Perspektywa Alex:
Siedzieliśmy w salonie, czułam na sobie wzrok chłopaków, patrzyli na mnie, od czasu naszej rozmowy, czułam się okropnie.
- Weźcie tak nie patrzcie. - powiedziałam cicho, poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem, bez słowa wtuliłam się w tego kogoś, jak się okazało w Liama.
- Lexi, czemu nie powiedziałaś wcześniej ? - zapytał lokaty
- Kiedy ? może jak tylko weszłam do szkoły miałam powiedzieć, Hej jestem Alex i kiedyś brałam. - powiedziałam i wyszłam.
Chodzę po ciemnych ulicach Londynu już dobre 3 godziny.
- Hej. - usłyszałam za sobą głos Josha.
- Hej. - odpowiedziałam
- Jak tam ? - zapytał
- A ty już nie masz focha ? - zapytałam
- Chciałem cię za to przeprosić. - powiedział
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam
- Przejdziemy się ? - zapytał
- Nie radzę. Uwierz, to może mieć dla ciebie złe skutki. - powiedziałam, bałam się o niego, o chłopaków, o Matta i Ely też. Ci ludzie są zdolni do wszystkiego.
- Alex, o co chodzi ? - zdziwił się
- No, bo ja... Ugh... Josh, ja kiedyś brałam, wpadłam w złe towarzystwo, a teraz wszyscy chcą się zemścić, więc będzie lepiej dla ciebie, jak wrócisz do domu i o mnie zapomnisz. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Alex, nie zapomnę o tobie i nie odejdę. - powiedział i mnie przytulił.
- proszę cię, odejdź i zapomnij o Alex Polak, nie chcę, żeby coś ci się stało. - powiedziałam
- Nie bój się o mnie. - odpowiedział mi
- Josh zależy mi na tobie, jesteś dla mnie jak brat, więc z łaski swojej weź mi nie utrudniaj i zapomnij o mnie. - powiedziałam a łzy spływały po moich policzkach.
- Nie pozbędziesz się mnie. - powiedział. - Wiesz, że funkcja przyjaciela mnie nie satysfakcjonuje, ale mimo wszystko nie odejdę mała. - dodał
- Dziękuję. - wyszeptałam
- Za co ? - zdziwił się
- Za to, że jesteś, że się nie odwróciłeś mimo wszystko. - odpowiedziałam
- Chodź, odprowadzę cię. - powiedział, zgodziłam się i ruszyliśmy do domu. Trochę się odprężyłam i śmiałam się po drodze. Otworzyłam drzwi i powitał mnie wrogi wzrok całej siódemki.
- gdzie byłaś ? - zapytała Ely
- Jest ojciec ?- zignorowałam ją i skierowałam pytanie do Matta, który pokręcił przecząco głową.
- Lexi. - wyszeptał Harry smutno.
- Byłam z Joshem. - odpowiedziałam i weszłam do salonu, wiem może i jestem chamska, ale nie mogę znieść tego ich wzroku. To boli, gdy widzisz, że osoby na których ci zależy patrzą na ciebie z taką obawą, smutkiem, żalem. Ely usiadła obok mnie, po jej lewej stronie miejsce zajął John. Po mojej prawej usiadł Zayn, reszta na kanapie obok, brakowało Lou.
- Jeżeli macie tak na mnie patrzeć, to proszę was wyjdźcie. - powiedziałam ze łzami w oczach, gdy znowu zaczęli wpatrywać się we mnie.
- Alex, o co ci chodzi ? - zapytał Matt
- Nie biorę od dwóch lat. - powiedziałam.
- Alex, spokojnie. - powiedziała Ely, wiedziała, że zaraz wybuchnę.
- Do nałogu łatwo wrócić. - powiedział Niall
- Jeżeli jesteś słaby to tak. - powiedział Zayn
- Wyjdź. - warknęłam na blondyna, sama siebie nie poznałam, ale nie mogłam znieść tego, że on ma mnie za ćpunkę.
- Alex. - upomniał mnie Matt
- matt kurwa, z uwagi na to, że jesteście razem nie będę go wyzywać, ale proszę cię, weź go zabierz. - powiedziałam, a samotna łza spłynęła po moim policzku.
- Jeżeli jeszcze ktoś tutaj uważa, że jestem ćpunką niech wyjdzie. Proszę was, ja mam dość. - powiedziałam i wbiegłam na górę.Oni mi nie wierzą. Ściągam na siebie same problemy. Położyłam się na dachu i patrzyłam w gwiazdy, zamknęłam wejście na klucz i weszłam na TT.
Kto to przyjaciel ? To osoba, która cię wysłucha, zrozumie i pomoże. Co boli najbardziej ? Gdy przyjaciele ci nie wierzą. :(
Dodałam wpis i wyłączyłam telefon, wpatrywałam się w gwiazdy. Może oni łatwiej by mieli, gdybym zniknęła z ich życia ? Czemu to wszystko jest takie trudne? Ja mam dość. Zaplanowałam wszystko. Teraz tylko czekać do jutra.
Perspektywa Matta:
- Lly, rusz się, i weź Olkę na spacer. - rzuciłem do rudej. Westchnęła, uwolniła się z objęć lekko obrażonego Johna, który posłał mi zirytowane spojrzenie i ruszyła do pokoju Lexi.
- Torturuje Cie? - spytałem Smith'a. Spojrzał na mnie rozbawiony i pokręcił głową. - Bije Cie? - Znowu. - Czy ona cokolwiek bolesnego ci robi? - Wybuchnął śmiechem. Usłyszeliśmy piski na górze.
Dziewczyny dalej piszcząc zbiegły do hallu. Razem ze Smithem zerwaliśmy się na równe nogi i pobiegliśmy za nimi. W hallu, skakały i dalej piszczały.
- Co wam jest? - zaśmiałem się.
- A tobie? - spytała Alex - Nie wiesz, co dzisiaj? - pokręciłem przecząco głową. - Ely, powiedz mu. - mruknęła.
- Idioto - zaczęła ruda. - Dzisiaj w Chanel wychodzi nowa kolekcja Elie'go Saab'a (Klick & Klick). A my. - tu pokazała palcem Siebie i Olkę. - Idziemy ją zarezerwować na przyszły tydzień.
- Po jakie Licho? - zdziwił się John. Ely spiorunowała go wzrokiem a chłopak się uśmiechnął.
- Skarbie. - odparła. - chyba zapomniałeś, że za dwa tygodnie jest bal, a nawet, jeśli mam przyjść sama, to wrażenie chyba trzeba zrobić?
- To jednak przyda mi się ten garnitur. - stwierdził po czym wyszedł mrucząc pod nosem coś w stylu 'ech, kobiety.'
- Jeszcze ciebie dorwę. - mruknęła Ely. Z salonu rozległ się śmiech John'a. Ruda, natomiast, w białych conversach, jeansach poplamionych farbą i białą koszulką wyszła na zewnątrz, przeciwnie do swojego chłopaka powtarzając 'mężczyźni to idioci.'
Uśmiechnąłem się do Alex. Odwzajemniła to, po czym podążyła za Ely.
- Kary Cielesne? - John uniósł jedną brew a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Nie znasz jeszcze za dobrze Ely. - oznajmiłem.
- Za dobrze? - zdziwił się, po czym przygryzł dolną wargę. - Mam do ciebie pytanie.
- Słucham. - odparłem.
- Ostatnio Ely mówiła, że została zgwałcona przez tego Chrisa. Czy on zrobił jej jeszcze coś?
- Z tego co nam opowiadała, raczej nie. - powiedziałem. Smith pokiwał lekko głową i oparł się o kanapę. - Ale Ely ma w sobie coś... Tajemniczego. Jakby nie tylko to ukrywała.
- Sądzisz, że...
- Nie to mam na myśli. - przerwałem mu. - Ona na pewno Ci ufa, ale są też sprawy, o których nigdy nikomu oprócz Alex nie mówiła. Po prostu... Swobodniej czują się w swoim towarzystwie. Gdybyś widział ich pierwsze spotkanie. - zaśmiałem się na wspomnienie.
- Opowiesz? - spytał.
- No więc, dziesięć lat temu, gdy obie były jeszcze małymi, słodkimi i nieznośnymi szkrabami, Ely i Alex spotkały się w parku. El, jako mała dziewczynka, odziedziczyła talent grania na gitarze od swojego ojca. Czyli, sumując, siedziała na ławce i grała. A Olka, kiedy to usłyszała, podjarała się do granic możliwości. Usiadła na ławce obok Ely i dotknęła jednej ze strun. A Ruda, która ma odruch obronny, rąbnęła ją gitarą po głowie.
Smith wybuchnął śmiechem. Odtworzyłem wspomnienie w głowie i sam nie mogłem się powstrzymać.
- Widzisz, dziewczyny. - zaczął. - Mam starszą siostrę, Elyne. Wyszła niedawno za mąż. Poznając Filipa w Polsce, prawie złamała mu nadgarstek.
- Poprzez ból do miłości. - wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dziewczyny są dziwne. - stwierdził John.
- Ely ma tylko odruch obronny! - broniłem rudą.
- No tak, ale jak położysz jej rękę na ramieniu i BUM leżysz na ziemi, to potem przez parę tygodni cie dupa boli. - mruknął.
- Zrobiła Ci to? - zdziwiłem się.
- Nie mi. - odparł. - mojemu ojczymowi. - wybuchnął śmiechem. A teraz nie może podnieść się z kanapy. I tak nikt go nie lubi, czyli nic straconego.
Perspektywa Alex:
Szłyśmy przez park śmiejąc się głośno, zostało nam do przejścia ostatnie 10m parku, gdy nagle z ciemności wynurzyła się postać, gdy stanął obok nas poznałam go. To był on, Chris we własnej osobie.
- Witam dziewczyny. - powiedział tym swoim zachrypniętym od używek głosem.
- Sorki, ale nie rozmawiamy z takimi skurwielami. - powiedziałam, a w środku walczyłam z napływającymi do oczu łzami, nie da się wymazać z pamięci tych złych wspomnień.
- Zobaczymy. - wysyczał i wtedy pojawiło się jeszcze kilku gości, złapali nas i zaciągnęli do jakiegoś samochodu, płakałam, Ely też. Czy się bałam ? Cholernie się bałam, potem przyłożył mi do twarzy jakąś szmatkę, a po chwili opadłam na siedzenie.
Ocknęłam się w jakimś starym pokoju, Ely leżała na "łóżku" obok. Znowu zaczęłam płakać, tym razem z bezsilności. Wiedziałam, że to się źle skończy, mogłam wczoraj zrobić to co planowałam, teraz Ely siedziałaby z Johnem, a nie ze mną w opuszczonym domu, fabryce czy chuj wie czym.
- Alex ? - usłyszałam stłumiony głos Yaele
- Ely. - powiedziałam przez łzy i usiadłam na łóżku patrząc na rudą.
- To nie był sen ? - zapytała błagalnie, pokręciłam przecząco głową i wstałam, podeszłam do okna, nie myliłam się, wszędzie pola i lasy, Ely podeszła o drzwi, ale tak jak myślałam, były zamknięte. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęło się piekło, drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wszedł Chris ze zwycięskim uśmechem.
- mnie się nie zostawia Alex. - wysyczał podchodząc do mnie.
- Czego chcesz ? - zapytałam, bałam się go.
- Czego chcę ? Zobaczysz. - powiedział gdy stał blisko.
- Zostaw ją skurwielu. - powiedziała Ely, za co dostała w twarz, nie wytrzymałam rzuciłam się na niego, ale był zbyt silny, już po chwili leżałam na łóżku, a on na mnie. Wiedziałam co nastąpi, ale nie poddawałam się.
- Spierdalaj. - powiedziałam, a on się szyderczo zaśmiał.
- Pójdziesz ze mną. - powiedział i zaciągnął mnie do drugiego pomieszczenia, gdzie siedziało kilku kolesi, znałam ich wszystkich.
- Zajmijcie się nią, ja idę do rudej. - powiedział i wyszedł, do mnie podszedł jeden z nich, z ego co pamiętam to był to Mike.
- No to się zabawimy. - zaśmiał się i złapał mnie za włosy.- Będziesz współpracować ? - zapytał.
- Chyba cię pojebało skurwielu jeden. - powiedziałam, za co dostałam w twarz. Jeden z nich wyszedł, Danny.
- Oj, Danny wracaj. - krzyczeli za nim, ale on nie reagował.
- Teraz będzie wesoło. - powiedział następny wstając, podszedł do mnie i uderzył w brzuch, zgięłam się w pół i jęknęłam z bólu.
- Boli ? - zaśmiał się
- Spierdalaj. - odpowiedziałam i znów dostałam. trwało to jeszcze z 15 minut. Potem wrócił Chris i spojrzał na mnie i na nich.
- Co jej zrobiliście, miała być cała, przecież w takim stanie nie wytrzyma długo, a ona będzie umierać powoli. - zaśmiał się szyderczo a ja przełknęłam głośno ślinę. Zaprowadził mnie do "pokoju" i zamknął za mną drzwi. Ely siedziała na łóżku i płakała, też ją pobił, bałam się, że ją zgwałci, ale chyba sobie odpuścił. Podeszłam i ją przytuliłam, nie było to łatwe, bo wszystko mnie bolało. Już nie płakałam.
- Przepraszam. To moja wina. - powiedziałam
- Nie przepraszaj. - powiedziała
- gdyby nie ja, siedziałabyś teraz z Johnem na kanapie. jestem tylko problemem. - powiedziałam
- Ej, ale gdyby nie ty, nie przyjechałabym do Londynu i nie poznała Johna. Alex, nie obwiniaj się. - powiedziała Ely
Perspektywa Matta:
Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na dziewczyny, nie wróciły na noc, John wariuje, Harry też, a ja o sobie już nie wspomnę, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi zerwałem się z kanapy, a za mną pobiegli wszyscy, otworzyłem i zobaczyłem jakiegoś chłopaka.
- Hej. Mieszka tu Alex Polak ? - zapytał, a ja zrezygnowany pokiwałem głową
- A ty to ? - zapytał Harry
- Josh. Byliśmy umówieni godzinę temu w MSC, ale nie przyszła, więc chciałem dowiedzieć się, co się stało. - powiedział, wtedy zacząłem się martwić jeszcze bardziej, ona nigdy nie wystawiła nikogo. Wpuściłem chłopaka do środka, co nie spodobało się Hazzie.
- Dzwoniliście ? - zapytał Josh, pokiwaliśmy głowami.
- jak coś im się stanie, to zjebie tego skurwiela. - powiedział krążąc po pokoju, spojrzeliśmy na niego.
- Ale że co ? - zapytał John
- No nie mówiła wam, ten jej były. - powiedział, a ja bezwładnie opadłem na kanapę.
- chyba nie myślisz, że... - zaczął Lou
- Nie wiem. Ja rozważam wszystkie możliwości. - powiedział
- Który z was to Matt ? - zapytał, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- no ja, a co ? - zapytałem
- Musisz mi powiedzieć, coś więcej o tych ludziach. - zaczął
- po co ? - zdziwiłem się
- Powiedz mi. - powiedział. Zacząłem mu opowiadać, a on słuchał, po chwili wyjął swój telefon i zaczął w nim grzebać.
- Co robisz ? - zapytałem
- Szukam. - odpowiedział i wyszedł z naszego domu.
- Kurwa ! - wrzasnął Styles i rzucił się na łóżko. Biedny chłopak, on kocha Olkę, ona kocha nie wiem kogo, a i ten Josh też chyba ją kocha. Moja siostra ma skomplikowane życie uczuciowe.
- Wróciłem dzieciaki. - powiedział wesoło ojciec wchodząc, a widząc nas spoważniał.
- Co się stało, gdzie dziewczynki ? - zapytał.
- Zniknęły, chyba je porwano. - powiedziałem
- C-co ? - powiedział zszokowany i z trudem utrzymując równowagę usiadł na fotelu.
- Wszystko ok ? - zapytałem, gdy złapał się za serce, wtedy zadzwonił jego telefon, spojrzał na wyświetlacz i przełknął głośno ślinę.
- To Ola. - powiedział i włączył na głośnik,
- Mamy twoją córeczkę i jej rudą przyjaciółkę. - powiedział dobrze znany mi głos.
- Czego chcecie ? - powiedział mój ojciec nerwowo
- Czego chcemy ? To chyba oczywiste. Kasy. - odpowiedział
- Ile ? - zapytał ojciec
- 7mln. - odpowiedział porywacz.
- Ile ? - zdziwiłem się
- 7 milionów, bo inaczej dziewczyna zginie. - powiedział a w oddali było słychać krzyk Alex.
- Olka ! - krzyknął ojciec a łza spłyneła po jego policzku.
- Kasa ma być za dwa dni, damy ci znać gdzie masz ją przynieść. Żadnej policji.- powiedział i się rozłączył.
- Moja córcia. - powiedział zrozpaczony ojciec i ukrył twarz w dłoniach, ja nie byłem lepszy, ogólnie, to chyba każdy z chłopaków był załamany. Wszyscy polubili dziewczyny.jeżeli coś im się stanie, to ja nie wiem co zrobię...
To mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy
Już nie mogę się doczekać nastepnego
Czekam na następny;) Co do rozdziału, to jak zawsze jest cudowny i świetny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam<3
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Bardzo fajna historia! Rozdziały czyta się bardzo naturalnie, luźno. Wszystko jest porządnie opisane, postaci są wyraziste i każda z nich ma swój charakter - o to właśnie w tym wszystkim chodzi, żeby znaleźć bohaterom ich własne ja. Tutaj się to udało. :)
OdpowiedzUsuńweb-of-lies-babe.tumblr.com
całkiem nowe opowiadanie z całkiem nową fabułą. serdecznie zapraszam na prolog i przepraszam za spam :) jeśli będziesz tak uprzejma i wejdziesz to proszę pozostaw swoją opinię a wtedy już na pewno przez cały dzień na mej twarzy będzie gościł uśmiech.<3
OdpowiedzUsuńhttp://smak-francuskiej-milosci.blogspot.com/