fotelu, to potem Ely pomogła ci zejść na podłogę, a ojciec kazał mi cię tu przynieść. I teraz w ramach rekompensaty masz mi zrobić jeść ! - powiedziałem a ona spojrzała na Ely.
- To dlatego mnie tak ręka boli... - mruknęła
- Dzieci ! - krzyknął ojciec, zeszliśmy do salonu i znowu ta cała prawniczka.
- hej Rose. - wyszczerzyła się do niej Lexi, a ja nawet nie wiedziałem jak ona ma na imię... Muszę częściej siedzieć w domu.
- Hej Alex. - powiedziała kobieta.
- Matt, to jest Rosalie... - zaczął ojciec
- no właśnie Matt, i tatuś chce nam powiedzieć, że Rose będzie z nami mieszkała. - powiedziała Olka a wszyscy spojrzeliśmy na nią zdziwieni
- Ja ty to ? - zapytał ojciec
- Walizki w holu was zdradziły. - wyszczerzyła się
Perspektywa Alex:
- Lexi, zrób tą swoją zapiekankę albo tego pysznego kurczaka. - jęknęła Ely
- Oj taak. Alex... - dołączył do niej Niall
- No ale mi się nie chce. - mruknęłam bawiąc się lokami Hazzy
- No weź ! Bo powiem chłopakom o tym, że... - zaczął Matt, ale szybko zakryłam mu usta ręką.
- dobra... - westchnęłam, wszyscy patrzyli na mnie uważnie
- Nie wydusicie tego ze mnie ! - powiedziałam i poszłam do kuchni
- Pomogę ci ! - powiedział Harry i ruszył za mną.
- to co robimy ? - zapytał chłopak znacząco poruszając brwiami
- Na pewno nie to co myślisz zboczeńcu ! -zaśmiałam się, a on udał obrażonego, podeszłam i cmoknęłam go w policzek.
- Nie fochaj Loczuś. - powiedziałam a on nic.
- Nie to nie. Zobaczymy ile wytrzymasz. - powiedziałam i zabrałam się za przygotowywanie kurczaka.Gdy wstawiałam go do piekarnika poczułam ciepłe dłonie Hazzy na biodrach, zachichotałam i odwróciłam się do niego przodem. Szatyn bez zastanowienia wpił się w moje usta, odepchnęłam go lekko a on spojrzał na mnie smutno. Złapałam go za rękę i ruszyliśmy do salonu, a tam Ely i John się całują, Matt i Niall też , a reszta patrzy na nich z obrzydzeniem
- Jedni normalni ! - ucieszył się Tomo i nas przytulił, spojrzałam na niego zdezorientowana
- No wiesz, wymiana śliny itd.. - wyjaśnił mi Zayn, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- KONIEC ! - krzyknął Tomo i rzucił się na Ely i John'a, zaczęłam się śmiać widząc ich miny
- Zabije cię Tomlinson ! - wrzasnęła Ely i zaczęła gonić biednego chłopaka, Zayn rzucił się na Matta i Nialla
- Vas Happening !? - wykrzyknął mulat i wszyscy się zaśmialiśmy
sobota, 1 grudnia 2012
Rozdział Trzynasty
Perspektywa Alex:
Ely przyniosła małego śliczniusiego kociaka. Wiem jestem dziwna, ale kocham kotki, są takie małe i słodkie, przygotowałam mu posłanko w pierwszym lepszym pokoju, do którego otworzyłam drzwi. po chwili wszedł do tego pomieszczenia Harry.
- Jaki słodki ! - zaczął się zachwycać chłopak, zaśmiałam się cicho, z nim zacząć gadać o kotkach, to tak jak z Lou o marchewkach, z Niallem o jedzeniu a z Zaynem o fryzurach.
- Biedaczek wychudzony. - powiedziałam, wtedy Zayn wprowadził jakiegoś faceta, który przedstawił się jako weterynarz, grzecznie wyszłam, nie lubiłam patrzeć na takie akcje. Poszłam do salonu, zauważyłam, że przyszedł Josh, przywitałam się z nim przytulaskiem i usiadłam obok Niallera i Matthewa.
- Siostra, ty się tak nie przejmuj, to tylko kot. - zaśmiał się mój brat.
- Ale to nie ty widziałeś śmierć czterech kotów debilu ! - odpowiedziałam a on spojrzał na mnie ze śmiechem
- Tobie po spotkaniach z Norbertem zawsze odbijało. - powiedział gdy do salonu wszedł Loczek, spojrzał na mnie uważnie.
- Oj no, ale z nim się dawno nie widziałam. - powiedziałam
- Ale po tym wypadku, to ty się bardziej przejęłaś tym kotem niż nim. - powiedział
- No pamiętam. Chuj z Norbertem. Kota zabiłeś ! - powiedziała Ely naśladując głos Matta
- Cooming ! Kurwa, jutro poniedziałek ! - powiedziałam a ona spojrzała na mnie wzrokiem " No co ty nie powiesz ?!"
- No i co w związku z tym ? - zapytała
- Szkoła ! - powiedziałam a ona spojrzała na mnie z przerażeniem wypisanym na twarzy.
- I co teraz ? - zapytał Matt
- Znaczy, wiesz, mi ten jeden dzień nie pomoże. - zaśmiałam się
- Właśnie, Harry, ty musisz do szkoły chodzić ! - powiedział Liam, a loczek spojrzał na niego ze śmiechem
- Liaś, a wiesz co się z tym wiąże ? - zapytał
- nie . - odpowiedział krótko chłopak
- Moje prace domowe z matmy ! - powiedział Harry a Ely spojrzała na niego z perfidnym uśmiechem
- Z tego co wiem, to Lexi jest z matmy dobra, a wy ostatnio dużo czasu razem spędzacie. - powiedziała a ja chcąc nie chcąc oblałam się rumieńcem, Hazza też.
- Jak słodko ! - zawołał John, widziałam że Josh nie był zbyt zadowolony.
- Ty kochasz ją, ona kocha ciebie, czemu wy jeszcze nie jesteście razem ? - zapytał Carter, spojrzałam na niego z mordem w oczach.
- To dlategoo... - zaczął Matt, ale mu przerwałam
- Dobra, to ja może wrócę do domu i przygotuję się do szkoły. - powiedziałam i wyszłam.
Wróciłam do domu, w holu zobaczyłam damskie buty, zdziwiłam się troszkę, ale weszłam dalej, miałam iść do siebie, ale mój brzuch domagał się jedzenia, weszłam do kuchni i mało nie parsknęłam śmiechem, mój ojczulek całował się z tą całą prawniczką. Odkaszlnęłam, oderwali się od siebie i spojrzeli na mnie, ich miny były bezcenne. Parsknęłam śmiechem.
- Nie haha że hahah wam haha przeszkadzam haha ale haha zastawiacie hahah lodówkę haha - powiedziałam między wybuchami śmiechu.
- Miałaś być u przyjaciół. - powiedział mój ojciec
- Spoko. wezmę żarcie i nie przeszkadzam. - powiedziałam i podeszłam do lodówki.- A tak ogólnie, to dzień dobry. - zwróciłam się do kobiety, która nie wiedziała jak się zachować.
- To papa. - powiedziałam i poszłam na górę, gdy tylko zamknęłam drzwi mojego pokoju znów wybuchałam śmiechem. Opanowałam się po 5 minutach i włączyłam laptopa. Weszłam na TT.
@Mathew_Polak, nie wchodź do kuchni w domu :) Ja się nadal śmieję :) Jak kotek ?
Po chwili otrzymałam odpowiedź, ale nie tylko od brata.
@Alex_Polak czemu mam nie wchodzić ? A i @Harry_Styles chce zabić @Josh_Carter, więc wiesz... :)
@Alex_Polak nie słuchaj go, @Harry_Styles zamknął się w pokoju ;)
@Matthew_Polak & @Yaele_Cooming ja wszystko widzę ! @Alex_Polak nie słuchaj ich. Ja właśnie idę na spacer.
Widząc te tweety znów zaczęłam się śmiać. Po chwili położyłam się na łóżku i z słuchawkami w uszach zaczęłam rozmyślać. ja, polski rap i czego mi więcej potrzeba, na moją playlistę składa się tylko rap i hip hop. No mam niby jeszcze jakieś kawałki z popu, ale to mało, chociaż rock'a też lubię. Z zamyślenia wyrwało mnie wyłączenie muzyki, a akurat leciał kawałek Paktofoniki. Słucham tego od... nawet nie wiem, ten kawałek ma już sporo lat, a ja mam go od kilku lat na komórce. Spojrzałam gniewnie na ojca.
- Masz gościa. - powiedział
- niech wejdzie. A i musimy pogadać tato. - powiedziałam a on wyszedł, po chwili w moim pokoju pojawił się Styles.
- Hej. - wyszczerzył się.
- Hej. - odpowiedziałam, wstałam i zamknęłam drzwi, on spojrzał na mnie dziwnie.
- za pięć minut będzie tu cała banda. - powiedziałam a on pokiwał głową na znak zrozumienia.
- Chyba musimy pogadać. - powiedział nerwowo. Westchnęłam i usiadłamna łóżku wskazując, żeby zrobił to samo, on jednak tego nie zrobił. Ukucnął przy mnie i złapał mnie za ręce.
- Lexi... - zaczął
- Hazz. Spokojnie. - wyszeptałam
- Jak to z nami jest ? - zapytał
- Nie wiem Lokacz. - odpowiedziałam
- Ugh... nigdy nie miałem takich problemów. - jęknął a ja się zaśmiałam
- jakich ? - zapytałam
- No wiesz... Ogólnie, to dziewczyny rzucają się na mnie. - zaśmiał się nerwowo.
- No widzisz. na to nie licz. - odpowiedziałam a on się lekko uśmiechnął.
- Więc Alex, czy... - zaczął
- Ej wy ! Wychodzić ! - wrzasnął Lou za drzwiami, zaśmiałam się i zbliżyłam do Hazzy, po czym lekko go pocałowałam, chłopak się wyszczerzył i wpił w moje usta, oderwaliśmy się od siebie po chwili.
- To chyba było tak. - zaśmiał się, przygryzłam lekko wargę
- Ej no ! - wrzasnęła Ely
- Nie gwałcić się tam ! - dodał Zayn, westchnęłam i włączyłam na full kawałek "Jestem Bogiem" Paktofoniki.
Perspektywa Ely:
Jeśli ja i John zachowujemy się tak samo, jak Alex i Harold, to współczuję wszystkim osobom, które to oglądają.
- Odklejcie się od siebie! - wrzasnął wreszcie Lou. Pff. Tomlinson, romantyczne momenty przerywasz. Zawsze spoko.
- Lou, weź daj im spokój. - wydusiłam wreszcie. - To takie romantyczne.
- Romantyczne to jest całowanie się na dachu przy świetle księżyca, a nie w salonie pełnym ludzi. - odparł.
- Cholera, Lou. Przymknij się.
Na kolanach położył mi się kotek. Przygryzłam wargę. Ciekawe, jak go nazwać.
- Hej Skarbie. - powiedział Smith, wchodząc do salonu i całując mnie w policzek. - Jeszcze go nie nazwałaś?
Uśmiechnęłam się. Nigdy nie miałam weny do wymyślania imion zwierzętom.
- Nie, jeszcze nie. - odparłam. - Nie jestem w tym dobra.
- Wiesz co? - krzyknął Harold, zrzucając Alex z jego kolan. - Sorry, Lexi. Będziemy do niego wołać aż wreszcie na coś musi zareagować.
- Monibessze! - wydarł się Loui. Kot ani drgnął.
- Lonelie. - powiedział już spokojniej Zayn.
- Alexandra! - krzyknęła Lexi. Wybuchnęliśmy śmiechem, ale drobna osóbka na moich kolanach się nie ruszyła.
- Chelsea. - powiedział John a kotka przypatrzyła mu się bacznie. Po chwili zamerdała ogonem.
- Czyli Chelsea. - zaśmiałam się. W oczach zwierzęcia widać było wesołe iskierki. - Ciekawe imię. Skąd?
- Sam nie wiem. - odparł. - Tak jakoś. Po prostu takie mam dzisiaj pomysły.
Wzruszyłam ramionami. Harry wyciągnął Alex do parku, a ja muszę uganiać się za tymi debilami. Potrzeba mi tego mojego przyjaciela, Pana Tadeusza. Poszłabym na ten bal, ale po akcji z Chrisem i jego bandą, odechciało mi się chodzić.
Weszłam znów do pokoju, kładąc Chels na łóżku. Ciesze się, że Alex i Harry są razem. Wszystko zaczyna się układać. No może oprócz tego, że miedzy Lou a Eleanor się psuje. Brunetka raczej mnie nie lubi, zauważając jej ton, gdy jesteśmy sam na sam. Przy chłopakach, można uznać, że mnie toleruje. Ale ostatnio w kuchni? To inna osoba.
Przesadzam? Raczej nie. Ta cała Calder jest podejrzana.
Smith wparował do mieszkania, a widząc moją rodzicielkę, trochę się speszył i powiedział spokojniej:
- Dzień dobry pani i panno Cooming. Spytam tej doroślejszej, czy mogę porwać jej córkę na chwilkę?
Mama wybuchnęła śmiechem i przytaknęła głową. Brunet zaciągnął mnie poza dom. Co mu do głowy wpadło?
- Wiesz, co dzisiaj świętujemy? - posłałam mu zdziwione spojrzenie. - jesteśmy razem tydzień!
- Cholera, ale to szybko przeszło. - zaklęłam pod nosem. Przez to całe porwanie straciłam umiejętność wiedzy, który dzień jest teraz.
NEXT DAY:
Poniedziałki to koszmar. Jeden wielki koszmar.
- Lexi, Styles, Matt, Szybciej! - wrzasnęłam. Panna Polak weszła w piżamie na ulice. Potarła sobie oczy.
- Ely, jest piąta rano. - powiedziała. Spojrzałam na nią jak na głupią i pokazałam zegarek, na którym była 7:30 - o Kurwa. Idę obudzić Stylesa, ty idź do Matta.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do pokoju chłopaka, który smacznie sobie spał, a Niall obok niego. Wszystko byłoby okej, gdyby którykolwiek z nich miał na sobie przynajmniej bokserki. Zasłoniłam sobie oczy ręką.
- Matthewie, Alex przekazuje mi, byś wstał gdyż jest wpół do ósmej. - rzekłam i wyszłam.
Kuchnia była pusta, więc szybko przegrzebałam lodówkę pana Polak i wyciągnęłam z niej wszystko, co potrzebne na kanapki.
Tuz przed ósmą, wszyscy byli w kuchni. Kanapki wtryniali jak odkurzacze, a spieszyli się tak, ze kurz za nimi leciał. Niepodobne do nich.
No. Kto skomentuje? Bo ostatnio słabo wam idzie :c
Przy okazji zdradzę - Bedzie 17 rozdziałów i Epilog
Czytasz - Skomentuj.
Xoxo, Daiann'
Ely przyniosła małego śliczniusiego kociaka. Wiem jestem dziwna, ale kocham kotki, są takie małe i słodkie, przygotowałam mu posłanko w pierwszym lepszym pokoju, do którego otworzyłam drzwi. po chwili wszedł do tego pomieszczenia Harry.
- Jaki słodki ! - zaczął się zachwycać chłopak, zaśmiałam się cicho, z nim zacząć gadać o kotkach, to tak jak z Lou o marchewkach, z Niallem o jedzeniu a z Zaynem o fryzurach.
- Biedaczek wychudzony. - powiedziałam, wtedy Zayn wprowadził jakiegoś faceta, który przedstawił się jako weterynarz, grzecznie wyszłam, nie lubiłam patrzeć na takie akcje. Poszłam do salonu, zauważyłam, że przyszedł Josh, przywitałam się z nim przytulaskiem i usiadłam obok Niallera i Matthewa.
- Siostra, ty się tak nie przejmuj, to tylko kot. - zaśmiał się mój brat.
- Ale to nie ty widziałeś śmierć czterech kotów debilu ! - odpowiedziałam a on spojrzał na mnie ze śmiechem
- Tobie po spotkaniach z Norbertem zawsze odbijało. - powiedział gdy do salonu wszedł Loczek, spojrzał na mnie uważnie.
- Oj no, ale z nim się dawno nie widziałam. - powiedziałam
- Ale po tym wypadku, to ty się bardziej przejęłaś tym kotem niż nim. - powiedział
- No pamiętam. Chuj z Norbertem. Kota zabiłeś ! - powiedziała Ely naśladując głos Matta
- Cooming ! Kurwa, jutro poniedziałek ! - powiedziałam a ona spojrzała na mnie wzrokiem " No co ty nie powiesz ?!"
- No i co w związku z tym ? - zapytała
- Szkoła ! - powiedziałam a ona spojrzała na mnie z przerażeniem wypisanym na twarzy.
- I co teraz ? - zapytał Matt
- Znaczy, wiesz, mi ten jeden dzień nie pomoże. - zaśmiałam się
- Właśnie, Harry, ty musisz do szkoły chodzić ! - powiedział Liam, a loczek spojrzał na niego ze śmiechem
- Liaś, a wiesz co się z tym wiąże ? - zapytał
- nie . - odpowiedział krótko chłopak
- Moje prace domowe z matmy ! - powiedział Harry a Ely spojrzała na niego z perfidnym uśmiechem
- Z tego co wiem, to Lexi jest z matmy dobra, a wy ostatnio dużo czasu razem spędzacie. - powiedziała a ja chcąc nie chcąc oblałam się rumieńcem, Hazza też.
- Jak słodko ! - zawołał John, widziałam że Josh nie był zbyt zadowolony.
- Ty kochasz ją, ona kocha ciebie, czemu wy jeszcze nie jesteście razem ? - zapytał Carter, spojrzałam na niego z mordem w oczach.
- To dlategoo... - zaczął Matt, ale mu przerwałam
- Dobra, to ja może wrócę do domu i przygotuję się do szkoły. - powiedziałam i wyszłam.
Wróciłam do domu, w holu zobaczyłam damskie buty, zdziwiłam się troszkę, ale weszłam dalej, miałam iść do siebie, ale mój brzuch domagał się jedzenia, weszłam do kuchni i mało nie parsknęłam śmiechem, mój ojczulek całował się z tą całą prawniczką. Odkaszlnęłam, oderwali się od siebie i spojrzeli na mnie, ich miny były bezcenne. Parsknęłam śmiechem.
- Nie haha że hahah wam haha przeszkadzam haha ale haha zastawiacie hahah lodówkę haha - powiedziałam między wybuchami śmiechu.
- Miałaś być u przyjaciół. - powiedział mój ojciec
- Spoko. wezmę żarcie i nie przeszkadzam. - powiedziałam i podeszłam do lodówki.- A tak ogólnie, to dzień dobry. - zwróciłam się do kobiety, która nie wiedziała jak się zachować.
- To papa. - powiedziałam i poszłam na górę, gdy tylko zamknęłam drzwi mojego pokoju znów wybuchałam śmiechem. Opanowałam się po 5 minutach i włączyłam laptopa. Weszłam na TT.
@Mathew_Polak, nie wchodź do kuchni w domu :) Ja się nadal śmieję :) Jak kotek ?
Po chwili otrzymałam odpowiedź, ale nie tylko od brata.
@Alex_Polak czemu mam nie wchodzić ? A i @Harry_Styles chce zabić @Josh_Carter, więc wiesz... :)
@Alex_Polak nie słuchaj go, @Harry_Styles zamknął się w pokoju ;)
@Matthew_Polak & @Yaele_Cooming ja wszystko widzę ! @Alex_Polak nie słuchaj ich. Ja właśnie idę na spacer.
Widząc te tweety znów zaczęłam się śmiać. Po chwili położyłam się na łóżku i z słuchawkami w uszach zaczęłam rozmyślać. ja, polski rap i czego mi więcej potrzeba, na moją playlistę składa się tylko rap i hip hop. No mam niby jeszcze jakieś kawałki z popu, ale to mało, chociaż rock'a też lubię. Z zamyślenia wyrwało mnie wyłączenie muzyki, a akurat leciał kawałek Paktofoniki. Słucham tego od... nawet nie wiem, ten kawałek ma już sporo lat, a ja mam go od kilku lat na komórce. Spojrzałam gniewnie na ojca.
- Masz gościa. - powiedział
- niech wejdzie. A i musimy pogadać tato. - powiedziałam a on wyszedł, po chwili w moim pokoju pojawił się Styles.
- Hej. - wyszczerzył się.
- Hej. - odpowiedziałam, wstałam i zamknęłam drzwi, on spojrzał na mnie dziwnie.
- za pięć minut będzie tu cała banda. - powiedziałam a on pokiwał głową na znak zrozumienia.
- Chyba musimy pogadać. - powiedział nerwowo. Westchnęłam i usiadłamna łóżku wskazując, żeby zrobił to samo, on jednak tego nie zrobił. Ukucnął przy mnie i złapał mnie za ręce.
- Lexi... - zaczął
- Hazz. Spokojnie. - wyszeptałam
- Jak to z nami jest ? - zapytał
- Nie wiem Lokacz. - odpowiedziałam
- Ugh... nigdy nie miałem takich problemów. - jęknął a ja się zaśmiałam
- jakich ? - zapytałam
- No wiesz... Ogólnie, to dziewczyny rzucają się na mnie. - zaśmiał się nerwowo.
- No widzisz. na to nie licz. - odpowiedziałam a on się lekko uśmiechnął.
- Więc Alex, czy... - zaczął
- Ej wy ! Wychodzić ! - wrzasnął Lou za drzwiami, zaśmiałam się i zbliżyłam do Hazzy, po czym lekko go pocałowałam, chłopak się wyszczerzył i wpił w moje usta, oderwaliśmy się od siebie po chwili.
- To chyba było tak. - zaśmiał się, przygryzłam lekko wargę
- Ej no ! - wrzasnęła Ely
- Nie gwałcić się tam ! - dodał Zayn, westchnęłam i włączyłam na full kawałek "Jestem Bogiem" Paktofoniki.
Perspektywa Ely:
Jeśli ja i John zachowujemy się tak samo, jak Alex i Harold, to współczuję wszystkim osobom, które to oglądają.
- Odklejcie się od siebie! - wrzasnął wreszcie Lou. Pff. Tomlinson, romantyczne momenty przerywasz. Zawsze spoko.
- Lou, weź daj im spokój. - wydusiłam wreszcie. - To takie romantyczne.
- Romantyczne to jest całowanie się na dachu przy świetle księżyca, a nie w salonie pełnym ludzi. - odparł.
- Cholera, Lou. Przymknij się.
Na kolanach położył mi się kotek. Przygryzłam wargę. Ciekawe, jak go nazwać.
- Hej Skarbie. - powiedział Smith, wchodząc do salonu i całując mnie w policzek. - Jeszcze go nie nazwałaś?
Uśmiechnęłam się. Nigdy nie miałam weny do wymyślania imion zwierzętom.
- Nie, jeszcze nie. - odparłam. - Nie jestem w tym dobra.
- Wiesz co? - krzyknął Harold, zrzucając Alex z jego kolan. - Sorry, Lexi. Będziemy do niego wołać aż wreszcie na coś musi zareagować.
- Monibessze! - wydarł się Loui. Kot ani drgnął.
- Lonelie. - powiedział już spokojniej Zayn.
- Alexandra! - krzyknęła Lexi. Wybuchnęliśmy śmiechem, ale drobna osóbka na moich kolanach się nie ruszyła.
- Chelsea. - powiedział John a kotka przypatrzyła mu się bacznie. Po chwili zamerdała ogonem.
- Czyli Chelsea. - zaśmiałam się. W oczach zwierzęcia widać było wesołe iskierki. - Ciekawe imię. Skąd?
- Sam nie wiem. - odparł. - Tak jakoś. Po prostu takie mam dzisiaj pomysły.
Wzruszyłam ramionami. Harry wyciągnął Alex do parku, a ja muszę uganiać się za tymi debilami. Potrzeba mi tego mojego przyjaciela, Pana Tadeusza. Poszłabym na ten bal, ale po akcji z Chrisem i jego bandą, odechciało mi się chodzić.
Weszłam znów do pokoju, kładąc Chels na łóżku. Ciesze się, że Alex i Harry są razem. Wszystko zaczyna się układać. No może oprócz tego, że miedzy Lou a Eleanor się psuje. Brunetka raczej mnie nie lubi, zauważając jej ton, gdy jesteśmy sam na sam. Przy chłopakach, można uznać, że mnie toleruje. Ale ostatnio w kuchni? To inna osoba.
Przesadzam? Raczej nie. Ta cała Calder jest podejrzana.
Smith wparował do mieszkania, a widząc moją rodzicielkę, trochę się speszył i powiedział spokojniej:
- Dzień dobry pani i panno Cooming. Spytam tej doroślejszej, czy mogę porwać jej córkę na chwilkę?
Mama wybuchnęła śmiechem i przytaknęła głową. Brunet zaciągnął mnie poza dom. Co mu do głowy wpadło?
- Wiesz, co dzisiaj świętujemy? - posłałam mu zdziwione spojrzenie. - jesteśmy razem tydzień!
- Cholera, ale to szybko przeszło. - zaklęłam pod nosem. Przez to całe porwanie straciłam umiejętność wiedzy, który dzień jest teraz.
NEXT DAY:
Poniedziałki to koszmar. Jeden wielki koszmar.
- Lexi, Styles, Matt, Szybciej! - wrzasnęłam. Panna Polak weszła w piżamie na ulice. Potarła sobie oczy.
- Ely, jest piąta rano. - powiedziała. Spojrzałam na nią jak na głupią i pokazałam zegarek, na którym była 7:30 - o Kurwa. Idę obudzić Stylesa, ty idź do Matta.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do pokoju chłopaka, który smacznie sobie spał, a Niall obok niego. Wszystko byłoby okej, gdyby którykolwiek z nich miał na sobie przynajmniej bokserki. Zasłoniłam sobie oczy ręką.
- Matthewie, Alex przekazuje mi, byś wstał gdyż jest wpół do ósmej. - rzekłam i wyszłam.
Kuchnia była pusta, więc szybko przegrzebałam lodówkę pana Polak i wyciągnęłam z niej wszystko, co potrzebne na kanapki.
Tuz przed ósmą, wszyscy byli w kuchni. Kanapki wtryniali jak odkurzacze, a spieszyli się tak, ze kurz za nimi leciał. Niepodobne do nich.
No. Kto skomentuje? Bo ostatnio słabo wam idzie :c
Przy okazji zdradzę - Bedzie 17 rozdziałów i Epilog
Czytasz - Skomentuj.
Xoxo, Daiann'
piątek, 23 listopada 2012
Rozdział Dwunasty
Perspektywa Alex:
Ten skurwiel strzelił mi w ramie, tak boli, że szok. Teraz nas jeszcze związali i wepchnęli do bagażnika. Świetnie.
- Trzymajcie się. - powiedział Danny, gdyby nie to, że mnie porwał to bym go polubiła, dzięki niemu żyję.
- Ręka mnie boli. - jęknęłam po raz kolejny.
- Mnie boli wszystko. - odpowiedziała Ely
- Mnie też, ale ręka najbardziej. - powiedziałam i wtedy już nic nie widziałam, bo zamknęli klapę. Jechaliśmy około dwóch godzin, albo może mniej, nie wiem, czas się strasznie dłużył, a ręka strasznie bolała. Nie wiedziałam gdzie nas wiozą, ale strasznie się bałam. Jeżeli zrobi coś Ely to ja nie wiem co zrobię, mi niech robi co chce, ale moich przyjaciół... Wszystko się psuje, ja wszystko psuję. To moja wina, że Ely porwał, ona mogłaby sobie teraz siedzieć z John'em w salonie a nie ze mną w bagażniku. Chłopcy, oni mogli sobie teraz szaleć w klubie...Nareszcie samochód się zatrzymał, ale ja czułam się coraz słabiej, krew nie przestawała płynąć z mojej rany, powoli czułam jak opadam z sił. Wiedziałam, że długo nie wytrzymam.
- Ely. - powiedziałam cicho.
- Tak Lexi ? - odpowiedziała
- Słabo mi. - powiedziałam
-Wytrzymaj Alex ! - powiedziała szybko ruda
- Nie mogę. Ely, pamiętaj, że cię kocham. - powiedziałam
- Alex, nie możesz zamknąć oczu, patrz na mnie. - powiedziała z przejęciem
- Patrz na mnie... Łatwo mówić, jak tu ciemno. - mruknęłam cicho
- Alex, spokojnie, dasz radę. - powiedziała
- Nie dam rady. - wyszeptałam i straciłam przytomność.
Perspektywa Matta:
Jechaliśmy w wyznaczone miejsce, przekraczaliśmy dozwoloną prędkość o sam nie wiem ile, ale dużo. Łamaliśmy chyba każdy przepis drogowy, ale to się teraz nie liczyło, liczyły się dziewczyny, one muszą żyć, musimy je uratować, bez względu na wszystko. Alex i Ely to najważniejsze osoby w moim życiu, nie zniósł bym myśli, że coś im się stało. Josh siedział obok Lou, który prowadził i mówił mu gdzie ma jechać, swoją drogą, to dobrze, że on będzie studiował tą informatykę, bo chłopak nam pomógł.
- Szybciej ! - wrzasnął Styles, nie wiem co mu Olka powiedziała jak dzwoniła, ale on od tamtego czasu jest inny, bardziej zdenerwowany.
- nie mogę szybciej ! - odpowiedział Lou
- Jak jej coś się stanie, to zabiję ! - wrzasnął po raz kolejny
- Spokojnie stary, mi też nie jest łatwo, ale musisz się opanować ! - powiedział Josh
- Jam mam się opanować, gdy dziewczyna którą kocham została porwana ?! - odpowiedział mu Styles
- No popatrz co za zbieg okoliczności, ja też ją kocham ! - odpowiedział mu zdenerwowany Carter
- Opanujcie się! - wrzasnąłem
- Skręć ! - powiedział Josh, a po chwili byliśmy na jakiejś polanie, stał tam już czarny samochód obok którego stał on, Chris.
Był usatysfakcjonowany. Po jego prawej stornie stała ruda utrzymując Lexi na nogach i jednocześnie opatrując jej ranę. Spojrzała najpierw na John'a, potem na mnie, a w końcu na plecy Chrisa. Wiedziała, co ma robić.
Podeszliśmy do bruneta, który zaśmiał się, widząc nasze ostrożne kroki. Ely z wielkim uśmiechem stanęła za nim i walnęła go między ramieniem a szyją. Bezwładny chłopak opadł na ziemię, bez ruchu. Wiedziałem, że ruda wykorzystała cios, by zemdlał. Wiele razy robiła to samo z Kylie.
Z krzaków wygramoliło się kilku ludzi FBI. Zabrali Chrisa i resztę, ale przy Alex został jeszcze jeden chłopak, którego Ely kazała oszczędzić. Chyba nazywał się Danny.
- Dzwońcie na karetkę ! - krzyknęła, patrząc na Lexi. Dziewczyna zemdlała. Hazza szybko podbiegł do niej i wziął na ręce, a Carter wykręcił numer pogotowia. John szybko podbiegł do Ely i pomógł jej wstać i utrzymać się na nogach.
Parę Godzin później z perspektywy Ely:
- Boże, szybciej, szybciej. - przechodziłam po korytarzu. Mimo, że bolało mnie wszystko, teraz liczy się tylko życie Alex.
- Yaёle, spokojnie. - powiedział Matt. Spojrzałam na niego z załzawionymi oczami, a Polak podszedł do mnie i przytulił. - Ja wiem, że ci trudno. To moja siostra, uwierz mi, przechodzę to samo.
Faktycznie. Matt i Alex to rodzeństwo. On czuje to samo co ja, a może nawet mocniej.
Gdy lekarz wyszedł z sali, na jego ustach spoczywał wielki uśmiech. Oboje z Mattem rzuciliśmy się do drzwi.
Na łóżku czekała na nas uśmiechnięta Alex. Za nami, jak torpeda, do sali wpadł Harold. Dziewczyna lekko się speszyła, ale puściłam do niej oczko. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż na początku. Zaczyna się.
- ZAISTE, PANNA POLAK ŻYJE! - wydarł się Lou. Założę się, że na pół szpitala go słychać. Tsa, Superman Tomlinson z akcji.
- Ale słodko. - zachwyciła się Alex. Wybuchnęłam śmiechem i usiadłam ma łóżku brunetki.
- I Co? - spytałam. - Żyjemy.
Alex znowu się uśmiechnęła i wskazała palcem Smith'a opartego o drzwi. Ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- A jednak, nie wszystko się pieprzy. - oznajmiła. Przytuliłam dziewczynę, a podeszła do nas reszta.
- Jakby co, to ja się wcale nie skarżę, ale dusicie. - oznajmiłam po pewnym czasie.
Odsunęliśmy się wszyscy, po kolei wychodząc z sali. Kiedy został tylko John, Harry i ja, Smith szepnął mi na ucho:
- Słońce, a może zostawimy ich samych? - zaciągnęłam go za rękę do wyjścia, a potem, pomachałam do Alex i Stylesa.
- Po mnie. - Mruknęłam czytając kolejny z moich opisów na blogu jakiejś niepełnoletniej psychofanki 1D.
Yaële Cooming, córka biznesmena, miejącego firmę w Los Angeles, jest z ciąży z Harrym Stylesem, członkiem One Direction.
- Boże święty, Matko Niebios, czego oni nie wymyślą?
- Ty mnie zdradzasz? - obok mnie pojawił się oburzony John. Wybuchnęłam śmiechem, a on razem ze mną.
Perspektywa Alex:
Ja jednak żyję ! Wszystko pięknie ładnie, ale Ely wcześniej mogła tak uderzyć Chrisa... No ale mniejsza, Żyję ! Ale mnie wszystko boli. Ely i John wyszli, zostałam z Loczkiem, szczerze, to trochę było niezręczne, szczególnie po tym telefonie...
- Harry.. - zaczęłam ale mi przerwał
- Nic nie mów. - wyszeptał trzymając moją dłoń, patrzył na mnie z taką troską, chciałam się podnieść, żeby napić się wody, ale gdy tylko spróbowałam wykonać jakiś ruch czułam ból przeszywając moje ramie.
- aućć. - syknęłam a Harry się wyszczerzył
- Leż i się nie ruszaj. - powiedział
- Ale pić mi się chce. - powiedziałam
- proszę. - podał mi wodę i pomógł się podnieść, gdy już leżałam uśmiechnęłam się do niego.
- Powiedz mi, czy to co mówiłaś przez telefon to prawda. - powiedział Harry uważnie mi się przyglądając, a ja oblałam się rumieńcem, on zaśmiał się pod nosem, a ja odwróciłam wzrok.
- Lexi, spójrz na mnie. - powiedział tym swoim ochrypniętym głosem, nie zareagowałam, wtedy złapał mój podbródek i przekręcił tak, żebym patrzyła mu w oczy. W tych jego zielonych tęczówkach było tyle radosnych iskierek, że odpłynęłam, ocknęłam się dopiero gdy poczułam jego usta na swoich. Całował z taką pasją, miłością, że nie mogłam tego nie odwzajemnić. Gdy się od siebie oderwaliśmy on uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Też cię kocham Alex. - powiedział a ja się wyszczerzyłam.
- Lexi ! - wrzasnął Josh wbiegając do mojej sali, zaśmiałam sięcicho widząc go, wygląda jakby przebiegł przez pół miasta, Harry'emu obecność chłopaka się nie spodobała.
- Josh ! - uśmiechnęłam się do niego
- Te wasze fanki są chore. - powiedział chłopak a Harry spojrzał na niego pytająco
- Goniły mnie, bo chciały autograf od ciebie. - powiedział Carter
- kondycje poprawisz. - powiedziałam
- A i Hazz, ja nie wiedziałem, że Ely jest z tobą w ciąży. - powiedział a ja i Harry spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem
- No serio, czytałem na necie, ale spoko już skomentowałem to. - powiedział a Harry spojrzał na niego zdziwiony.
- Mogę na chwilę laptopa ? - zapytałam, on pokiwał głową na znak zgody i podał mi urządzenie, wpisałam w wyszukiwarkę hasło "Alex Polak" Wyskoczyło sporo wyników, kliknęłam w pierwszy link i zobaczyłam zdjęcie moje i Josha, potem moje i Hazzy, moje i Zayn'a .
" Alex Polak, córka właściciela wytwórni płytowej w Londynie spotyka się z przystojniakiem z One Direction. Zayn Malik i Alexandra byli widziani w parku na spacerze, ale w internecie pojawiły się też zdjęcia dziewczyny z Harrym Styles'em, kolegą Zayna z zespołu, ogólny zamęt w mediach pojawił się, gdy panna Polak pojawiła się na mieście w towarzystwie przystojnego chłopaka, który jak ustaliliśmy nazywa się Josh Carter i jest studentem informatyki. O co chodzi w tym wszystkim? Z kim tak naprawdę jest dziewczyna ?"
ten artykuł mnie jakoś nie przejął, zjechałam na komentarze.
" Ta cała Alex to zwykła kurwa, jest z nimi dla sławy"
" To zwykła dziwka"
" Dajcie jej spokój, ja tam życzę jej szczęścia, nie ważne z którym."
" To suka. Wykorzystuje chłopców i do tego jest brzydka."
Poczułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy, Josh widząc to wyrwał mi laptopa i zaczął czytać, po chwili pokazał to Harry'emu, który zaraz po przeczytaniu przytulił mnie mocno, nie powiem, bolało mnie to, ale nie chciałam, żeby puszczał.
- Hazza, musimy iść na wywiad. - powiedział Liam wchodząc.
- Jak tylko się skończy wracam do ciebie. - powiedział Lokowaty, pocałował mnie i wyszedł, spojrzałam w oczy Josh'owi, widziałam w nich ból.
- Josh, otwórz się na innych, Jesteś świetnym chłopakiem, ale ja nie mogę ci zaoferować nic więcej niż przyjaźń. - powiedziałam
- Wiem Lexi. - westchnął
- Leć do domu, z tego co pamiętam, masz do zrobienia ważny projekt. - powiedziałam
- pamięć to ty masz dobrą. - zaśmiał się
- Wiem. - odpowiedziałam, pożegnaliśmy się i chłopak wyszedł, zostałam sama, mogłam przeanalizować wszystko. Stwierdzam jedno. Moje życie jest cholernie skomplikowane, a ten kto układał mój życiorys musiał być naćpany....
Perspektywa Ely:
Siedziałam z Alex i Johnem w salonie. Mój chłopak chciał oglądać jakiś mecz, a przyjaciółka wywiad chłopaków.
- Podaj argument, dlaczego mamy oglądać wywiad. - powiedział spokojnie John.
- Bo mecz to tylko dwudziestu dwóch palantów, którzy uganiają się za takim okrągłym czymś. - odparła Lexi po chwili na namyślenie.
- Tu się zgodzę. - mruknęłam.
- Ale Dlaczego akurat wywiad? Przecież w telewizji jest mnóstwo Horrorów z dawkami romantyzmu. - zabawnie poruszył brwiami.
- Ponieważ to jest wywiad jej chłopaka. - odparłam. Lexi posłała mi zdziwione spojrzenie. - No dobra, przyszłego chłopaka. - tym razem ślicznie się zarumieniła. - No i, romantyzmy nas nie ruszają, więc nie licz, że będziemy płakać Ci w ramię.
- Będzie z Ciebie kiedyś przerażająca kobieta. - stwierdził opadając na kanapę, a Alexandra ze zwycięskim uśmiechem włączyła wywiad.
- Tak dla Funu, zaśpiewajcie nam Shooting Star. - zaśmiała się prowadząca.
-Close your tired eyes, relax and then
Count from 1 to 10 and open them.
All these heavy thoughts will try to weigh you down, but not this time. - zaczął Harry.
-Way up in the air, you're finally free, and you can stay up there, right next to me.
All this gravity will try to pull you down, but not this time. - zaśpiewał Zayn.
-When the sun goes down, and the lights burn out,
Then it's time for you to shine.
Brighter than a shooting star, so shine no matter where you are.
Fill the darkest night, with a brilliant light,
'cause it's time for you to shine.
Brighter than a shooting star, so shine no matter where you are, tonight. - dokończyli razem. Uśmiechnęłam się. A Alex ze mną.
- Cudowne głosy. - powiedziała kobieta. - Ostatnio widziano was w towarzystwie dwóch dziewczyn. Bodajże Yaele Cooming, która jest z Harrym w ciąży i Alexandrą Polak, która spotyka się z Zaynem.
- Vas Happenin? - spytał Zayn a fanki wybuchnęły śmiechem.
- Czyli tak. - zaczął Harry - Ely nie jest ze mną w ciąży. Ona ma chłopaka. A Alex? Alex jest dla mnie bardzo ważna. Jak na razie, nic między nami nie ma. No może oprócz tego, że ewidentnie na nią lecę.
- Jakie to słodkie. Wyznanie miłosne. - zachwyciła się. - Dziękujemy za wywiad i do zobaczenia!
- Do zobaczenia. - odparli chórem.
Alex patrzyła się na ekran wielkimi oczami. Potem znów się zarumieniła. Eccch, miłość.
- Ale to słodkie. - stwierdził John.
- Wiesz co? Ja mam do Ciebie pytanie. - powiedziałam. - Dlaczego wszyscy mówią na ciebie John a nie Loeen?
- A bo ja wiem. - wzruszył ramionami. - To chyba było w podstawówce. Grałem wtedy w kosza i pomylili mnie z jednym Johnem. No i teraz dla każdego jestem John.
- Dziwne. - stwierdziłam kręcąc głową.
- Wiem. - zaśmiał się.
- Heeelołł, ja istnieję. - oburzyła się Lexi.
- Nie obrażaj się. - podeszłam do brunetki. - Misiek, skarbie.
- Pfff. - rzekł obrażony Smith.
- Mam dylemat. - powiedziałam patrząc na obojga. Wybuchnęli śmiechem. Westchnęłam i ruszyłam do hallu by nałożyć trampki,
- O Boże - wykrzyknęłam. Przed oczami miałam małe kociątko. Było całe białe z czarnymi i brązowymi plamkami. Było strasznie wychudzone i marnie wyglądało. Łapka zwisała lekko. Wzięłam biedaka na ręce i zabrałam do domu. U progu, rzuciłam wszystkie moje rzeczy. Zawitałam w salonie, biorąc Harolda za kołnierz.
- Dzwoń po weterynarza. - powiedziałam podając mu mój telefon. - Szybciej.
- Co ty robisz? - spytała Alex, ale widząc biedactwo na moich rękach, przygotowała posłanko.
Hmm. Przeczytasz, skomentuj (;
Ten skurwiel strzelił mi w ramie, tak boli, że szok. Teraz nas jeszcze związali i wepchnęli do bagażnika. Świetnie.
- Trzymajcie się. - powiedział Danny, gdyby nie to, że mnie porwał to bym go polubiła, dzięki niemu żyję.
- Ręka mnie boli. - jęknęłam po raz kolejny.
- Mnie boli wszystko. - odpowiedziała Ely
- Mnie też, ale ręka najbardziej. - powiedziałam i wtedy już nic nie widziałam, bo zamknęli klapę. Jechaliśmy około dwóch godzin, albo może mniej, nie wiem, czas się strasznie dłużył, a ręka strasznie bolała. Nie wiedziałam gdzie nas wiozą, ale strasznie się bałam. Jeżeli zrobi coś Ely to ja nie wiem co zrobię, mi niech robi co chce, ale moich przyjaciół... Wszystko się psuje, ja wszystko psuję. To moja wina, że Ely porwał, ona mogłaby sobie teraz siedzieć z John'em w salonie a nie ze mną w bagażniku. Chłopcy, oni mogli sobie teraz szaleć w klubie...Nareszcie samochód się zatrzymał, ale ja czułam się coraz słabiej, krew nie przestawała płynąć z mojej rany, powoli czułam jak opadam z sił. Wiedziałam, że długo nie wytrzymam.
- Ely. - powiedziałam cicho.
- Tak Lexi ? - odpowiedziała
- Słabo mi. - powiedziałam
-Wytrzymaj Alex ! - powiedziała szybko ruda
- Nie mogę. Ely, pamiętaj, że cię kocham. - powiedziałam
- Alex, nie możesz zamknąć oczu, patrz na mnie. - powiedziała z przejęciem
- Patrz na mnie... Łatwo mówić, jak tu ciemno. - mruknęłam cicho
- Alex, spokojnie, dasz radę. - powiedziała
- Nie dam rady. - wyszeptałam i straciłam przytomność.
Perspektywa Matta:
Jechaliśmy w wyznaczone miejsce, przekraczaliśmy dozwoloną prędkość o sam nie wiem ile, ale dużo. Łamaliśmy chyba każdy przepis drogowy, ale to się teraz nie liczyło, liczyły się dziewczyny, one muszą żyć, musimy je uratować, bez względu na wszystko. Alex i Ely to najważniejsze osoby w moim życiu, nie zniósł bym myśli, że coś im się stało. Josh siedział obok Lou, który prowadził i mówił mu gdzie ma jechać, swoją drogą, to dobrze, że on będzie studiował tą informatykę, bo chłopak nam pomógł.
- Szybciej ! - wrzasnął Styles, nie wiem co mu Olka powiedziała jak dzwoniła, ale on od tamtego czasu jest inny, bardziej zdenerwowany.
- nie mogę szybciej ! - odpowiedział Lou
- Jak jej coś się stanie, to zabiję ! - wrzasnął po raz kolejny
- Spokojnie stary, mi też nie jest łatwo, ale musisz się opanować ! - powiedział Josh
- Jam mam się opanować, gdy dziewczyna którą kocham została porwana ?! - odpowiedział mu Styles
- No popatrz co za zbieg okoliczności, ja też ją kocham ! - odpowiedział mu zdenerwowany Carter
- Opanujcie się! - wrzasnąłem
- Skręć ! - powiedział Josh, a po chwili byliśmy na jakiejś polanie, stał tam już czarny samochód obok którego stał on, Chris.
Był usatysfakcjonowany. Po jego prawej stornie stała ruda utrzymując Lexi na nogach i jednocześnie opatrując jej ranę. Spojrzała najpierw na John'a, potem na mnie, a w końcu na plecy Chrisa. Wiedziała, co ma robić.
Podeszliśmy do bruneta, który zaśmiał się, widząc nasze ostrożne kroki. Ely z wielkim uśmiechem stanęła za nim i walnęła go między ramieniem a szyją. Bezwładny chłopak opadł na ziemię, bez ruchu. Wiedziałem, że ruda wykorzystała cios, by zemdlał. Wiele razy robiła to samo z Kylie.
Z krzaków wygramoliło się kilku ludzi FBI. Zabrali Chrisa i resztę, ale przy Alex został jeszcze jeden chłopak, którego Ely kazała oszczędzić. Chyba nazywał się Danny.
- Dzwońcie na karetkę ! - krzyknęła, patrząc na Lexi. Dziewczyna zemdlała. Hazza szybko podbiegł do niej i wziął na ręce, a Carter wykręcił numer pogotowia. John szybko podbiegł do Ely i pomógł jej wstać i utrzymać się na nogach.
Parę Godzin później z perspektywy Ely:
- Boże, szybciej, szybciej. - przechodziłam po korytarzu. Mimo, że bolało mnie wszystko, teraz liczy się tylko życie Alex.
- Yaёle, spokojnie. - powiedział Matt. Spojrzałam na niego z załzawionymi oczami, a Polak podszedł do mnie i przytulił. - Ja wiem, że ci trudno. To moja siostra, uwierz mi, przechodzę to samo.
Faktycznie. Matt i Alex to rodzeństwo. On czuje to samo co ja, a może nawet mocniej.
Gdy lekarz wyszedł z sali, na jego ustach spoczywał wielki uśmiech. Oboje z Mattem rzuciliśmy się do drzwi.
Na łóżku czekała na nas uśmiechnięta Alex. Za nami, jak torpeda, do sali wpadł Harold. Dziewczyna lekko się speszyła, ale puściłam do niej oczko. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż na początku. Zaczyna się.
- ZAISTE, PANNA POLAK ŻYJE! - wydarł się Lou. Założę się, że na pół szpitala go słychać. Tsa, Superman Tomlinson z akcji.
- Ale słodko. - zachwyciła się Alex. Wybuchnęłam śmiechem i usiadłam ma łóżku brunetki.
- I Co? - spytałam. - Żyjemy.
Alex znowu się uśmiechnęła i wskazała palcem Smith'a opartego o drzwi. Ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- A jednak, nie wszystko się pieprzy. - oznajmiła. Przytuliłam dziewczynę, a podeszła do nas reszta.
- Jakby co, to ja się wcale nie skarżę, ale dusicie. - oznajmiłam po pewnym czasie.
Odsunęliśmy się wszyscy, po kolei wychodząc z sali. Kiedy został tylko John, Harry i ja, Smith szepnął mi na ucho:
- Słońce, a może zostawimy ich samych? - zaciągnęłam go za rękę do wyjścia, a potem, pomachałam do Alex i Stylesa.
- Po mnie. - Mruknęłam czytając kolejny z moich opisów na blogu jakiejś niepełnoletniej psychofanki 1D.
Yaële Cooming, córka biznesmena, miejącego firmę w Los Angeles, jest z ciąży z Harrym Stylesem, członkiem One Direction.
- Boże święty, Matko Niebios, czego oni nie wymyślą?
- Ty mnie zdradzasz? - obok mnie pojawił się oburzony John. Wybuchnęłam śmiechem, a on razem ze mną.
Perspektywa Alex:
Ja jednak żyję ! Wszystko pięknie ładnie, ale Ely wcześniej mogła tak uderzyć Chrisa... No ale mniejsza, Żyję ! Ale mnie wszystko boli. Ely i John wyszli, zostałam z Loczkiem, szczerze, to trochę było niezręczne, szczególnie po tym telefonie...
- Harry.. - zaczęłam ale mi przerwał
- Nic nie mów. - wyszeptał trzymając moją dłoń, patrzył na mnie z taką troską, chciałam się podnieść, żeby napić się wody, ale gdy tylko spróbowałam wykonać jakiś ruch czułam ból przeszywając moje ramie.
- aućć. - syknęłam a Harry się wyszczerzył
- Leż i się nie ruszaj. - powiedział
- Ale pić mi się chce. - powiedziałam
- proszę. - podał mi wodę i pomógł się podnieść, gdy już leżałam uśmiechnęłam się do niego.
- Powiedz mi, czy to co mówiłaś przez telefon to prawda. - powiedział Harry uważnie mi się przyglądając, a ja oblałam się rumieńcem, on zaśmiał się pod nosem, a ja odwróciłam wzrok.
- Lexi, spójrz na mnie. - powiedział tym swoim ochrypniętym głosem, nie zareagowałam, wtedy złapał mój podbródek i przekręcił tak, żebym patrzyła mu w oczy. W tych jego zielonych tęczówkach było tyle radosnych iskierek, że odpłynęłam, ocknęłam się dopiero gdy poczułam jego usta na swoich. Całował z taką pasją, miłością, że nie mogłam tego nie odwzajemnić. Gdy się od siebie oderwaliśmy on uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Też cię kocham Alex. - powiedział a ja się wyszczerzyłam.
- Lexi ! - wrzasnął Josh wbiegając do mojej sali, zaśmiałam sięcicho widząc go, wygląda jakby przebiegł przez pół miasta, Harry'emu obecność chłopaka się nie spodobała.
- Josh ! - uśmiechnęłam się do niego
- Te wasze fanki są chore. - powiedział chłopak a Harry spojrzał na niego pytająco
- Goniły mnie, bo chciały autograf od ciebie. - powiedział Carter
- kondycje poprawisz. - powiedziałam
- A i Hazz, ja nie wiedziałem, że Ely jest z tobą w ciąży. - powiedział a ja i Harry spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem
- No serio, czytałem na necie, ale spoko już skomentowałem to. - powiedział a Harry spojrzał na niego zdziwiony.
- Mogę na chwilę laptopa ? - zapytałam, on pokiwał głową na znak zgody i podał mi urządzenie, wpisałam w wyszukiwarkę hasło "Alex Polak" Wyskoczyło sporo wyników, kliknęłam w pierwszy link i zobaczyłam zdjęcie moje i Josha, potem moje i Hazzy, moje i Zayn'a .
" Alex Polak, córka właściciela wytwórni płytowej w Londynie spotyka się z przystojniakiem z One Direction. Zayn Malik i Alexandra byli widziani w parku na spacerze, ale w internecie pojawiły się też zdjęcia dziewczyny z Harrym Styles'em, kolegą Zayna z zespołu, ogólny zamęt w mediach pojawił się, gdy panna Polak pojawiła się na mieście w towarzystwie przystojnego chłopaka, który jak ustaliliśmy nazywa się Josh Carter i jest studentem informatyki. O co chodzi w tym wszystkim? Z kim tak naprawdę jest dziewczyna ?"
ten artykuł mnie jakoś nie przejął, zjechałam na komentarze.
" Ta cała Alex to zwykła kurwa, jest z nimi dla sławy"
" To zwykła dziwka"
" Dajcie jej spokój, ja tam życzę jej szczęścia, nie ważne z którym."
" To suka. Wykorzystuje chłopców i do tego jest brzydka."
Poczułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy, Josh widząc to wyrwał mi laptopa i zaczął czytać, po chwili pokazał to Harry'emu, który zaraz po przeczytaniu przytulił mnie mocno, nie powiem, bolało mnie to, ale nie chciałam, żeby puszczał.
- Hazza, musimy iść na wywiad. - powiedział Liam wchodząc.
- Jak tylko się skończy wracam do ciebie. - powiedział Lokowaty, pocałował mnie i wyszedł, spojrzałam w oczy Josh'owi, widziałam w nich ból.
- Josh, otwórz się na innych, Jesteś świetnym chłopakiem, ale ja nie mogę ci zaoferować nic więcej niż przyjaźń. - powiedziałam
- Wiem Lexi. - westchnął
- Leć do domu, z tego co pamiętam, masz do zrobienia ważny projekt. - powiedziałam
- pamięć to ty masz dobrą. - zaśmiał się
- Wiem. - odpowiedziałam, pożegnaliśmy się i chłopak wyszedł, zostałam sama, mogłam przeanalizować wszystko. Stwierdzam jedno. Moje życie jest cholernie skomplikowane, a ten kto układał mój życiorys musiał być naćpany....
Perspektywa Ely:
Siedziałam z Alex i Johnem w salonie. Mój chłopak chciał oglądać jakiś mecz, a przyjaciółka wywiad chłopaków.
- Podaj argument, dlaczego mamy oglądać wywiad. - powiedział spokojnie John.
- Bo mecz to tylko dwudziestu dwóch palantów, którzy uganiają się za takim okrągłym czymś. - odparła Lexi po chwili na namyślenie.
- Tu się zgodzę. - mruknęłam.
- Ale Dlaczego akurat wywiad? Przecież w telewizji jest mnóstwo Horrorów z dawkami romantyzmu. - zabawnie poruszył brwiami.
- Ponieważ to jest wywiad jej chłopaka. - odparłam. Lexi posłała mi zdziwione spojrzenie. - No dobra, przyszłego chłopaka. - tym razem ślicznie się zarumieniła. - No i, romantyzmy nas nie ruszają, więc nie licz, że będziemy płakać Ci w ramię.
- Będzie z Ciebie kiedyś przerażająca kobieta. - stwierdził opadając na kanapę, a Alexandra ze zwycięskim uśmiechem włączyła wywiad.
- Tak dla Funu, zaśpiewajcie nam Shooting Star. - zaśmiała się prowadząca.
-Close your tired eyes, relax and then
Count from 1 to 10 and open them.
All these heavy thoughts will try to weigh you down, but not this time. - zaczął Harry.
-Way up in the air, you're finally free, and you can stay up there, right next to me.
All this gravity will try to pull you down, but not this time. - zaśpiewał Zayn.
-When the sun goes down, and the lights burn out,
Then it's time for you to shine.
Brighter than a shooting star, so shine no matter where you are.
Fill the darkest night, with a brilliant light,
'cause it's time for you to shine.
Brighter than a shooting star, so shine no matter where you are, tonight. - dokończyli razem. Uśmiechnęłam się. A Alex ze mną.
- Cudowne głosy. - powiedziała kobieta. - Ostatnio widziano was w towarzystwie dwóch dziewczyn. Bodajże Yaele Cooming, która jest z Harrym w ciąży i Alexandrą Polak, która spotyka się z Zaynem.
- Vas Happenin? - spytał Zayn a fanki wybuchnęły śmiechem.
- Czyli tak. - zaczął Harry - Ely nie jest ze mną w ciąży. Ona ma chłopaka. A Alex? Alex jest dla mnie bardzo ważna. Jak na razie, nic między nami nie ma. No może oprócz tego, że ewidentnie na nią lecę.
- Jakie to słodkie. Wyznanie miłosne. - zachwyciła się. - Dziękujemy za wywiad i do zobaczenia!
- Do zobaczenia. - odparli chórem.
Alex patrzyła się na ekran wielkimi oczami. Potem znów się zarumieniła. Eccch, miłość.
- Ale to słodkie. - stwierdził John.
- Wiesz co? Ja mam do Ciebie pytanie. - powiedziałam. - Dlaczego wszyscy mówią na ciebie John a nie Loeen?
- A bo ja wiem. - wzruszył ramionami. - To chyba było w podstawówce. Grałem wtedy w kosza i pomylili mnie z jednym Johnem. No i teraz dla każdego jestem John.
- Dziwne. - stwierdziłam kręcąc głową.
- Wiem. - zaśmiał się.
- Heeelołł, ja istnieję. - oburzyła się Lexi.
- Nie obrażaj się. - podeszłam do brunetki. - Misiek, skarbie.
- Pfff. - rzekł obrażony Smith.
- Mam dylemat. - powiedziałam patrząc na obojga. Wybuchnęli śmiechem. Westchnęłam i ruszyłam do hallu by nałożyć trampki,
- O Boże - wykrzyknęłam. Przed oczami miałam małe kociątko. Było całe białe z czarnymi i brązowymi plamkami. Było strasznie wychudzone i marnie wyglądało. Łapka zwisała lekko. Wzięłam biedaka na ręce i zabrałam do domu. U progu, rzuciłam wszystkie moje rzeczy. Zawitałam w salonie, biorąc Harolda za kołnierz.
- Dzwoń po weterynarza. - powiedziałam podając mu mój telefon. - Szybciej.
- Co ty robisz? - spytała Alex, ale widząc biedactwo na moich rękach, przygotowała posłanko.
Hmm. Przeczytasz, skomentuj (;
wtorek, 20 listopada 2012
Kochani! Ważne.
Wiecie, iż Paula, moja przyjaciółka i współautorka pisze innego bloga (And We All Get Love)
Otóż, powiedziała, iż doda rozdział w Weekend. Ale nie dodała. Nie mam pojęcia, co się z nią dzieje. Pewnie albo nie ma internetu, albo zdarzyło się coś poważnego. Proszę po niej nie jechać, ona ma tez prywatne życie!
Kocham,
Daiannah xx
Otóż, powiedziała, iż doda rozdział w Weekend. Ale nie dodała. Nie mam pojęcia, co się z nią dzieje. Pewnie albo nie ma internetu, albo zdarzyło się coś poważnego. Proszę po niej nie jechać, ona ma tez prywatne życie!
Kocham,
Daiannah xx
sobota, 17 listopada 2012
Rozdział Jedenasty
Perspektywa Ely
-Zostaw Ich! - Krzyknęłam, za co dostałam po raz kolejny w twarz. Chris patrzył się na mnie zwycięsko przyciskając do ściany.
- O nie. - stwierdził. - Raz wam się udało, ale teraz nie uciekniecie. - Zachłannie wbił się w moje usta i powoli zaczął ściągać moją bluzkę. Nie miałam już siły. To trwa już drugi dzień. Chris nigdy nie był delikatny, ale teraz już jest agresywny. Wcale mi się to nie podoba, a szczególnie dodając porwanie, gwałty. Przez ostatnie dwie godziny nic się nie działo, oprócz tego, ze zabrali gdzieś Alex. Wszystko to jest Chore.
Po chwili, Chris wyszedł z pokoju. Zostałam sama. To chyba lepiej.
To chyba były dwa najdłuższe dni mojego życia. Olki nie widziałam od paru godzin. Podobno zażądali za nas okupu. Wszystko to zaczyna być dziwne. Dlaczego po prostu nas nie zetną i tyle?
Patrzyłam się prosto w ścianę. Wiedziałam, ze irytuje to tego, który ma nas na obserwacji, wiec robiłam wszystko by wpadł w szał. Proste, nie?
Nie wiem, co się ostatnio dzieje. Tylko to, ze jesteśmy piątego listopada, 2012 roku.
Nie podoba mi się to. Ani ostatnie oznaki, ze Chris się niepokoi, ani ten okup. Zdecydowanie nie.
Perspektywa Matta:
Chyba po tym telefonie, w salonie w miarę ogarnięci byli John i Hazza. Josh gdzieś wyszedł, ojciec poszedł na gore, a reszta 1D Siedziała na kanapie.
- I co teraz zrobimy? - spytał Smith. W jego oczach widać było smutek. Biedak. Dopiero co związał się z Ely, a Chris je porwał.
- Musimy spłacić ten okup. - powiedział Styles. - Dołożymy się, ale 7 milionów funtów to sporo.
- Harry ma racje. - powiedział Zayn, który powoli odzyskiwał zmysły. - To wszystko przypomina Horror. - wzdrygnął się.
- Tyle, że to rzeczywistość. - odparł John - Nie dam rady. - pokręcił głową.
No tak. Brunet ma kompletnego świra na punkcie Cooming, a Hazza na punkcie mojej siostry. Dziwne to.
Wtedy do głowy wpadł mi pomysł. Zerwałem się na równe nogi i wypadłem na dwór. Josh siedział tam, buszując w telefonie.
- Josh. - zagadałem chłopaka. - Alex mówiła, że masz zamiar studiować informatykę. - chłopak pokiwał głową. - wiesz, ze Ely ma telefon o marce Apple, a z Apple można...
- Namierzyć albo zablokować! - dokończył za mnie. - Polak, jesteś geniuszem!
Zaśmiałem się i pobiegłem za nim do domu.
- Ma ktoś laptop Apple'a? - Spytał. John wyciągnął z plecaka laptop i podał Josh'owi. - Jaki ona ma login i hasło? - Zabrałem mu pecet i wpisałem identyfikator i hasło rudej.
- Co wy do licha robicie? - wykrzyknął wreszcie John.
- Próbujemy namierzyć dziewczyny. - odparł Carter. Brunet wytrzeszczył oczy i czym prędzej podbiegł do kanapy, a podeszwy jego botów szurały o podłogę.
Pol godziny minęło. Josh klika i klika. John wpatruje się w ekran. W końcu krzyknął:
- Stój!
Palcem pokazał ledwo widoczny czerwony punkt na mapie Londynu. Las niedaleko Wildeen Street, jakieś osiem godzin drogi stąd. Czyli są tam.
Perspektywa Alex:
Zabrali mnie do jakiegoś pokoju, jest tu ciemno, zimno i do tego jestem głodna i wszystko mnie boli.
- Alex. - usłyszałam stłumiony głos Danny'ego
- Danny ? - zapytałam ledwosłyszalnie.
- Cicho. Masz tu coś do jedzenia i wodę, ale cicho. - powiedział i odszedł, złapałam kanapkę i szybko zjadłam, wodę też wypiłam, a butelkę postawiłam w kącie. Po chwili do pomieszczenia wszedł Chris.
- no Alex, teraz możemy spokojnie pogadać. - powiedział.
- Spierdalaj. - odpowiedziałam
- Oj Alex, Dam ci wybór. Ty albo ruda, która ma żyć ? - zapytał, a ja zbladłam.
- Ely. - odpowiedziałam szybko, a on się zaśmiał.
- Oj mała, jak sobie życzysz. - powiedział i zaciągnął mnie do pokoju, w którym była Ely, czy płakałam, nie. Nie płakałam.
- Alex. - krzyknęła Ely, spojrzałam na nią smutnymi oczami.
- możesz podziękować przyjaciółce, wybrała ciebie. - powiedział Chris a Ely spojrzała na mnie zdziwiona.
- Dlaczego ? - zapytała
- Bo cię kocham siostra. - odpowiedziałam i poczułam uderzenie w brzuch.
- koniec tego. - powiedział i zaśmiał się szyderczo. Miałam serdecznie dość, bolało mnie wszystko.
- Jeszcze raz mnie uderzysz, a cię kurwa zajebę. - warknęłam, a on się zaśmiał, wtedy gdy chciał mnie uderzyć powstrzymał go Danny.
- Zostaw. - warknął, Chris spojrzał na niego zdziwiony, chłopak powiedział to takim tonem, że sama siego bałam, Chris chyba też.
- Myślisz, że zapłacą, jak ją zabijesz ? - warknął
- Idź się naćpaj i nie wtrącaj się, to moja sprawa. - powiedział Chris, wtedy Danny przycisnął go do ściany.
- twoja sprawa ? No to zajebiście, że wciągnąłeś w to wszystkich. Nie mów mi co mam robić, bo to mnie tylko wkurwia i idź kurwa po coś do żarcia, bo głodni jesteśmy. - powiedział i go puścił, gdy Chris wyszedł Danny zbliżył się do mnie.
- Żyjesz ? - zapytał
- Tsa.- odpowiedziałam, pomógł mi wstać i dojść do łóżka.
- Nie martwcie się. Jak tylko zapłacą, to was wypuścimy. - powiedział i wyszedł,
- Ja nie przeżyję do jutra. - powiedziałam i przytuliłam Ely.
Noc minęła normalnie, jeżeli do normalności należy spanie na twardym łóżku, krzyki i inne tego typu rzeczy,z samego rana wpadł do pokoju Chris.
- No to teraz się zabawimy. - zaśmiał się szyderczo idąc w moją stronę.- Dziś nikt cię nie obroni. - dodał.
- Chris, zapomniałem telefonu. - usłyszałam głos Danny'ego, Chris przeklnął pod nosem i wyszedł, teraz albo nigdy.
- Ely, musisz uciec. - powiedziałam do dziewczyny, teraz zabiją mnie, a ją ? jutro ? Nie.
- Alex... - zaczęła ale jej przerwałam.
- Chris jest sam, jak skupi się na mnie, to ty będziesz mogła sama uciec. - powiedziałam
- Nie mogę. - powiedziała
- Yaele kochana, ty musisz to zrobić. - powiedziałam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Nie zrobię tego. Nie zostawię cię. - powiedziała ruda
- Kurwa Ely, mnie on i tak zabije, ale ty możesz żyć, możesz być szczęśliwa z Johnem. Po tym wszystkim powiedz Hazzie, że go kocham. - powiedziałam i wtedy do pokoju wpadł Chris
- Teraz nam nikt nie przeszkodzi. - wysyczał zbliżając się do mnie.
- Ale tak związaną chcesz mnie zabić ? - zapytałam, od wczoraj mam związane ręce i nogi, Ely nie związywał, bo hmm.. to by mu przeszkadzało.
- Bez żadnych sztuczek. - warknął i odwiązał mi ręce
- Hello, a nogi ? - zapytała, westchnął i rozciął sznur.
- Już ? - zaśmiał się
- Jeszcze przysługuje mi prawo do ostatniego życzenia. - powiedziałam niby obojętnie, a w środku trzęsłam się ze strachu.
- Ja pierdolę. - warknął
- No ale co ci szkodzi, i tak mnie zabijesz. - powiedziałam
- Czego chcesz ? -prychnął
- Wykonać jeden telefon. - powiedziałam
- Jeżeli komuś powiesz, gdzie jesteśmy, to zabiję ciebie i twoją przyjaciółkę też. - powiedział
- nie wiem gdzie jesteśmy, jakieś zadupie wszędzie drzewa i pola, chuj wie gdzie to na mapie leży a ty mi pierdolisz jakieś głupie teksty. - warknęłam
- Podaj numer. - warknął, zaśmiałam się widząc, że nie umie obsługiwać mojego telefonu.
- najpierw musisz przytrzymać guzik po lewej stronie na boku, potem dopiero numer. - jęknęłam, chłopak zgromił mnie wzrokiem, ale zrobił o co kazałam, podałam mu numer i usłyszałam sygnał, modliłam się, żeby odebrał.
- Alex ? - zdziwił się chłopak
- Harry, boże jak miło cię słyszeć. - powiedziałam
- Nie bój się.. - zaczął, ale mu przerwałam.
- harry, dzwonię do ciebie, bo chcę ci coś powiedzieć. Z racji tego, że to moje oststnie pięć minut, muszę ci powiedzieć, że... - powiedziałam, ale musiałam przerwać, żeby otrzeć łzy spływające po moich policzkach.
- Olka ! - usłyszałam krzyk brata
- Harry przekaż wszystkim, że są wspaniali, i pamiętaj jesteś świetnym chłopakiem. Kocham cię Harry. - powiedziałam i Chris rozłączył połączenie.
- jakie to wzruszające. - prychnął.
- odpierdol się i mnie zabij kurwa. - krzyknęłam.
- Zaraz, nie śpieszy mi się. - odpowiedział.
Perspektywa John'a:
- Szybciej, szybciej. - powtarzał pod nosem Matt, patrząc na ekran telefonu i rytmicznie wciskając gumowe klawisze. - Do Cholery, ile Ma te FBI tam jechać?
- Spokojnie. - uspokoiłem go. Kiedy usłyszał dzwonek sygnalizujący dojście sms-a od rudej, jego oczy rozszerzyły się niczym pięciozłotówki.
- Pisze, że chce zabić Alex. - oznajmił. - są!
Czyli FBI Otoczyło miejsce, w którym mamy spotkać się z Chrisem. Ely wie, co ma robić. Wszystko idzie dobrze. Oprócz tego, ze Chris nie dotrzymuje umowy. Kiedy wszystko jest dobrze, coś musi się spieprzyć. Chora ta zasada.
- Odpuścił sobie. - Matt odetchnął z ulgą. - Pisze, ze je związali i włożyli do bagażnika. Jadą tam.
Harry spojrzał na zegarek i pokiwał głową. Czyli już czas. Malik zabrał klucze do swojego czerwonego porshe i ruszyliśmy.
Dodaje, bo Paula ostatnio nie daje znaku życia...
-Zostaw Ich! - Krzyknęłam, za co dostałam po raz kolejny w twarz. Chris patrzył się na mnie zwycięsko przyciskając do ściany.
- O nie. - stwierdził. - Raz wam się udało, ale teraz nie uciekniecie. - Zachłannie wbił się w moje usta i powoli zaczął ściągać moją bluzkę. Nie miałam już siły. To trwa już drugi dzień. Chris nigdy nie był delikatny, ale teraz już jest agresywny. Wcale mi się to nie podoba, a szczególnie dodając porwanie, gwałty. Przez ostatnie dwie godziny nic się nie działo, oprócz tego, ze zabrali gdzieś Alex. Wszystko to jest Chore.
Po chwili, Chris wyszedł z pokoju. Zostałam sama. To chyba lepiej.
To chyba były dwa najdłuższe dni mojego życia. Olki nie widziałam od paru godzin. Podobno zażądali za nas okupu. Wszystko to zaczyna być dziwne. Dlaczego po prostu nas nie zetną i tyle?
Patrzyłam się prosto w ścianę. Wiedziałam, ze irytuje to tego, który ma nas na obserwacji, wiec robiłam wszystko by wpadł w szał. Proste, nie?
Nie wiem, co się ostatnio dzieje. Tylko to, ze jesteśmy piątego listopada, 2012 roku.
Nie podoba mi się to. Ani ostatnie oznaki, ze Chris się niepokoi, ani ten okup. Zdecydowanie nie.
Perspektywa Matta:
Chyba po tym telefonie, w salonie w miarę ogarnięci byli John i Hazza. Josh gdzieś wyszedł, ojciec poszedł na gore, a reszta 1D Siedziała na kanapie.
- I co teraz zrobimy? - spytał Smith. W jego oczach widać było smutek. Biedak. Dopiero co związał się z Ely, a Chris je porwał.
- Musimy spłacić ten okup. - powiedział Styles. - Dołożymy się, ale 7 milionów funtów to sporo.
- Harry ma racje. - powiedział Zayn, który powoli odzyskiwał zmysły. - To wszystko przypomina Horror. - wzdrygnął się.
- Tyle, że to rzeczywistość. - odparł John - Nie dam rady. - pokręcił głową.
No tak. Brunet ma kompletnego świra na punkcie Cooming, a Hazza na punkcie mojej siostry. Dziwne to.
Wtedy do głowy wpadł mi pomysł. Zerwałem się na równe nogi i wypadłem na dwór. Josh siedział tam, buszując w telefonie.
- Josh. - zagadałem chłopaka. - Alex mówiła, że masz zamiar studiować informatykę. - chłopak pokiwał głową. - wiesz, ze Ely ma telefon o marce Apple, a z Apple można...
- Namierzyć albo zablokować! - dokończył za mnie. - Polak, jesteś geniuszem!
Zaśmiałem się i pobiegłem za nim do domu.
- Ma ktoś laptop Apple'a? - Spytał. John wyciągnął z plecaka laptop i podał Josh'owi. - Jaki ona ma login i hasło? - Zabrałem mu pecet i wpisałem identyfikator i hasło rudej.
- Co wy do licha robicie? - wykrzyknął wreszcie John.
- Próbujemy namierzyć dziewczyny. - odparł Carter. Brunet wytrzeszczył oczy i czym prędzej podbiegł do kanapy, a podeszwy jego botów szurały o podłogę.
Pol godziny minęło. Josh klika i klika. John wpatruje się w ekran. W końcu krzyknął:
- Stój!
Palcem pokazał ledwo widoczny czerwony punkt na mapie Londynu. Las niedaleko Wildeen Street, jakieś osiem godzin drogi stąd. Czyli są tam.
Perspektywa Alex:
Zabrali mnie do jakiegoś pokoju, jest tu ciemno, zimno i do tego jestem głodna i wszystko mnie boli.
- Alex. - usłyszałam stłumiony głos Danny'ego
- Danny ? - zapytałam ledwosłyszalnie.
- Cicho. Masz tu coś do jedzenia i wodę, ale cicho. - powiedział i odszedł, złapałam kanapkę i szybko zjadłam, wodę też wypiłam, a butelkę postawiłam w kącie. Po chwili do pomieszczenia wszedł Chris.
- no Alex, teraz możemy spokojnie pogadać. - powiedział.
- Spierdalaj. - odpowiedziałam
- Oj Alex, Dam ci wybór. Ty albo ruda, która ma żyć ? - zapytał, a ja zbladłam.
- Ely. - odpowiedziałam szybko, a on się zaśmiał.
- Oj mała, jak sobie życzysz. - powiedział i zaciągnął mnie do pokoju, w którym była Ely, czy płakałam, nie. Nie płakałam.
- Alex. - krzyknęła Ely, spojrzałam na nią smutnymi oczami.
- możesz podziękować przyjaciółce, wybrała ciebie. - powiedział Chris a Ely spojrzała na mnie zdziwiona.
- Dlaczego ? - zapytała
- Bo cię kocham siostra. - odpowiedziałam i poczułam uderzenie w brzuch.
- koniec tego. - powiedział i zaśmiał się szyderczo. Miałam serdecznie dość, bolało mnie wszystko.
- Jeszcze raz mnie uderzysz, a cię kurwa zajebę. - warknęłam, a on się zaśmiał, wtedy gdy chciał mnie uderzyć powstrzymał go Danny.
- Zostaw. - warknął, Chris spojrzał na niego zdziwiony, chłopak powiedział to takim tonem, że sama siego bałam, Chris chyba też.
- Myślisz, że zapłacą, jak ją zabijesz ? - warknął
- Idź się naćpaj i nie wtrącaj się, to moja sprawa. - powiedział Chris, wtedy Danny przycisnął go do ściany.
- twoja sprawa ? No to zajebiście, że wciągnąłeś w to wszystkich. Nie mów mi co mam robić, bo to mnie tylko wkurwia i idź kurwa po coś do żarcia, bo głodni jesteśmy. - powiedział i go puścił, gdy Chris wyszedł Danny zbliżył się do mnie.
- Żyjesz ? - zapytał
- Tsa.- odpowiedziałam, pomógł mi wstać i dojść do łóżka.
- Nie martwcie się. Jak tylko zapłacą, to was wypuścimy. - powiedział i wyszedł,
- Ja nie przeżyję do jutra. - powiedziałam i przytuliłam Ely.
Noc minęła normalnie, jeżeli do normalności należy spanie na twardym łóżku, krzyki i inne tego typu rzeczy,z samego rana wpadł do pokoju Chris.
- No to teraz się zabawimy. - zaśmiał się szyderczo idąc w moją stronę.- Dziś nikt cię nie obroni. - dodał.
- Chris, zapomniałem telefonu. - usłyszałam głos Danny'ego, Chris przeklnął pod nosem i wyszedł, teraz albo nigdy.
- Ely, musisz uciec. - powiedziałam do dziewczyny, teraz zabiją mnie, a ją ? jutro ? Nie.
- Alex... - zaczęła ale jej przerwałam.
- Chris jest sam, jak skupi się na mnie, to ty będziesz mogła sama uciec. - powiedziałam
- Nie mogę. - powiedziała
- Yaele kochana, ty musisz to zrobić. - powiedziałam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Nie zrobię tego. Nie zostawię cię. - powiedziała ruda
- Kurwa Ely, mnie on i tak zabije, ale ty możesz żyć, możesz być szczęśliwa z Johnem. Po tym wszystkim powiedz Hazzie, że go kocham. - powiedziałam i wtedy do pokoju wpadł Chris
- Teraz nam nikt nie przeszkodzi. - wysyczał zbliżając się do mnie.
- Ale tak związaną chcesz mnie zabić ? - zapytałam, od wczoraj mam związane ręce i nogi, Ely nie związywał, bo hmm.. to by mu przeszkadzało.
- Bez żadnych sztuczek. - warknął i odwiązał mi ręce
- Hello, a nogi ? - zapytała, westchnął i rozciął sznur.
- Już ? - zaśmiał się
- Jeszcze przysługuje mi prawo do ostatniego życzenia. - powiedziałam niby obojętnie, a w środku trzęsłam się ze strachu.
- Ja pierdolę. - warknął
- No ale co ci szkodzi, i tak mnie zabijesz. - powiedziałam
- Czego chcesz ? -prychnął
- Wykonać jeden telefon. - powiedziałam
- Jeżeli komuś powiesz, gdzie jesteśmy, to zabiję ciebie i twoją przyjaciółkę też. - powiedział
- nie wiem gdzie jesteśmy, jakieś zadupie wszędzie drzewa i pola, chuj wie gdzie to na mapie leży a ty mi pierdolisz jakieś głupie teksty. - warknęłam
- Podaj numer. - warknął, zaśmiałam się widząc, że nie umie obsługiwać mojego telefonu.
- najpierw musisz przytrzymać guzik po lewej stronie na boku, potem dopiero numer. - jęknęłam, chłopak zgromił mnie wzrokiem, ale zrobił o co kazałam, podałam mu numer i usłyszałam sygnał, modliłam się, żeby odebrał.
- Alex ? - zdziwił się chłopak
- Harry, boże jak miło cię słyszeć. - powiedziałam
- Nie bój się.. - zaczął, ale mu przerwałam.
- harry, dzwonię do ciebie, bo chcę ci coś powiedzieć. Z racji tego, że to moje oststnie pięć minut, muszę ci powiedzieć, że... - powiedziałam, ale musiałam przerwać, żeby otrzeć łzy spływające po moich policzkach.
- Olka ! - usłyszałam krzyk brata
- Harry przekaż wszystkim, że są wspaniali, i pamiętaj jesteś świetnym chłopakiem. Kocham cię Harry. - powiedziałam i Chris rozłączył połączenie.
- jakie to wzruszające. - prychnął.
- odpierdol się i mnie zabij kurwa. - krzyknęłam.
- Zaraz, nie śpieszy mi się. - odpowiedział.
Perspektywa John'a:
- Szybciej, szybciej. - powtarzał pod nosem Matt, patrząc na ekran telefonu i rytmicznie wciskając gumowe klawisze. - Do Cholery, ile Ma te FBI tam jechać?
- Spokojnie. - uspokoiłem go. Kiedy usłyszał dzwonek sygnalizujący dojście sms-a od rudej, jego oczy rozszerzyły się niczym pięciozłotówki.
- Pisze, że chce zabić Alex. - oznajmił. - są!
Czyli FBI Otoczyło miejsce, w którym mamy spotkać się z Chrisem. Ely wie, co ma robić. Wszystko idzie dobrze. Oprócz tego, ze Chris nie dotrzymuje umowy. Kiedy wszystko jest dobrze, coś musi się spieprzyć. Chora ta zasada.
- Odpuścił sobie. - Matt odetchnął z ulgą. - Pisze, ze je związali i włożyli do bagażnika. Jadą tam.
Harry spojrzał na zegarek i pokiwał głową. Czyli już czas. Malik zabrał klucze do swojego czerwonego porshe i ruszyliśmy.
Dodaje, bo Paula ostatnio nie daje znaku życia...
niedziela, 11 listopada 2012
Rozdział Dziesiąty
Perspektywa Alex:
Siedzieliśmy w salonie, czułam na sobie wzrok chłopaków, patrzyli na mnie, od czasu naszej rozmowy, czułam się okropnie.
- Weźcie tak nie patrzcie. - powiedziałam cicho, poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem, bez słowa wtuliłam się w tego kogoś, jak się okazało w Liama.
- Lexi, czemu nie powiedziałaś wcześniej ? - zapytał lokaty
- Kiedy ? może jak tylko weszłam do szkoły miałam powiedzieć, Hej jestem Alex i kiedyś brałam. - powiedziałam i wyszłam.
Chodzę po ciemnych ulicach Londynu już dobre 3 godziny.
- Hej. - usłyszałam za sobą głos Josha.
- Hej. - odpowiedziałam
- Jak tam ? - zapytał
- A ty już nie masz focha ? - zapytałam
- Chciałem cię za to przeprosić. - powiedział
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam
- Przejdziemy się ? - zapytał
- Nie radzę. Uwierz, to może mieć dla ciebie złe skutki. - powiedziałam, bałam się o niego, o chłopaków, o Matta i Ely też. Ci ludzie są zdolni do wszystkiego.
- Alex, o co chodzi ? - zdziwił się
- No, bo ja... Ugh... Josh, ja kiedyś brałam, wpadłam w złe towarzystwo, a teraz wszyscy chcą się zemścić, więc będzie lepiej dla ciebie, jak wrócisz do domu i o mnie zapomnisz. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Alex, nie zapomnę o tobie i nie odejdę. - powiedział i mnie przytulił.
- proszę cię, odejdź i zapomnij o Alex Polak, nie chcę, żeby coś ci się stało. - powiedziałam
- Nie bój się o mnie. - odpowiedział mi
- Josh zależy mi na tobie, jesteś dla mnie jak brat, więc z łaski swojej weź mi nie utrudniaj i zapomnij o mnie. - powiedziałam a łzy spływały po moich policzkach.
- Nie pozbędziesz się mnie. - powiedział. - Wiesz, że funkcja przyjaciela mnie nie satysfakcjonuje, ale mimo wszystko nie odejdę mała. - dodał
- Dziękuję. - wyszeptałam
- Za co ? - zdziwił się
- Za to, że jesteś, że się nie odwróciłeś mimo wszystko. - odpowiedziałam
- Chodź, odprowadzę cię. - powiedział, zgodziłam się i ruszyliśmy do domu. Trochę się odprężyłam i śmiałam się po drodze. Otworzyłam drzwi i powitał mnie wrogi wzrok całej siódemki.
- gdzie byłaś ? - zapytała Ely
- Jest ojciec ?- zignorowałam ją i skierowałam pytanie do Matta, który pokręcił przecząco głową.
- Lexi. - wyszeptał Harry smutno.
- Byłam z Joshem. - odpowiedziałam i weszłam do salonu, wiem może i jestem chamska, ale nie mogę znieść tego ich wzroku. To boli, gdy widzisz, że osoby na których ci zależy patrzą na ciebie z taką obawą, smutkiem, żalem. Ely usiadła obok mnie, po jej lewej stronie miejsce zajął John. Po mojej prawej usiadł Zayn, reszta na kanapie obok, brakowało Lou.
- Jeżeli macie tak na mnie patrzeć, to proszę was wyjdźcie. - powiedziałam ze łzami w oczach, gdy znowu zaczęli wpatrywać się we mnie.
- Alex, o co ci chodzi ? - zapytał Matt
- Nie biorę od dwóch lat. - powiedziałam.
- Alex, spokojnie. - powiedziała Ely, wiedziała, że zaraz wybuchnę.
- Do nałogu łatwo wrócić. - powiedział Niall
- Jeżeli jesteś słaby to tak. - powiedział Zayn
- Wyjdź. - warknęłam na blondyna, sama siebie nie poznałam, ale nie mogłam znieść tego, że on ma mnie za ćpunkę.
- Alex. - upomniał mnie Matt
- matt kurwa, z uwagi na to, że jesteście razem nie będę go wyzywać, ale proszę cię, weź go zabierz. - powiedziałam, a samotna łza spłynęła po moim policzku.
- Jeżeli jeszcze ktoś tutaj uważa, że jestem ćpunką niech wyjdzie. Proszę was, ja mam dość. - powiedziałam i wbiegłam na górę.Oni mi nie wierzą. Ściągam na siebie same problemy. Położyłam się na dachu i patrzyłam w gwiazdy, zamknęłam wejście na klucz i weszłam na TT.
Kto to przyjaciel ? To osoba, która cię wysłucha, zrozumie i pomoże. Co boli najbardziej ? Gdy przyjaciele ci nie wierzą. :(
Dodałam wpis i wyłączyłam telefon, wpatrywałam się w gwiazdy. Może oni łatwiej by mieli, gdybym zniknęła z ich życia ? Czemu to wszystko jest takie trudne? Ja mam dość. Zaplanowałam wszystko. Teraz tylko czekać do jutra.
Perspektywa Matta:
- Lly, rusz się, i weź Olkę na spacer. - rzuciłem do rudej. Westchnęła, uwolniła się z objęć lekko obrażonego Johna, który posłał mi zirytowane spojrzenie i ruszyła do pokoju Lexi.
- Torturuje Cie? - spytałem Smith'a. Spojrzał na mnie rozbawiony i pokręcił głową. - Bije Cie? - Znowu. - Czy ona cokolwiek bolesnego ci robi? - Wybuchnął śmiechem. Usłyszeliśmy piski na górze.
Dziewczyny dalej piszcząc zbiegły do hallu. Razem ze Smithem zerwaliśmy się na równe nogi i pobiegliśmy za nimi. W hallu, skakały i dalej piszczały.
- Co wam jest? - zaśmiałem się.
- A tobie? - spytała Alex - Nie wiesz, co dzisiaj? - pokręciłem przecząco głową. - Ely, powiedz mu. - mruknęła.
- Idioto - zaczęła ruda. - Dzisiaj w Chanel wychodzi nowa kolekcja Elie'go Saab'a (Klick & Klick). A my. - tu pokazała palcem Siebie i Olkę. - Idziemy ją zarezerwować na przyszły tydzień.
- Po jakie Licho? - zdziwił się John. Ely spiorunowała go wzrokiem a chłopak się uśmiechnął.
- Skarbie. - odparła. - chyba zapomniałeś, że za dwa tygodnie jest bal, a nawet, jeśli mam przyjść sama, to wrażenie chyba trzeba zrobić?
- To jednak przyda mi się ten garnitur. - stwierdził po czym wyszedł mrucząc pod nosem coś w stylu 'ech, kobiety.'
- Jeszcze ciebie dorwę. - mruknęła Ely. Z salonu rozległ się śmiech John'a. Ruda, natomiast, w białych conversach, jeansach poplamionych farbą i białą koszulką wyszła na zewnątrz, przeciwnie do swojego chłopaka powtarzając 'mężczyźni to idioci.'
Uśmiechnąłem się do Alex. Odwzajemniła to, po czym podążyła za Ely.
- Kary Cielesne? - John uniósł jedną brew a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Nie znasz jeszcze za dobrze Ely. - oznajmiłem.
- Za dobrze? - zdziwił się, po czym przygryzł dolną wargę. - Mam do ciebie pytanie.
- Słucham. - odparłem.
- Ostatnio Ely mówiła, że została zgwałcona przez tego Chrisa. Czy on zrobił jej jeszcze coś?
- Z tego co nam opowiadała, raczej nie. - powiedziałem. Smith pokiwał lekko głową i oparł się o kanapę. - Ale Ely ma w sobie coś... Tajemniczego. Jakby nie tylko to ukrywała.
- Sądzisz, że...
- Nie to mam na myśli. - przerwałem mu. - Ona na pewno Ci ufa, ale są też sprawy, o których nigdy nikomu oprócz Alex nie mówiła. Po prostu... Swobodniej czują się w swoim towarzystwie. Gdybyś widział ich pierwsze spotkanie. - zaśmiałem się na wspomnienie.
- Opowiesz? - spytał.
- No więc, dziesięć lat temu, gdy obie były jeszcze małymi, słodkimi i nieznośnymi szkrabami, Ely i Alex spotkały się w parku. El, jako mała dziewczynka, odziedziczyła talent grania na gitarze od swojego ojca. Czyli, sumując, siedziała na ławce i grała. A Olka, kiedy to usłyszała, podjarała się do granic możliwości. Usiadła na ławce obok Ely i dotknęła jednej ze strun. A Ruda, która ma odruch obronny, rąbnęła ją gitarą po głowie.
Smith wybuchnął śmiechem. Odtworzyłem wspomnienie w głowie i sam nie mogłem się powstrzymać.
- Widzisz, dziewczyny. - zaczął. - Mam starszą siostrę, Elyne. Wyszła niedawno za mąż. Poznając Filipa w Polsce, prawie złamała mu nadgarstek.
- Poprzez ból do miłości. - wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dziewczyny są dziwne. - stwierdził John.
- Ely ma tylko odruch obronny! - broniłem rudą.
- No tak, ale jak położysz jej rękę na ramieniu i BUM leżysz na ziemi, to potem przez parę tygodni cie dupa boli. - mruknął.
- Zrobiła Ci to? - zdziwiłem się.
- Nie mi. - odparł. - mojemu ojczymowi. - wybuchnął śmiechem. A teraz nie może podnieść się z kanapy. I tak nikt go nie lubi, czyli nic straconego.
Perspektywa Alex:
Szłyśmy przez park śmiejąc się głośno, zostało nam do przejścia ostatnie 10m parku, gdy nagle z ciemności wynurzyła się postać, gdy stanął obok nas poznałam go. To był on, Chris we własnej osobie.
- Witam dziewczyny. - powiedział tym swoim zachrypniętym od używek głosem.
- Sorki, ale nie rozmawiamy z takimi skurwielami. - powiedziałam, a w środku walczyłam z napływającymi do oczu łzami, nie da się wymazać z pamięci tych złych wspomnień.
- Zobaczymy. - wysyczał i wtedy pojawiło się jeszcze kilku gości, złapali nas i zaciągnęli do jakiegoś samochodu, płakałam, Ely też. Czy się bałam ? Cholernie się bałam, potem przyłożył mi do twarzy jakąś szmatkę, a po chwili opadłam na siedzenie.
Ocknęłam się w jakimś starym pokoju, Ely leżała na "łóżku" obok. Znowu zaczęłam płakać, tym razem z bezsilności. Wiedziałam, że to się źle skończy, mogłam wczoraj zrobić to co planowałam, teraz Ely siedziałaby z Johnem, a nie ze mną w opuszczonym domu, fabryce czy chuj wie czym.
- Alex ? - usłyszałam stłumiony głos Yaele
- Ely. - powiedziałam przez łzy i usiadłam na łóżku patrząc na rudą.
- To nie był sen ? - zapytała błagalnie, pokręciłam przecząco głową i wstałam, podeszłam do okna, nie myliłam się, wszędzie pola i lasy, Ely podeszła o drzwi, ale tak jak myślałam, były zamknięte. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęło się piekło, drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wszedł Chris ze zwycięskim uśmechem.
- mnie się nie zostawia Alex. - wysyczał podchodząc do mnie.
- Czego chcesz ? - zapytałam, bałam się go.
- Czego chcę ? Zobaczysz. - powiedział gdy stał blisko.
- Zostaw ją skurwielu. - powiedziała Ely, za co dostała w twarz, nie wytrzymałam rzuciłam się na niego, ale był zbyt silny, już po chwili leżałam na łóżku, a on na mnie. Wiedziałam co nastąpi, ale nie poddawałam się.
- Spierdalaj. - powiedziałam, a on się szyderczo zaśmiał.
- Pójdziesz ze mną. - powiedział i zaciągnął mnie do drugiego pomieszczenia, gdzie siedziało kilku kolesi, znałam ich wszystkich.
- Zajmijcie się nią, ja idę do rudej. - powiedział i wyszedł, do mnie podszedł jeden z nich, z ego co pamiętam to był to Mike.
- No to się zabawimy. - zaśmiał się i złapał mnie za włosy.- Będziesz współpracować ? - zapytał.
- Chyba cię pojebało skurwielu jeden. - powiedziałam, za co dostałam w twarz. Jeden z nich wyszedł, Danny.
- Oj, Danny wracaj. - krzyczeli za nim, ale on nie reagował.
- Teraz będzie wesoło. - powiedział następny wstając, podszedł do mnie i uderzył w brzuch, zgięłam się w pół i jęknęłam z bólu.
- Boli ? - zaśmiał się
- Spierdalaj. - odpowiedziałam i znów dostałam. trwało to jeszcze z 15 minut. Potem wrócił Chris i spojrzał na mnie i na nich.
- Co jej zrobiliście, miała być cała, przecież w takim stanie nie wytrzyma długo, a ona będzie umierać powoli. - zaśmiał się szyderczo a ja przełknęłam głośno ślinę. Zaprowadził mnie do "pokoju" i zamknął za mną drzwi. Ely siedziała na łóżku i płakała, też ją pobił, bałam się, że ją zgwałci, ale chyba sobie odpuścił. Podeszłam i ją przytuliłam, nie było to łatwe, bo wszystko mnie bolało. Już nie płakałam.
- Przepraszam. To moja wina. - powiedziałam
- Nie przepraszaj. - powiedziała
- gdyby nie ja, siedziałabyś teraz z Johnem na kanapie. jestem tylko problemem. - powiedziałam
- Ej, ale gdyby nie ty, nie przyjechałabym do Londynu i nie poznała Johna. Alex, nie obwiniaj się. - powiedziała Ely
Perspektywa Matta:
Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na dziewczyny, nie wróciły na noc, John wariuje, Harry też, a ja o sobie już nie wspomnę, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi zerwałem się z kanapy, a za mną pobiegli wszyscy, otworzyłem i zobaczyłem jakiegoś chłopaka.
- Hej. Mieszka tu Alex Polak ? - zapytał, a ja zrezygnowany pokiwałem głową
- A ty to ? - zapytał Harry
- Josh. Byliśmy umówieni godzinę temu w MSC, ale nie przyszła, więc chciałem dowiedzieć się, co się stało. - powiedział, wtedy zacząłem się martwić jeszcze bardziej, ona nigdy nie wystawiła nikogo. Wpuściłem chłopaka do środka, co nie spodobało się Hazzie.
- Dzwoniliście ? - zapytał Josh, pokiwaliśmy głowami.
- jak coś im się stanie, to zjebie tego skurwiela. - powiedział krążąc po pokoju, spojrzeliśmy na niego.
- Ale że co ? - zapytał John
- No nie mówiła wam, ten jej były. - powiedział, a ja bezwładnie opadłem na kanapę.
- chyba nie myślisz, że... - zaczął Lou
- Nie wiem. Ja rozważam wszystkie możliwości. - powiedział
- Który z was to Matt ? - zapytał, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- no ja, a co ? - zapytałem
- Musisz mi powiedzieć, coś więcej o tych ludziach. - zaczął
- po co ? - zdziwiłem się
- Powiedz mi. - powiedział. Zacząłem mu opowiadać, a on słuchał, po chwili wyjął swój telefon i zaczął w nim grzebać.
- Co robisz ? - zapytałem
- Szukam. - odpowiedział i wyszedł z naszego domu.
- Kurwa ! - wrzasnął Styles i rzucił się na łóżko. Biedny chłopak, on kocha Olkę, ona kocha nie wiem kogo, a i ten Josh też chyba ją kocha. Moja siostra ma skomplikowane życie uczuciowe.
- Wróciłem dzieciaki. - powiedział wesoło ojciec wchodząc, a widząc nas spoważniał.
- Co się stało, gdzie dziewczynki ? - zapytał.
- Zniknęły, chyba je porwano. - powiedziałem
- C-co ? - powiedział zszokowany i z trudem utrzymując równowagę usiadł na fotelu.
- Wszystko ok ? - zapytałem, gdy złapał się za serce, wtedy zadzwonił jego telefon, spojrzał na wyświetlacz i przełknął głośno ślinę.
- To Ola. - powiedział i włączył na głośnik,
- Mamy twoją córeczkę i jej rudą przyjaciółkę. - powiedział dobrze znany mi głos.
- Czego chcecie ? - powiedział mój ojciec nerwowo
- Czego chcemy ? To chyba oczywiste. Kasy. - odpowiedział
- Ile ? - zapytał ojciec
- 7mln. - odpowiedział porywacz.
- Ile ? - zdziwiłem się
- 7 milionów, bo inaczej dziewczyna zginie. - powiedział a w oddali było słychać krzyk Alex.
- Olka ! - krzyknął ojciec a łza spłyneła po jego policzku.
- Kasa ma być za dwa dni, damy ci znać gdzie masz ją przynieść. Żadnej policji.- powiedział i się rozłączył.
- Moja córcia. - powiedział zrozpaczony ojciec i ukrył twarz w dłoniach, ja nie byłem lepszy, ogólnie, to chyba każdy z chłopaków był załamany. Wszyscy polubili dziewczyny.jeżeli coś im się stanie, to ja nie wiem co zrobię...
Siedzieliśmy w salonie, czułam na sobie wzrok chłopaków, patrzyli na mnie, od czasu naszej rozmowy, czułam się okropnie.
- Weźcie tak nie patrzcie. - powiedziałam cicho, poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem, bez słowa wtuliłam się w tego kogoś, jak się okazało w Liama.
- Lexi, czemu nie powiedziałaś wcześniej ? - zapytał lokaty
- Kiedy ? może jak tylko weszłam do szkoły miałam powiedzieć, Hej jestem Alex i kiedyś brałam. - powiedziałam i wyszłam.
Chodzę po ciemnych ulicach Londynu już dobre 3 godziny.
- Hej. - usłyszałam za sobą głos Josha.
- Hej. - odpowiedziałam
- Jak tam ? - zapytał
- A ty już nie masz focha ? - zapytałam
- Chciałem cię za to przeprosić. - powiedział
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam
- Przejdziemy się ? - zapytał
- Nie radzę. Uwierz, to może mieć dla ciebie złe skutki. - powiedziałam, bałam się o niego, o chłopaków, o Matta i Ely też. Ci ludzie są zdolni do wszystkiego.
- Alex, o co chodzi ? - zdziwił się
- No, bo ja... Ugh... Josh, ja kiedyś brałam, wpadłam w złe towarzystwo, a teraz wszyscy chcą się zemścić, więc będzie lepiej dla ciebie, jak wrócisz do domu i o mnie zapomnisz. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Alex, nie zapomnę o tobie i nie odejdę. - powiedział i mnie przytulił.
- proszę cię, odejdź i zapomnij o Alex Polak, nie chcę, żeby coś ci się stało. - powiedziałam
- Nie bój się o mnie. - odpowiedział mi
- Josh zależy mi na tobie, jesteś dla mnie jak brat, więc z łaski swojej weź mi nie utrudniaj i zapomnij o mnie. - powiedziałam a łzy spływały po moich policzkach.
- Nie pozbędziesz się mnie. - powiedział. - Wiesz, że funkcja przyjaciela mnie nie satysfakcjonuje, ale mimo wszystko nie odejdę mała. - dodał
- Dziękuję. - wyszeptałam
- Za co ? - zdziwił się
- Za to, że jesteś, że się nie odwróciłeś mimo wszystko. - odpowiedziałam
- Chodź, odprowadzę cię. - powiedział, zgodziłam się i ruszyliśmy do domu. Trochę się odprężyłam i śmiałam się po drodze. Otworzyłam drzwi i powitał mnie wrogi wzrok całej siódemki.
- gdzie byłaś ? - zapytała Ely
- Jest ojciec ?- zignorowałam ją i skierowałam pytanie do Matta, który pokręcił przecząco głową.
- Lexi. - wyszeptał Harry smutno.
- Byłam z Joshem. - odpowiedziałam i weszłam do salonu, wiem może i jestem chamska, ale nie mogę znieść tego ich wzroku. To boli, gdy widzisz, że osoby na których ci zależy patrzą na ciebie z taką obawą, smutkiem, żalem. Ely usiadła obok mnie, po jej lewej stronie miejsce zajął John. Po mojej prawej usiadł Zayn, reszta na kanapie obok, brakowało Lou.
- Jeżeli macie tak na mnie patrzeć, to proszę was wyjdźcie. - powiedziałam ze łzami w oczach, gdy znowu zaczęli wpatrywać się we mnie.
- Alex, o co ci chodzi ? - zapytał Matt
- Nie biorę od dwóch lat. - powiedziałam.
- Alex, spokojnie. - powiedziała Ely, wiedziała, że zaraz wybuchnę.
- Do nałogu łatwo wrócić. - powiedział Niall
- Jeżeli jesteś słaby to tak. - powiedział Zayn
- Wyjdź. - warknęłam na blondyna, sama siebie nie poznałam, ale nie mogłam znieść tego, że on ma mnie za ćpunkę.
- Alex. - upomniał mnie Matt
- matt kurwa, z uwagi na to, że jesteście razem nie będę go wyzywać, ale proszę cię, weź go zabierz. - powiedziałam, a samotna łza spłynęła po moim policzku.
- Jeżeli jeszcze ktoś tutaj uważa, że jestem ćpunką niech wyjdzie. Proszę was, ja mam dość. - powiedziałam i wbiegłam na górę.Oni mi nie wierzą. Ściągam na siebie same problemy. Położyłam się na dachu i patrzyłam w gwiazdy, zamknęłam wejście na klucz i weszłam na TT.
Kto to przyjaciel ? To osoba, która cię wysłucha, zrozumie i pomoże. Co boli najbardziej ? Gdy przyjaciele ci nie wierzą. :(
Dodałam wpis i wyłączyłam telefon, wpatrywałam się w gwiazdy. Może oni łatwiej by mieli, gdybym zniknęła z ich życia ? Czemu to wszystko jest takie trudne? Ja mam dość. Zaplanowałam wszystko. Teraz tylko czekać do jutra.
Perspektywa Matta:
- Lly, rusz się, i weź Olkę na spacer. - rzuciłem do rudej. Westchnęła, uwolniła się z objęć lekko obrażonego Johna, który posłał mi zirytowane spojrzenie i ruszyła do pokoju Lexi.
- Torturuje Cie? - spytałem Smith'a. Spojrzał na mnie rozbawiony i pokręcił głową. - Bije Cie? - Znowu. - Czy ona cokolwiek bolesnego ci robi? - Wybuchnął śmiechem. Usłyszeliśmy piski na górze.
Dziewczyny dalej piszcząc zbiegły do hallu. Razem ze Smithem zerwaliśmy się na równe nogi i pobiegliśmy za nimi. W hallu, skakały i dalej piszczały.
- Co wam jest? - zaśmiałem się.
- A tobie? - spytała Alex - Nie wiesz, co dzisiaj? - pokręciłem przecząco głową. - Ely, powiedz mu. - mruknęła.
- Idioto - zaczęła ruda. - Dzisiaj w Chanel wychodzi nowa kolekcja Elie'go Saab'a (Klick & Klick). A my. - tu pokazała palcem Siebie i Olkę. - Idziemy ją zarezerwować na przyszły tydzień.
- Po jakie Licho? - zdziwił się John. Ely spiorunowała go wzrokiem a chłopak się uśmiechnął.
- Skarbie. - odparła. - chyba zapomniałeś, że za dwa tygodnie jest bal, a nawet, jeśli mam przyjść sama, to wrażenie chyba trzeba zrobić?
- To jednak przyda mi się ten garnitur. - stwierdził po czym wyszedł mrucząc pod nosem coś w stylu 'ech, kobiety.'
- Jeszcze ciebie dorwę. - mruknęła Ely. Z salonu rozległ się śmiech John'a. Ruda, natomiast, w białych conversach, jeansach poplamionych farbą i białą koszulką wyszła na zewnątrz, przeciwnie do swojego chłopaka powtarzając 'mężczyźni to idioci.'
Uśmiechnąłem się do Alex. Odwzajemniła to, po czym podążyła za Ely.
- Kary Cielesne? - John uniósł jedną brew a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Nie znasz jeszcze za dobrze Ely. - oznajmiłem.
- Za dobrze? - zdziwił się, po czym przygryzł dolną wargę. - Mam do ciebie pytanie.
- Słucham. - odparłem.
- Ostatnio Ely mówiła, że została zgwałcona przez tego Chrisa. Czy on zrobił jej jeszcze coś?
- Z tego co nam opowiadała, raczej nie. - powiedziałem. Smith pokiwał lekko głową i oparł się o kanapę. - Ale Ely ma w sobie coś... Tajemniczego. Jakby nie tylko to ukrywała.
- Sądzisz, że...
- Nie to mam na myśli. - przerwałem mu. - Ona na pewno Ci ufa, ale są też sprawy, o których nigdy nikomu oprócz Alex nie mówiła. Po prostu... Swobodniej czują się w swoim towarzystwie. Gdybyś widział ich pierwsze spotkanie. - zaśmiałem się na wspomnienie.
- Opowiesz? - spytał.
- No więc, dziesięć lat temu, gdy obie były jeszcze małymi, słodkimi i nieznośnymi szkrabami, Ely i Alex spotkały się w parku. El, jako mała dziewczynka, odziedziczyła talent grania na gitarze od swojego ojca. Czyli, sumując, siedziała na ławce i grała. A Olka, kiedy to usłyszała, podjarała się do granic możliwości. Usiadła na ławce obok Ely i dotknęła jednej ze strun. A Ruda, która ma odruch obronny, rąbnęła ją gitarą po głowie.
Smith wybuchnął śmiechem. Odtworzyłem wspomnienie w głowie i sam nie mogłem się powstrzymać.
- Widzisz, dziewczyny. - zaczął. - Mam starszą siostrę, Elyne. Wyszła niedawno za mąż. Poznając Filipa w Polsce, prawie złamała mu nadgarstek.
- Poprzez ból do miłości. - wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dziewczyny są dziwne. - stwierdził John.
- Ely ma tylko odruch obronny! - broniłem rudą.
- No tak, ale jak położysz jej rękę na ramieniu i BUM leżysz na ziemi, to potem przez parę tygodni cie dupa boli. - mruknął.
- Zrobiła Ci to? - zdziwiłem się.
- Nie mi. - odparł. - mojemu ojczymowi. - wybuchnął śmiechem. A teraz nie może podnieść się z kanapy. I tak nikt go nie lubi, czyli nic straconego.
Perspektywa Alex:
Szłyśmy przez park śmiejąc się głośno, zostało nam do przejścia ostatnie 10m parku, gdy nagle z ciemności wynurzyła się postać, gdy stanął obok nas poznałam go. To był on, Chris we własnej osobie.
- Witam dziewczyny. - powiedział tym swoim zachrypniętym od używek głosem.
- Sorki, ale nie rozmawiamy z takimi skurwielami. - powiedziałam, a w środku walczyłam z napływającymi do oczu łzami, nie da się wymazać z pamięci tych złych wspomnień.
- Zobaczymy. - wysyczał i wtedy pojawiło się jeszcze kilku gości, złapali nas i zaciągnęli do jakiegoś samochodu, płakałam, Ely też. Czy się bałam ? Cholernie się bałam, potem przyłożył mi do twarzy jakąś szmatkę, a po chwili opadłam na siedzenie.
Ocknęłam się w jakimś starym pokoju, Ely leżała na "łóżku" obok. Znowu zaczęłam płakać, tym razem z bezsilności. Wiedziałam, że to się źle skończy, mogłam wczoraj zrobić to co planowałam, teraz Ely siedziałaby z Johnem, a nie ze mną w opuszczonym domu, fabryce czy chuj wie czym.
- Alex ? - usłyszałam stłumiony głos Yaele
- Ely. - powiedziałam przez łzy i usiadłam na łóżku patrząc na rudą.
- To nie był sen ? - zapytała błagalnie, pokręciłam przecząco głową i wstałam, podeszłam do okna, nie myliłam się, wszędzie pola i lasy, Ely podeszła o drzwi, ale tak jak myślałam, były zamknięte. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęło się piekło, drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wszedł Chris ze zwycięskim uśmechem.
- mnie się nie zostawia Alex. - wysyczał podchodząc do mnie.
- Czego chcesz ? - zapytałam, bałam się go.
- Czego chcę ? Zobaczysz. - powiedział gdy stał blisko.
- Zostaw ją skurwielu. - powiedziała Ely, za co dostała w twarz, nie wytrzymałam rzuciłam się na niego, ale był zbyt silny, już po chwili leżałam na łóżku, a on na mnie. Wiedziałam co nastąpi, ale nie poddawałam się.
- Spierdalaj. - powiedziałam, a on się szyderczo zaśmiał.
- Pójdziesz ze mną. - powiedział i zaciągnął mnie do drugiego pomieszczenia, gdzie siedziało kilku kolesi, znałam ich wszystkich.
- Zajmijcie się nią, ja idę do rudej. - powiedział i wyszedł, do mnie podszedł jeden z nich, z ego co pamiętam to był to Mike.
- No to się zabawimy. - zaśmiał się i złapał mnie za włosy.- Będziesz współpracować ? - zapytał.
- Chyba cię pojebało skurwielu jeden. - powiedziałam, za co dostałam w twarz. Jeden z nich wyszedł, Danny.
- Oj, Danny wracaj. - krzyczeli za nim, ale on nie reagował.
- Teraz będzie wesoło. - powiedział następny wstając, podszedł do mnie i uderzył w brzuch, zgięłam się w pół i jęknęłam z bólu.
- Boli ? - zaśmiał się
- Spierdalaj. - odpowiedziałam i znów dostałam. trwało to jeszcze z 15 minut. Potem wrócił Chris i spojrzał na mnie i na nich.
- Co jej zrobiliście, miała być cała, przecież w takim stanie nie wytrzyma długo, a ona będzie umierać powoli. - zaśmiał się szyderczo a ja przełknęłam głośno ślinę. Zaprowadził mnie do "pokoju" i zamknął za mną drzwi. Ely siedziała na łóżku i płakała, też ją pobił, bałam się, że ją zgwałci, ale chyba sobie odpuścił. Podeszłam i ją przytuliłam, nie było to łatwe, bo wszystko mnie bolało. Już nie płakałam.
- Przepraszam. To moja wina. - powiedziałam
- Nie przepraszaj. - powiedziała
- gdyby nie ja, siedziałabyś teraz z Johnem na kanapie. jestem tylko problemem. - powiedziałam
- Ej, ale gdyby nie ty, nie przyjechałabym do Londynu i nie poznała Johna. Alex, nie obwiniaj się. - powiedziała Ely
Perspektywa Matta:
Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na dziewczyny, nie wróciły na noc, John wariuje, Harry też, a ja o sobie już nie wspomnę, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi zerwałem się z kanapy, a za mną pobiegli wszyscy, otworzyłem i zobaczyłem jakiegoś chłopaka.
- Hej. Mieszka tu Alex Polak ? - zapytał, a ja zrezygnowany pokiwałem głową
- A ty to ? - zapytał Harry
- Josh. Byliśmy umówieni godzinę temu w MSC, ale nie przyszła, więc chciałem dowiedzieć się, co się stało. - powiedział, wtedy zacząłem się martwić jeszcze bardziej, ona nigdy nie wystawiła nikogo. Wpuściłem chłopaka do środka, co nie spodobało się Hazzie.
- Dzwoniliście ? - zapytał Josh, pokiwaliśmy głowami.
- jak coś im się stanie, to zjebie tego skurwiela. - powiedział krążąc po pokoju, spojrzeliśmy na niego.
- Ale że co ? - zapytał John
- No nie mówiła wam, ten jej były. - powiedział, a ja bezwładnie opadłem na kanapę.
- chyba nie myślisz, że... - zaczął Lou
- Nie wiem. Ja rozważam wszystkie możliwości. - powiedział
- Który z was to Matt ? - zapytał, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- no ja, a co ? - zapytałem
- Musisz mi powiedzieć, coś więcej o tych ludziach. - zaczął
- po co ? - zdziwiłem się
- Powiedz mi. - powiedział. Zacząłem mu opowiadać, a on słuchał, po chwili wyjął swój telefon i zaczął w nim grzebać.
- Co robisz ? - zapytałem
- Szukam. - odpowiedział i wyszedł z naszego domu.
- Kurwa ! - wrzasnął Styles i rzucił się na łóżko. Biedny chłopak, on kocha Olkę, ona kocha nie wiem kogo, a i ten Josh też chyba ją kocha. Moja siostra ma skomplikowane życie uczuciowe.
- Wróciłem dzieciaki. - powiedział wesoło ojciec wchodząc, a widząc nas spoważniał.
- Co się stało, gdzie dziewczynki ? - zapytał.
- Zniknęły, chyba je porwano. - powiedziałem
- C-co ? - powiedział zszokowany i z trudem utrzymując równowagę usiadł na fotelu.
- Wszystko ok ? - zapytałem, gdy złapał się za serce, wtedy zadzwonił jego telefon, spojrzał na wyświetlacz i przełknął głośno ślinę.
- To Ola. - powiedział i włączył na głośnik,
- Mamy twoją córeczkę i jej rudą przyjaciółkę. - powiedział dobrze znany mi głos.
- Czego chcecie ? - powiedział mój ojciec nerwowo
- Czego chcemy ? To chyba oczywiste. Kasy. - odpowiedział
- Ile ? - zapytał ojciec
- 7mln. - odpowiedział porywacz.
- Ile ? - zdziwiłem się
- 7 milionów, bo inaczej dziewczyna zginie. - powiedział a w oddali było słychać krzyk Alex.
- Olka ! - krzyknął ojciec a łza spłyneła po jego policzku.
- Kasa ma być za dwa dni, damy ci znać gdzie masz ją przynieść. Żadnej policji.- powiedział i się rozłączył.
- Moja córcia. - powiedział zrozpaczony ojciec i ukrył twarz w dłoniach, ja nie byłem lepszy, ogólnie, to chyba każdy z chłopaków był załamany. Wszyscy polubili dziewczyny.jeżeli coś im się stanie, to ja nie wiem co zrobię...
wtorek, 6 listopada 2012
Rozdział Dziewiąty
Perspektywa Ely :
Krew spływała z ran szybko, dając ukojenie. Nie wytrzymałam. Pocięłam się przez niego. Jestem skończoną debilką.
Kroki na schodach, ktoś, kto woła moje imię, rozmowa przez telefon. Dalej, nie dane było mi nic usłyszeć. Film urywa się zdecydowanie za szybko.
Obudziłam się w szpitalu. Przy łóżku siedział Matt, a John spał słodko w kącie. Zaraz, Kurde, chwila. CO JOHN DO CHOLERY TUTAJ ROBI?!
Matt, jakby czytając moje emocje, uśmiechnął się lekko i wskazał głową Smith'a.
- Jemu na prawdę na tobie zależy. - jego głos się załamywał.
- Gdyby zależało, to by nie wyjeżdżał. - powiedziałam. Kiedy mnie wypisują?
- Za.. - spojrzał. Z pomieszczenia obok wyszedł lekarz. - Już.
Zabrałam szybko rzeczy i ruszyłam w stronę parku, zanim John się obudzi.
Wszystko straciło sens. Chyba rzucę się z Empire State Building. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
Na telefonie czekało mnie mnóstwo wiadomości i 29 nieodebranych połączeń od Smith'a.
43 nieodebranych połączeń od Alex. 14 wiadomości od Johna, i 12 od Alex. To zbyt skomplikowane. Otworzyłam jedną wiadomość od Lexx
Wiem co się dzieje. Dlaczego się tniesz? Błagam Cię, Ely, nie rób nic głupiego.
John Smith. Numer zablokowany. Wiadomości i połączenia - zignorowane.
On nawet nie wie, jak bardzo mnie tym zranił.
Przecież jest pełnoletni. Gdyby mu zależało, to czemu nic nie powiedział? Może czas, bym ja to mu oznajmiła.
Kolejna wiadomość. Od Matta
Ely, proszę cię, nie rób tego. Powiadomiłem Lexi, o wszystkim już wie. Jemu na tobie zależy. Wiem, że tobie też. Nie rań go, widać, że mu się podobasz. Daj mu szansę. Choć raz. Jedna szansa.
Wzięłam w ręce kubek herbaty i przykryłam się kocem włączając telewizor. Świetnie, leci Titanic.
Film oglądałam już z milion razy, ale zawsze na nim płaczę.
Kolejne trzy godziny nad filmem minęły mi wolno i dłużyły się strasznie.
SMS'y przychodziły. Niektóre od Lexx, parę od Matta A reszta od John'a.
Słone łzy spływały po kocu. Położyłam się na kanapie cicho szlochając i czułam, że zasypiam.
Obudził mnie trzask drzwi wejściowych.
- Ely. - ten głos poznałabym wszędzie. - Proszę, posłuchaj mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - odparłam sucho, ale strasznie mnie to bolało.
- Ely... - rzekł John, ale raczej nie miał czasu mówić dalej, bo umknęłam na piętro wyżej.- Proszę. Zależy mi na tobie. Nie chce, by to był koniec naszej przyjaźni. Może.. Może nawet coś z tego wyjdzie. - spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich ból.
- Ja... Ja nie wiem. - wyjąkałam. - to chyba nie ma sensu. Przecież za dwa dni wyjeżdżasz i będziemy musieli urwać kontakty.
No tak. Ślub. uroczystość od dawna trwa. Pewnie już dochodzi do końca. Jest 4:00.
- Uwierz mi. - zaczął. Z jego oczu biła szczerość. - Zakochałem się w tobie. Nie wiem jak to się stało. Dla mnie liczysz się tylko ty. Tu i teraz. Nie chce żyć dalej, ukrywając, że nic do Ciebie nie czuje, że to nie ma sensu.
Podniósł lekko mój podbródek, patrząc mi prosto w oczy. Kciukiem otarł łzę na moim policzku.
Chciałam odejść, ale złapał mnie lekko za nadgarstki i przywarł o ścianę. Powoli się zbliżał, aż nasze czoła zaczęły ocierać się o siebie. Usta złączyły się.
Obudziłam się w ramionach John'a. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienia z wczoraj. Smith spał obok mnie, przytulony i zawinięty w koc. Przygryzłam lekko dolną wargę Dlaczego ten chłopak zawsze wygląda tak słodko przez sen? Och, Ely Ely, Ogarnijta się.
- Misie... - mruknął przez sen a ja cicho chichotałam. - Nie żryjcie mnie.
Gdy tylko usłyszałam to ostatnie, wybuchnęłam głośnym śmiechem, ale nie zareagował. On to ma farta, może spać jeszcze przez parę godzin. Nie będę go budzić.
Położyłam się w wygodnej pozycji i zaczęłam rozmyślać. Ogólnie o wszystkim. Dwa dni temu, nienawidziłam Smith'a. Nie miało to głębszego sensu, ale teraz myślę, że ma. Wszystko jest dziwne i szczęśliwe, Matt wreszcie pogodził się z Alex. Co prawda przez telefon, a Alex robiła mi litanie, na temat tego, by się nie ciąć.
Równomierny oddech John'a zniknął. Chłopak, lekko uśmiechnięty, wpatrywał się we mnie tymi niebiesko-zielonymi oczami.
Zawirowało w głowie. Szatyn uśmiechnął się szerze i przytulił mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
- Słońce, śpisz? - spytał cicho. Otworzyłam jedno oko i pokręciłam głową. Siedzieliśmy tak, u mnie na kanapie, w jednym kocu, przytulając się do siebie. Szczęście, ze mojej rodzicielki nie ma w domu, bo zrobiłaby mi kazanie typu :"Nie chce jeszcze być babcią!"
Wykrakałam. Mama weszła do domu, ale jako, że John był tyłem do niej, nic nie zauważył. Ruszyła tylko usta na wypowiadając nieme "Nie przeszkadzam" i zniknęła na górze.
Patrzyłam zaskoczona w miejsce, gdzie zniknęła. Zwykle, gdy widzi mnie z kimś w tak intymnej sytuacji robi się cała czerwona i dokłada starań, by tu nie wracał. Nie poznaje swojej mamy.
Jakby się rozumiejąc, bo bodajże mama John'a tez jest taka, Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nudzi mi się - mruknęłam.
- Idziemy do chłopaków? - spytał. Pokręciłam przecząco głową.
- Co z nami będzie? - zapytałam.
- O co ci chodzi? - spytał.
- Co z nami. - powtórzyłam. Przecież za dwa dni przeprowadzasz się do Hiszpanii, a ja tego nie zniosę.
- Nie wiem. - popatrzył mi w oczy. - Rodzicom zależy, żebym tam studiował.
- A tobie?
- Mi? Najchętniej zostałbym tu. Z tobą. - uśmiechnął się.
- Przecież jesteś pełnoletni. Do Ciebie należy decyzja.
- Wiem. - odparł. - Widzisz, ojciec pytał się mnie o to wcześniej. Chciałem tam studiować. I to bardzo, ponieważ od lat to moje marzenie. Ale wtedy, kiedy spotkaliśmy się w Milk Shake City zawróciłaś mi w głowie i nie wiem co mam zrobić.
- Jeśli tak Ci zależy, to jedź. - odparłam. - Nie chce, byś przeze mnie stracił okazje na spełnienie marzeń. - Chyba jednak zauważył smutek na mojej twarzy.
- Za późno. Już podjąłem decyzje. A Marzenie, które wypowiedziałem parę dni temu także się spełniło. - stwierdził i pocałował mnie. Inaczej niż zawsze. Bez pospiechu.
- Jesteście parą?! - wydarł się Matt na progu jego domu. Kiwnęłam lekko głową i się uśmiechnęłam. - A jednak! Oh yea! - i zaczął tańczyć makarenę, podążając w głąb mieszkania. Walnęłam się otwartą ręką w czoło.
- No hej, Alex. - odebrałam dzwoniący telefon.
- Ely! Wy jesteście razem?!
- Tak. - odparł John do telefonu. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Nigdy aż tak dużo się nie uśmiechałam. Pewnie jutro będzie mnie boleć szczęka. Chyba? Na pewno.
- Udowodnij! - wykrzyknął Lou, wbiegając na korytarz. John wzruszył ramionami i lekko musnął moje usta swoimi. - To się nie liczy! Ja też tak umiem! - wrzasnął. - To bzdura.
John chcąc mu pokazać, że jednak nie bzdura, otoczył mnie rękoma w pasie. Poczułam jego ciepło.
Usta spotkały się. Trwaliśmy tak minute albo dwie, aż w końcu Liam wykrzyknął:
- Dobra gołąbeczki, Louis wam uwierzył, ale jeśli chcecie zacząć czułości, to na górze jest pokój gościnny.
- Idioci. - mruknęłam pod nosem i rozwaliłam się na kanapie, a mój chłopak poszedł do Kuchni. Z niej, natomiast wyszedł Harold.
- Czemu Alex nie daje znaku życia? - spytał smutny. - A przynajmniej mnie.
- Bo ostatnio miałeś ją kompletnie w dupie? - odparłam. - Stary, zadzwoń do niej.
- Ja się boje, że ona mnie odrzuci. - powiedział ze łzami w oczach. - Zachowywałem się jak ciężki kretyn.
- Z Grzeczności nie zaprzeczę. - odparłam. - Spokojnie. Jak Kocha to przebaczy.
- A jeśli nie kocha? - spytał.
- No to masz problem. - stwierdziłam.
- Musicie grac w twistera? - spojrzałam krzywo na grę. Nigdy tego nie lubiłam. Roześmiani członkowie 1D i Matt pokiwali poważnie głowami. Wzruszyłam ramionami, narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam.
W domu czekała na mnie mama. Świetnie, i teraz zacznie się gadka, że jestem za młoda na dziecko.
Ale mama tylko się uśmiechnęła i rzekła :
- Wiedziałam, że kiedyś znajdziesz tego jedynego.
A potem poszła do swojego pokoju.
Dziwne to wszystko zaczyna być.
Położyłam się na łóżku, wpatrując bezczynnie w sufit. Jutro wraca Olka, a ja muszę przedstawić jej John'a.
Tęsknię. Nie mogę przestać myśleć o tobie ♥
Jaki on jest słodki. Ciesze się, że go mam.
Ja też ♥
Odpisałam, po czym rzuciłam się na materac. Dziś zasnęłam wyjątkowo szybko.
Perspektywa Alex:
może Norbert miał rację, szczera rozmowa pomaga. Z Matthewem jest niby ok, ale ja i tak jakoś dziwnie się czuję. A jest jeszcze jedna sprawa. On. Tsaaa, Olka ty to wiesz w kim się zakochać. Ugh.. to jest bez sensu. No ale pomijając moje problemy uczuciowe, to chyba będzie ok. Ely jest z Johnem !!! Ogólnie nie widziałam go w ogóle na oczy, ale z tego co Ely mi opowiadała, to jest świetny, no a dużo mi o nim opowiadała.
- Alex ! Bo się spóźnimy ! - krzyknął Norbert z dołu, tak ten chłopak odwozi mnie na lotnisko.
- Idę ! - odkrzyknęłam i zeszłam powolnym krokiem do kuchni.
- Olcia, jak będziesz chciała, to możesz tu przylatywać jak tylko będziesz chciała. My tu czekamy. - powiedział dziadek i mnie przytulił.
- Kochanie, musisz mi przedstawić tych nowych znajomych, przyjedźcie wspólnie. - powiedziała babcia, a ja się uśmiechnęłam, Magda też mnie wyściskała, no tak, mój plan " odstawiamy dragi" zadziałał i kuzyneczka już nie bierze, no ale Norbert też mi pomógł, pożegnałam się jeszcze raz i wyszliśmy z domu dziadków.
- Będę Tęsknił Olka.- powiedział blondyn i mnie przytulił
- ja też będę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szczerze.
- I pamiętaj, zero prób samobójczych, szczera rozmowa z przyjaciółmi i wpadacie tutaj, bo ja i twoi dziadkowie chętnie ich poznamy. - powiedział
- jasne, ty też wpadaj do Londynu, jesteś zawsze mile widziany. - powiedziałam
- Dzwoń czasem. - powiedział
- Jasne. - odpowiedziałam i ruszyłam do samolotu. Przeszłam przez odprawę i zajęłam swoje miejsce.
- DOOOOM ! - krzyknęłam zaraz po przekroczeniu progu. Rzuciłam torbę w kąt i weszłam do salonu, spotkałam rozbawione spojrzenie mojego ojca i jakiejś kobiety.
- Emmm.. Dzień dobry ? - wypaliłam
- Witaj kochanie, poznaj panią Rosalie. pani Rosalie jest moim prawnikiem w sprawie rozwodowej. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się.
- miło panią poznać. - powiedziałam i podałam jej rękę
- Mi również. - odpowiedziała
- To ja pójdę do chłopaków. - powiedziałam i wyszłam szybko. Jaka ja jestem głupia, no ale trudno, muszą to znosić.W parku spotkałam George'a, chłopaka z tej nieszczęsnej paczki, która rujnuje życie. dowiedziałam się, że nadszedł czas zemsty. Po długim spacerku weszłam do domu chłopaków tradycyjnie, bez pukania, zastałam wszystkich w salonie, grających w szachy, byli tak skupieni, że nie zauważyli mnie, oczywiście, czytali instrukcję, bo nie wiedzieli co i jak. Zaśmiałam się pod nosem.
- Ale kurwa wstyd. - powiedziałam, to co przyszło mi do głowy, tak akcja z domu cały czas chodzi mi po głowie.
- Alex ! - krzyknęli wszyscy i się na mnie rzucili.
- Też was kocham, ale zabierzcie swe tłuste dupska ze mnie. - powiedziałam i usłyszałam krzyk Ely.
- Kanapka bez nas ?! - pisnęła moja przyjaciółka i rzuciła się na górę, jęknęłam
- Alex ?! - chyba dopiero teraz mnie zauważyła.
- Yaële, zabierz ich ze mnie. - powiedziałam, a chłopaki zerwali się na równe nogi, Harry pomógł mi wstać i teraz spojrzałam na nich normalnie.
- Ely ! - pisnęłam i przytuliłam dziewczynę.
- Poznaj Johna, Alex. - powiedziała, spojrzałam na chłopaka, był podobny do Josha, no ale ok.
- Miło mi cię poznać John. - powiedziałam i uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Mi ciebie też. - powiedział. Usiadłam na kanapie i weszłam na TT.
@Alex_Polak pamiętaj szczera rozmowa. I już tęsknię. :(
Szybko odpisałam
@Norbertos_ A co jeśli nie wiesz od czego zacząć ? Też tęsknię :(
- Zacznij od początku. - powiedział Matt do mnie, no tak, on też bawił się telefonem.
- Ej, możecie mnie posłuchać ? - zapytałam
- Mów szybko, bo w szachy gramy. - powiedział Tomo, wstałam i stanęłam za Hazzą, który próbował wyczytać z instrukcji gry w szachy gdzie może stanąć. Przesunęłam wieżę.
- Szach i mat Tomlinson. - powiedziałam i usiadłam na kanapie obok mnie Harry, a po drugiej stronie Liam.
- No więc, zacznę od początku, przez jakieś 3 tygodnie w moim życiu był taki moment, że wpadłam w złe towarzystwo, wiecie, dragi, dużo alko, fajki itd. - powiedziałam, Ely i Matt patrzyli na mnie podejrzliwie.
- I co w związku z tym ? - przerwał mi Zayn
- Chodzi o to, że jak zdałam sobie sprawę, że nie chcę być taka jak oni, to odeszłam z ich paczki, wtedy powiedzieli że się zemszczą, że od nich się nie odchodzi, ostatnio widziałam jednego z nich tutaj, a dziś zaczepił mnie i powiedział, że czas zemsty nadszedł. - powiedziałam
- Będzie ok. - powiedziała Ely i chciała mnie przytulić, ale zatrzymałam ją ruchem ręki.
- Do tego, dochodzi jeden diler, który stracił przeze mnie klienta, teraz mieszka w Londynie, on też nie jest do mnie przyjaźnie nastawiony. - powiedziałam, widziałam strach w oczach Ely.
- Patrick? - wyszeptała, pokiwałam głową.
- Alex, ja nie chcę cię bardziej dołować, ale ostatnio spotkałem tego całego Chrisa. - powiedział Matt
- Wiem Matt. - jęknęłam, wiedziałam, że będzie źle, ale że aż tak...
- Ola, razem damy radę. - powiedziała Ely
- Ej, a pisałaś na TT coś o problemach sercowych, o co chodziło ? - zapytał Nialler
- No bo, ugh.. Nie będę wam się zwierzała. - powiedziałam i oparłam głowę o ramie Liama
- Mów, Ely nam się nie zwierzała i widzisz co wyszło, a więc chcesz czy nie chcesz musisz. - powiedział Matt.
- No więc, jest taki chłopak i on mi się podoba, ale on jakoś nie specjalnie się interesuje mną, a temu któremu się podobam mogę zaoferować tylko przyjaźń. - powiedziałam, wszyscy patrzyli na mnie dziwnie, no może oprócz Ely, ona wie o kogo chodzi.
Perspektywa Ely:
Nie, tylko nie Chris. Nie on. Tylko tego tu brakowało.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - pocieszała mnie Alex. - Matt i John dopilnują, żeby Ciebie nie skrzywdził tak jak ostatnim razem.
- Ale John nie wie! - zaprotestowałam. - Nie wiem jak mu to wytłumaczyć. Rozumiesz? - Spojrzałam na nią ze łzami w oczach. - Przecież nie powiem od tak mojemu chłopakowi, że dwa lata zostałam zgwałcona przez Chrisa!
- Będzie dobrze, zobaczysz. Musisz mu to powiedzieć. - oznajmiła. - Jesteś silna. Stać Cie na to.
- Nie dam rady. To do mnie wraca. Nie mam pojęcia, co robić. - płakałam. - On nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Ely, Opanuj się. - do pomieszczenia wkroczył Matt. - Wiem, że to trudne. Dasz radę. Jesteśmy przy tobie.
- Nie teraz. - powiedziałam niepewnie. - Nie chce go martwić. powiem mu wszystko jutro.
- Ale pamiętaj. Musisz mu zaufać. - Powiedziała Alex. - Wierze, że Ci pomoże. John jest odpowiedzialny i troskliwy. Powiedz mu to, jak najszybciej. Im Więcej będziesz przedłużać, tym mniejsze szanse, że wybaczy.
- Dobrze. - Zgodziłam się. - powiem mu przy najbliższej okazji.
- I gdybyś potrzebowała pomocy, zawsze tu jesteśmy. - odparł Matt. - Możesz nam zaufać.
Mam nadzieje - pomyślałam.
Kilka godzin później
- John?
- Tak? - spytał chłopak. Na myśl, że mam mu powiedzieć o tym, co stało się dwa lata temu, zrobiło mi się słabo.
Głęboki wdech.
I spojrzałam w jego oczy. Powiedziałam mu. Wszystko. Od początku do końca. John jak gdyby wyczuwając, że robi mi się coraz słabiej i nie utrzymuje na nogach, kazał usiąść na łóżku, a sam zasiadł obok mnie, przytulając.
- Będzie dobrze. - pocieszył mnie. - Tyle, że już to wiem.
- Skąd? - zdziwiłam się. Nie przypominam sobie, by Alex albo Matt z nim rozmawiali.
- Kiedy byliście w kuchni, usłyszałem wszystko. Czekałem aż powiesz, by dowiedzieć się, czy masz do mnie tyle zaufania, by to oznajmić. Wygląda na to, że tak.
- O Kurde. - mruknęłam bawiąc się telefonem. - Znowu się zaczyna.
- O co chodzi? - spytał. Spojrzawszy to na niego, to na wyświetlacz, pokazałam mu wiadomość.
- Jest źle. - podsumował.
Krew spływała z ran szybko, dając ukojenie. Nie wytrzymałam. Pocięłam się przez niego. Jestem skończoną debilką.
Kroki na schodach, ktoś, kto woła moje imię, rozmowa przez telefon. Dalej, nie dane było mi nic usłyszeć. Film urywa się zdecydowanie za szybko.
Obudziłam się w szpitalu. Przy łóżku siedział Matt, a John spał słodko w kącie. Zaraz, Kurde, chwila. CO JOHN DO CHOLERY TUTAJ ROBI?!
Matt, jakby czytając moje emocje, uśmiechnął się lekko i wskazał głową Smith'a.
- Jemu na prawdę na tobie zależy. - jego głos się załamywał.
- Gdyby zależało, to by nie wyjeżdżał. - powiedziałam. Kiedy mnie wypisują?
- Za.. - spojrzał. Z pomieszczenia obok wyszedł lekarz. - Już.
Zabrałam szybko rzeczy i ruszyłam w stronę parku, zanim John się obudzi.
Wszystko straciło sens. Chyba rzucę się z Empire State Building. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
Na telefonie czekało mnie mnóstwo wiadomości i 29 nieodebranych połączeń od Smith'a.
43 nieodebranych połączeń od Alex. 14 wiadomości od Johna, i 12 od Alex. To zbyt skomplikowane. Otworzyłam jedną wiadomość od Lexx
Wiem co się dzieje. Dlaczego się tniesz? Błagam Cię, Ely, nie rób nic głupiego.
John Smith. Numer zablokowany. Wiadomości i połączenia - zignorowane.
On nawet nie wie, jak bardzo mnie tym zranił.
Przecież jest pełnoletni. Gdyby mu zależało, to czemu nic nie powiedział? Może czas, bym ja to mu oznajmiła.
Kolejna wiadomość. Od Matta
Ely, proszę cię, nie rób tego. Powiadomiłem Lexi, o wszystkim już wie. Jemu na tobie zależy. Wiem, że tobie też. Nie rań go, widać, że mu się podobasz. Daj mu szansę. Choć raz. Jedna szansa.
Wzięłam w ręce kubek herbaty i przykryłam się kocem włączając telewizor. Świetnie, leci Titanic.
Film oglądałam już z milion razy, ale zawsze na nim płaczę.
Kolejne trzy godziny nad filmem minęły mi wolno i dłużyły się strasznie.
SMS'y przychodziły. Niektóre od Lexx, parę od Matta A reszta od John'a.
Słone łzy spływały po kocu. Położyłam się na kanapie cicho szlochając i czułam, że zasypiam.
Obudził mnie trzask drzwi wejściowych.
- Ely. - ten głos poznałabym wszędzie. - Proszę, posłuchaj mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - odparłam sucho, ale strasznie mnie to bolało.
- Ely... - rzekł John, ale raczej nie miał czasu mówić dalej, bo umknęłam na piętro wyżej.- Proszę. Zależy mi na tobie. Nie chce, by to był koniec naszej przyjaźni. Może.. Może nawet coś z tego wyjdzie. - spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich ból.
- Ja... Ja nie wiem. - wyjąkałam. - to chyba nie ma sensu. Przecież za dwa dni wyjeżdżasz i będziemy musieli urwać kontakty.
No tak. Ślub. uroczystość od dawna trwa. Pewnie już dochodzi do końca. Jest 4:00.
- Uwierz mi. - zaczął. Z jego oczu biła szczerość. - Zakochałem się w tobie. Nie wiem jak to się stało. Dla mnie liczysz się tylko ty. Tu i teraz. Nie chce żyć dalej, ukrywając, że nic do Ciebie nie czuje, że to nie ma sensu.
Podniósł lekko mój podbródek, patrząc mi prosto w oczy. Kciukiem otarł łzę na moim policzku.
Chciałam odejść, ale złapał mnie lekko za nadgarstki i przywarł o ścianę. Powoli się zbliżał, aż nasze czoła zaczęły ocierać się o siebie. Usta złączyły się.
Obudziłam się w ramionach John'a. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienia z wczoraj. Smith spał obok mnie, przytulony i zawinięty w koc. Przygryzłam lekko dolną wargę Dlaczego ten chłopak zawsze wygląda tak słodko przez sen? Och, Ely Ely, Ogarnijta się.
- Misie... - mruknął przez sen a ja cicho chichotałam. - Nie żryjcie mnie.
Gdy tylko usłyszałam to ostatnie, wybuchnęłam głośnym śmiechem, ale nie zareagował. On to ma farta, może spać jeszcze przez parę godzin. Nie będę go budzić.
Położyłam się w wygodnej pozycji i zaczęłam rozmyślać. Ogólnie o wszystkim. Dwa dni temu, nienawidziłam Smith'a. Nie miało to głębszego sensu, ale teraz myślę, że ma. Wszystko jest dziwne i szczęśliwe, Matt wreszcie pogodził się z Alex. Co prawda przez telefon, a Alex robiła mi litanie, na temat tego, by się nie ciąć.
Równomierny oddech John'a zniknął. Chłopak, lekko uśmiechnięty, wpatrywał się we mnie tymi niebiesko-zielonymi oczami.
Zawirowało w głowie. Szatyn uśmiechnął się szerze i przytulił mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
- Słońce, śpisz? - spytał cicho. Otworzyłam jedno oko i pokręciłam głową. Siedzieliśmy tak, u mnie na kanapie, w jednym kocu, przytulając się do siebie. Szczęście, ze mojej rodzicielki nie ma w domu, bo zrobiłaby mi kazanie typu :"Nie chce jeszcze być babcią!"
Wykrakałam. Mama weszła do domu, ale jako, że John był tyłem do niej, nic nie zauważył. Ruszyła tylko usta na wypowiadając nieme "Nie przeszkadzam" i zniknęła na górze.
Patrzyłam zaskoczona w miejsce, gdzie zniknęła. Zwykle, gdy widzi mnie z kimś w tak intymnej sytuacji robi się cała czerwona i dokłada starań, by tu nie wracał. Nie poznaje swojej mamy.
Jakby się rozumiejąc, bo bodajże mama John'a tez jest taka, Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nudzi mi się - mruknęłam.
- Idziemy do chłopaków? - spytał. Pokręciłam przecząco głową.
- Co z nami będzie? - zapytałam.
- O co ci chodzi? - spytał.
- Co z nami. - powtórzyłam. Przecież za dwa dni przeprowadzasz się do Hiszpanii, a ja tego nie zniosę.
- Nie wiem. - popatrzył mi w oczy. - Rodzicom zależy, żebym tam studiował.
- A tobie?
- Mi? Najchętniej zostałbym tu. Z tobą. - uśmiechnął się.
- Przecież jesteś pełnoletni. Do Ciebie należy decyzja.
- Wiem. - odparł. - Widzisz, ojciec pytał się mnie o to wcześniej. Chciałem tam studiować. I to bardzo, ponieważ od lat to moje marzenie. Ale wtedy, kiedy spotkaliśmy się w Milk Shake City zawróciłaś mi w głowie i nie wiem co mam zrobić.
- Jeśli tak Ci zależy, to jedź. - odparłam. - Nie chce, byś przeze mnie stracił okazje na spełnienie marzeń. - Chyba jednak zauważył smutek na mojej twarzy.
- Za późno. Już podjąłem decyzje. A Marzenie, które wypowiedziałem parę dni temu także się spełniło. - stwierdził i pocałował mnie. Inaczej niż zawsze. Bez pospiechu.
- Jesteście parą?! - wydarł się Matt na progu jego domu. Kiwnęłam lekko głową i się uśmiechnęłam. - A jednak! Oh yea! - i zaczął tańczyć makarenę, podążając w głąb mieszkania. Walnęłam się otwartą ręką w czoło.
- No hej, Alex. - odebrałam dzwoniący telefon.
- Ely! Wy jesteście razem?!
- Tak. - odparł John do telefonu. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Nigdy aż tak dużo się nie uśmiechałam. Pewnie jutro będzie mnie boleć szczęka. Chyba? Na pewno.
- Udowodnij! - wykrzyknął Lou, wbiegając na korytarz. John wzruszył ramionami i lekko musnął moje usta swoimi. - To się nie liczy! Ja też tak umiem! - wrzasnął. - To bzdura.
John chcąc mu pokazać, że jednak nie bzdura, otoczył mnie rękoma w pasie. Poczułam jego ciepło.
Usta spotkały się. Trwaliśmy tak minute albo dwie, aż w końcu Liam wykrzyknął:
- Dobra gołąbeczki, Louis wam uwierzył, ale jeśli chcecie zacząć czułości, to na górze jest pokój gościnny.
- Idioci. - mruknęłam pod nosem i rozwaliłam się na kanapie, a mój chłopak poszedł do Kuchni. Z niej, natomiast wyszedł Harold.
- Czemu Alex nie daje znaku życia? - spytał smutny. - A przynajmniej mnie.
- Bo ostatnio miałeś ją kompletnie w dupie? - odparłam. - Stary, zadzwoń do niej.
- Ja się boje, że ona mnie odrzuci. - powiedział ze łzami w oczach. - Zachowywałem się jak ciężki kretyn.
- Z Grzeczności nie zaprzeczę. - odparłam. - Spokojnie. Jak Kocha to przebaczy.
- A jeśli nie kocha? - spytał.
- No to masz problem. - stwierdziłam.
- Musicie grac w twistera? - spojrzałam krzywo na grę. Nigdy tego nie lubiłam. Roześmiani członkowie 1D i Matt pokiwali poważnie głowami. Wzruszyłam ramionami, narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam.
W domu czekała na mnie mama. Świetnie, i teraz zacznie się gadka, że jestem za młoda na dziecko.
Ale mama tylko się uśmiechnęła i rzekła :
- Wiedziałam, że kiedyś znajdziesz tego jedynego.
A potem poszła do swojego pokoju.
Dziwne to wszystko zaczyna być.
Położyłam się na łóżku, wpatrując bezczynnie w sufit. Jutro wraca Olka, a ja muszę przedstawić jej John'a.
Tęsknię. Nie mogę przestać myśleć o tobie ♥
Jaki on jest słodki. Ciesze się, że go mam.
Ja też ♥
Odpisałam, po czym rzuciłam się na materac. Dziś zasnęłam wyjątkowo szybko.
Perspektywa Alex:
może Norbert miał rację, szczera rozmowa pomaga. Z Matthewem jest niby ok, ale ja i tak jakoś dziwnie się czuję. A jest jeszcze jedna sprawa. On. Tsaaa, Olka ty to wiesz w kim się zakochać. Ugh.. to jest bez sensu. No ale pomijając moje problemy uczuciowe, to chyba będzie ok. Ely jest z Johnem !!! Ogólnie nie widziałam go w ogóle na oczy, ale z tego co Ely mi opowiadała, to jest świetny, no a dużo mi o nim opowiadała.
- Alex ! Bo się spóźnimy ! - krzyknął Norbert z dołu, tak ten chłopak odwozi mnie na lotnisko.
- Idę ! - odkrzyknęłam i zeszłam powolnym krokiem do kuchni.
- Olcia, jak będziesz chciała, to możesz tu przylatywać jak tylko będziesz chciała. My tu czekamy. - powiedział dziadek i mnie przytulił.
- Kochanie, musisz mi przedstawić tych nowych znajomych, przyjedźcie wspólnie. - powiedziała babcia, a ja się uśmiechnęłam, Magda też mnie wyściskała, no tak, mój plan " odstawiamy dragi" zadziałał i kuzyneczka już nie bierze, no ale Norbert też mi pomógł, pożegnałam się jeszcze raz i wyszliśmy z domu dziadków.
- Będę Tęsknił Olka.- powiedział blondyn i mnie przytulił
- ja też będę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szczerze.
- I pamiętaj, zero prób samobójczych, szczera rozmowa z przyjaciółmi i wpadacie tutaj, bo ja i twoi dziadkowie chętnie ich poznamy. - powiedział
- jasne, ty też wpadaj do Londynu, jesteś zawsze mile widziany. - powiedziałam
- Dzwoń czasem. - powiedział
- Jasne. - odpowiedziałam i ruszyłam do samolotu. Przeszłam przez odprawę i zajęłam swoje miejsce.
- DOOOOM ! - krzyknęłam zaraz po przekroczeniu progu. Rzuciłam torbę w kąt i weszłam do salonu, spotkałam rozbawione spojrzenie mojego ojca i jakiejś kobiety.
- Emmm.. Dzień dobry ? - wypaliłam
- Witaj kochanie, poznaj panią Rosalie. pani Rosalie jest moim prawnikiem w sprawie rozwodowej. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się.
- miło panią poznać. - powiedziałam i podałam jej rękę
- Mi również. - odpowiedziała
- To ja pójdę do chłopaków. - powiedziałam i wyszłam szybko. Jaka ja jestem głupia, no ale trudno, muszą to znosić.W parku spotkałam George'a, chłopaka z tej nieszczęsnej paczki, która rujnuje życie. dowiedziałam się, że nadszedł czas zemsty. Po długim spacerku weszłam do domu chłopaków tradycyjnie, bez pukania, zastałam wszystkich w salonie, grających w szachy, byli tak skupieni, że nie zauważyli mnie, oczywiście, czytali instrukcję, bo nie wiedzieli co i jak. Zaśmiałam się pod nosem.
- Ale kurwa wstyd. - powiedziałam, to co przyszło mi do głowy, tak akcja z domu cały czas chodzi mi po głowie.
- Alex ! - krzyknęli wszyscy i się na mnie rzucili.
- Też was kocham, ale zabierzcie swe tłuste dupska ze mnie. - powiedziałam i usłyszałam krzyk Ely.
- Kanapka bez nas ?! - pisnęła moja przyjaciółka i rzuciła się na górę, jęknęłam
- Alex ?! - chyba dopiero teraz mnie zauważyła.
- Yaële, zabierz ich ze mnie. - powiedziałam, a chłopaki zerwali się na równe nogi, Harry pomógł mi wstać i teraz spojrzałam na nich normalnie.
- Ely ! - pisnęłam i przytuliłam dziewczynę.
- Poznaj Johna, Alex. - powiedziała, spojrzałam na chłopaka, był podobny do Josha, no ale ok.
- Miło mi cię poznać John. - powiedziałam i uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Mi ciebie też. - powiedział. Usiadłam na kanapie i weszłam na TT.
@Alex_Polak pamiętaj szczera rozmowa. I już tęsknię. :(
Szybko odpisałam
@Norbertos_ A co jeśli nie wiesz od czego zacząć ? Też tęsknię :(
- Zacznij od początku. - powiedział Matt do mnie, no tak, on też bawił się telefonem.
- Ej, możecie mnie posłuchać ? - zapytałam
- Mów szybko, bo w szachy gramy. - powiedział Tomo, wstałam i stanęłam za Hazzą, który próbował wyczytać z instrukcji gry w szachy gdzie może stanąć. Przesunęłam wieżę.
- Szach i mat Tomlinson. - powiedziałam i usiadłam na kanapie obok mnie Harry, a po drugiej stronie Liam.
- No więc, zacznę od początku, przez jakieś 3 tygodnie w moim życiu był taki moment, że wpadłam w złe towarzystwo, wiecie, dragi, dużo alko, fajki itd. - powiedziałam, Ely i Matt patrzyli na mnie podejrzliwie.
- I co w związku z tym ? - przerwał mi Zayn
- Chodzi o to, że jak zdałam sobie sprawę, że nie chcę być taka jak oni, to odeszłam z ich paczki, wtedy powiedzieli że się zemszczą, że od nich się nie odchodzi, ostatnio widziałam jednego z nich tutaj, a dziś zaczepił mnie i powiedział, że czas zemsty nadszedł. - powiedziałam
- Będzie ok. - powiedziała Ely i chciała mnie przytulić, ale zatrzymałam ją ruchem ręki.
- Do tego, dochodzi jeden diler, który stracił przeze mnie klienta, teraz mieszka w Londynie, on też nie jest do mnie przyjaźnie nastawiony. - powiedziałam, widziałam strach w oczach Ely.
- Patrick? - wyszeptała, pokiwałam głową.
- Alex, ja nie chcę cię bardziej dołować, ale ostatnio spotkałem tego całego Chrisa. - powiedział Matt
- Wiem Matt. - jęknęłam, wiedziałam, że będzie źle, ale że aż tak...
- Ola, razem damy radę. - powiedziała Ely
- Ej, a pisałaś na TT coś o problemach sercowych, o co chodziło ? - zapytał Nialler
- No bo, ugh.. Nie będę wam się zwierzała. - powiedziałam i oparłam głowę o ramie Liama
- Mów, Ely nam się nie zwierzała i widzisz co wyszło, a więc chcesz czy nie chcesz musisz. - powiedział Matt.
- No więc, jest taki chłopak i on mi się podoba, ale on jakoś nie specjalnie się interesuje mną, a temu któremu się podobam mogę zaoferować tylko przyjaźń. - powiedziałam, wszyscy patrzyli na mnie dziwnie, no może oprócz Ely, ona wie o kogo chodzi.
Perspektywa Ely:
Nie, tylko nie Chris. Nie on. Tylko tego tu brakowało.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - pocieszała mnie Alex. - Matt i John dopilnują, żeby Ciebie nie skrzywdził tak jak ostatnim razem.
- Ale John nie wie! - zaprotestowałam. - Nie wiem jak mu to wytłumaczyć. Rozumiesz? - Spojrzałam na nią ze łzami w oczach. - Przecież nie powiem od tak mojemu chłopakowi, że dwa lata zostałam zgwałcona przez Chrisa!
- Będzie dobrze, zobaczysz. Musisz mu to powiedzieć. - oznajmiła. - Jesteś silna. Stać Cie na to.
- Nie dam rady. To do mnie wraca. Nie mam pojęcia, co robić. - płakałam. - On nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Ely, Opanuj się. - do pomieszczenia wkroczył Matt. - Wiem, że to trudne. Dasz radę. Jesteśmy przy tobie.
- Nie teraz. - powiedziałam niepewnie. - Nie chce go martwić. powiem mu wszystko jutro.
- Ale pamiętaj. Musisz mu zaufać. - Powiedziała Alex. - Wierze, że Ci pomoże. John jest odpowiedzialny i troskliwy. Powiedz mu to, jak najszybciej. Im Więcej będziesz przedłużać, tym mniejsze szanse, że wybaczy.
- Dobrze. - Zgodziłam się. - powiem mu przy najbliższej okazji.
- I gdybyś potrzebowała pomocy, zawsze tu jesteśmy. - odparł Matt. - Możesz nam zaufać.
Mam nadzieje - pomyślałam.
Kilka godzin później
- John?
- Tak? - spytał chłopak. Na myśl, że mam mu powiedzieć o tym, co stało się dwa lata temu, zrobiło mi się słabo.
Głęboki wdech.
I spojrzałam w jego oczy. Powiedziałam mu. Wszystko. Od początku do końca. John jak gdyby wyczuwając, że robi mi się coraz słabiej i nie utrzymuje na nogach, kazał usiąść na łóżku, a sam zasiadł obok mnie, przytulając.
- Będzie dobrze. - pocieszył mnie. - Tyle, że już to wiem.
- Skąd? - zdziwiłam się. Nie przypominam sobie, by Alex albo Matt z nim rozmawiali.
- Kiedy byliście w kuchni, usłyszałem wszystko. Czekałem aż powiesz, by dowiedzieć się, czy masz do mnie tyle zaufania, by to oznajmić. Wygląda na to, że tak.
- O Kurde. - mruknęłam bawiąc się telefonem. - Znowu się zaczyna.
- O co chodzi? - spytał. Spojrzawszy to na niego, to na wyświetlacz, pokazałam mu wiadomość.
- Jest źle. - podsumował.
Subskrybuj:
Posty (Atom)