sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział Trzynasty

Perspektywa Alex:
Ely przyniosła małego śliczniusiego kociaka. Wiem jestem dziwna, ale kocham kotki, są takie małe i słodkie, przygotowałam mu posłanko w pierwszym lepszym pokoju, do którego otworzyłam drzwi. po chwili wszedł do tego pomieszczenia Harry.
- Jaki słodki ! - zaczął się zachwycać chłopak, zaśmiałam się cicho, z nim zacząć gadać o kotkach, to tak jak z Lou o marchewkach, z Niallem o jedzeniu a z Zaynem o fryzurach.
- Biedaczek wychudzony. - powiedziałam, wtedy Zayn wprowadził jakiegoś faceta, który przedstawił się jako weterynarz, grzecznie wyszłam, nie lubiłam patrzeć na takie akcje. Poszłam do salonu, zauważyłam, że przyszedł Josh, przywitałam się z nim przytulaskiem i usiadłam obok Niallera i Matthewa.
- Siostra, ty się tak nie przejmuj, to tylko kot. - zaśmiał się mój brat.
- Ale to nie ty widziałeś śmierć czterech kotów debilu ! - odpowiedziałam a on spojrzał na mnie ze śmiechem
- Tobie po spotkaniach z Norbertem zawsze odbijało. - powiedział gdy do salonu wszedł Loczek, spojrzał na mnie uważnie.
- Oj no, ale z nim się dawno nie widziałam. - powiedziałam
- Ale po tym wypadku, to ty się bardziej przejęłaś tym kotem niż nim. - powiedział
- No pamiętam. Chuj z Norbertem. Kota zabiłeś ! - powiedziała Ely naśladując głos Matta
- Cooming ! Kurwa, jutro poniedziałek ! - powiedziałam a ona spojrzała na mnie wzrokiem " No co ty nie powiesz ?!"
- No i co w związku z tym ? - zapytała
- Szkoła ! - powiedziałam a ona spojrzała na mnie z przerażeniem wypisanym na twarzy.
- I co teraz ? - zapytał Matt
- Znaczy, wiesz, mi ten jeden dzień nie pomoże. - zaśmiałam się
- Właśnie, Harry, ty musisz do szkoły chodzić ! - powiedział Liam, a loczek spojrzał na niego ze śmiechem
- Liaś, a wiesz co się z tym wiąże ? - zapytał
- nie . - odpowiedział krótko chłopak
- Moje prace domowe z matmy ! - powiedział Harry a Ely spojrzała na niego z perfidnym uśmiechem
- Z tego co wiem, to Lexi jest z matmy dobra, a wy ostatnio dużo czasu razem spędzacie. - powiedziała a ja chcąc nie chcąc oblałam się rumieńcem, Hazza też.
- Jak słodko ! - zawołał John, widziałam że Josh nie był zbyt zadowolony.
- Ty kochasz ją, ona kocha ciebie, czemu wy jeszcze nie jesteście razem ? - zapytał Carter, spojrzałam na niego z mordem w oczach.
- To dlategoo... - zaczął Matt, ale mu przerwałam
- Dobra, to ja może wrócę do domu i przygotuję się do szkoły. - powiedziałam i wyszłam.

Wróciłam do domu, w holu zobaczyłam damskie buty, zdziwiłam się troszkę, ale weszłam dalej, miałam iść do siebie, ale mój brzuch domagał się jedzenia, weszłam do kuchni i mało nie parsknęłam śmiechem, mój ojczulek całował się z tą całą prawniczką. Odkaszlnęłam, oderwali się od siebie i spojrzeli na mnie, ich miny były bezcenne. Parsknęłam śmiechem.
- Nie haha że hahah wam haha przeszkadzam haha ale haha zastawiacie hahah lodówkę haha - powiedziałam między wybuchami śmiechu.
- Miałaś być u przyjaciół. - powiedział mój ojciec
- Spoko. wezmę żarcie i nie przeszkadzam. - powiedziałam i podeszłam do lodówki.- A tak ogólnie, to dzień dobry. - zwróciłam się do kobiety, która nie wiedziała jak się zachować.
- To papa. - powiedziałam i poszłam na górę, gdy tylko zamknęłam drzwi mojego pokoju znów wybuchałam śmiechem. Opanowałam się po 5 minutach i włączyłam laptopa. Weszłam na TT.
@Mathew_Polak, nie wchodź do kuchni w domu :) Ja się nadal śmieję :) Jak kotek ?
Po chwili otrzymałam odpowiedź, ale nie tylko od brata.
@Alex_Polak czemu mam nie wchodzić ? A i @Harry_Styles chce zabić @Josh_Carter, więc wiesz... :)
@Alex_Polak nie słuchaj go, @Harry_Styles zamknął się w pokoju ;) 
@Matthew_Polak & @Yaele_Cooming ja wszystko widzę ! @Alex_Polak nie słuchaj ich. Ja właśnie idę na spacer. 
Widząc te tweety znów zaczęłam się śmiać. Po chwili położyłam się na łóżku i z słuchawkami w uszach zaczęłam rozmyślać. ja, polski rap i czego mi więcej potrzeba, na moją playlistę składa się tylko rap i hip hop. No mam niby jeszcze jakieś kawałki z popu, ale to mało, chociaż rock'a też lubię. Z zamyślenia wyrwało mnie wyłączenie muzyki, a akurat leciał kawałek Paktofoniki. Słucham tego od... nawet nie wiem, ten kawałek ma już sporo lat, a ja mam go od kilku lat na komórce. Spojrzałam gniewnie na ojca.
- Masz gościa. - powiedział
- niech wejdzie. A i musimy pogadać tato. - powiedziałam a on wyszedł, po chwili w moim pokoju pojawił się Styles.
- Hej. - wyszczerzył się.
- Hej. - odpowiedziałam, wstałam i zamknęłam drzwi, on spojrzał na mnie dziwnie.
- za pięć minut będzie tu cała banda. - powiedziałam a on pokiwał głową na znak zrozumienia.
- Chyba musimy pogadać. - powiedział nerwowo. Westchnęłam i usiadłamna łóżku wskazując, żeby zrobił to samo, on jednak tego nie zrobił. Ukucnął przy mnie i złapał mnie za ręce.
- Lexi... - zaczął
- Hazz. Spokojnie. - wyszeptałam
- Jak to z nami jest ? - zapytał
- Nie wiem Lokacz. - odpowiedziałam
- Ugh... nigdy nie miałem takich problemów. - jęknął a ja się zaśmiałam
- jakich ? - zapytałam
- No wiesz... Ogólnie, to dziewczyny rzucają się na mnie. - zaśmiał się nerwowo.
- No widzisz. na to nie licz. - odpowiedziałam a on się lekko uśmiechnął.
- Więc Alex, czy... - zaczął
- Ej wy ! Wychodzić ! - wrzasnął Lou za drzwiami, zaśmiałam się i zbliżyłam do Hazzy, po czym lekko go pocałowałam, chłopak się wyszczerzył i wpił w moje usta, oderwaliśmy się od siebie po chwili.
- To chyba było tak. - zaśmiał się, przygryzłam lekko wargę
- Ej no ! - wrzasnęła Ely
- Nie gwałcić się tam ! - dodał Zayn, westchnęłam i włączyłam na full kawałek "Jestem Bogiem" Paktofoniki.

Perspektywa Ely:
Jeśli ja i John zachowujemy się tak samo, jak Alex i Harold, to współczuję wszystkim osobom, które to oglądają.
- Odklejcie się od siebie! - wrzasnął wreszcie Lou. Pff. Tomlinson, romantyczne momenty przerywasz. Zawsze spoko.
- Lou, weź daj im spokój. - wydusiłam wreszcie. - To takie romantyczne.
- Romantyczne to jest całowanie się na dachu przy świetle księżyca, a nie w salonie pełnym ludzi. - odparł.
- Cholera, Lou. Przymknij się.
Na kolanach położył mi się kotek. Przygryzłam wargę. Ciekawe, jak go nazwać.
- Hej Skarbie. - powiedział Smith, wchodząc do salonu i całując mnie w policzek. - Jeszcze go nie nazwałaś?
Uśmiechnęłam się. Nigdy nie miałam weny do wymyślania imion zwierzętom.
- Nie, jeszcze nie. - odparłam. - Nie jestem w tym dobra.
- Wiesz co? - krzyknął Harold, zrzucając Alex z jego kolan. - Sorry, Lexi. Będziemy do niego wołać  aż wreszcie na coś musi zareagować.
- Monibessze! - wydarł się Loui. Kot ani drgnął.
- Lonelie. - powiedział już spokojniej Zayn.
- Alexandra! - krzyknęła Lexi. Wybuchnęliśmy śmiechem, ale drobna osóbka na moich kolanach się nie ruszyła.
- Chelsea. - powiedział John a kotka przypatrzyła mu się bacznie. Po chwili zamerdała ogonem.
- Czyli Chelsea. - zaśmiałam się. W oczach zwierzęcia widać było wesołe iskierki. - Ciekawe imię. Skąd?
- Sam nie wiem. - odparł. - Tak jakoś. Po prostu takie mam dzisiaj pomysły.
Wzruszyłam ramionami. Harry wyciągnął Alex do parku, a ja muszę uganiać się za tymi debilami. Potrzeba mi tego mojego przyjaciela, Pana Tadeusza. Poszłabym na ten bal, ale po akcji z Chrisem i jego bandą, odechciało mi się chodzić.
Weszłam znów do pokoju, kładąc Chels na łóżku. Ciesze się, że Alex i Harry są razem. Wszystko zaczyna się układać. No może oprócz tego, że miedzy Lou a Eleanor się psuje. Brunetka raczej mnie nie lubi, zauważając jej ton, gdy jesteśmy sam na sam. Przy chłopakach, można uznać, że mnie toleruje. Ale ostatnio w kuchni? To inna osoba.
Przesadzam? Raczej nie. Ta cała Calder jest podejrzana.

Smith wparował do mieszkania, a widząc moją rodzicielkę, trochę się speszył i powiedział spokojniej:
- Dzień dobry pani i panno Cooming. Spytam tej doroślejszej, czy mogę porwać jej córkę na chwilkę?
Mama wybuchnęła śmiechem i przytaknęła głową. Brunet zaciągnął mnie poza dom. Co mu do głowy wpadło?
- Wiesz, co dzisiaj świętujemy? - posłałam mu zdziwione spojrzenie. - jesteśmy razem tydzień!
- Cholera, ale to szybko przeszło. - zaklęłam pod nosem. Przez to całe porwanie straciłam umiejętność  wiedzy, który dzień jest teraz.

NEXT DAY:
Poniedziałki to koszmar. Jeden wielki koszmar.
- Lexi, Styles, Matt, Szybciej! - wrzasnęłam. Panna Polak weszła w piżamie na ulice. Potarła sobie oczy.
- Ely, jest piąta rano. - powiedziała. Spojrzałam na nią jak na głupią i pokazałam zegarek, na którym była 7:30 - o Kurwa. Idę obudzić Stylesa, ty idź do Matta.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do pokoju chłopaka, który smacznie sobie spał, a Niall obok niego. Wszystko byłoby okej, gdyby którykolwiek z nich miał na sobie przynajmniej bokserki. Zasłoniłam sobie oczy ręką.
- Matthewie, Alex przekazuje mi, byś wstał gdyż jest wpół do ósmej. - rzekłam i wyszłam.
Kuchnia była pusta, więc szybko przegrzebałam lodówkę pana Polak i wyciągnęłam z niej wszystko, co potrzebne na kanapki.
Tuz przed ósmą, wszyscy byli w kuchni. Kanapki wtryniali jak odkurzacze, a spieszyli się tak, ze kurz za nimi leciał. Niepodobne do nich.

No. Kto skomentuje? Bo ostatnio słabo wam idzie :c
Przy okazji zdradzę - Bedzie 17 rozdziałów i Epilog
Czytasz - Skomentuj.
Xoxo, Daiann'

7 komentarzy:

  1. Zajebiasty http://irelandonedirectiongreatbritain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, super, super!!! ;))) Szkoda, że tylko 17 :(

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuuuupperr ale nawet nie żartuj TYLKO 17 ROZDZIAŁÓW?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mało ??! ;/ Rozdział jak zwykle zajebiaszczy ! <3 Pozdrawiam Kaśka . xoxo > : )

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo mi się podoba ten blog i cała historia.
    fajnie Ci to wychodzi, także nie kończ tylko pisz,pisz,pisz ;D

    OdpowiedzUsuń