piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział Siedemnasty

Perspektywa Harry'ego:
Wróciliśmy do Londynu i właśnie jedziemy do domu Alex i Matta.
- Lexi, a zrobisz jeść ? - zapytał Nialler, na co wszyscy się zaśmiali.
- A co ja z tego będę miała ? - zapytała moja dziewczyna unosząc jedną brew
- Hazzuś ci podziękuje. - zaśmiał się Lou
- Ale ja nie chcę. - jęknęła, a ja udałem obrażonego, spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i uśmiechnęła się lekko.
- A co chesz ? - zapytał Zayn
- Żelki. - odpowiedziała.
- Żelki lepsze niż ja ? - zapytałem
- Chcesz wiedzieć ? - zapytała, wiedziałem, że się ze mną droczy, wtedy Tomlinson gwałtownie zahamował i wszyscy polecieliśmy do przodu, Lexi spojrzała na niego z mordem w oczach, podobnie jak Niall, któremu batonik wypadł przez okno.
- Kotek, jeżeli ty chcesz, żeby twój kumpel żył, to powiedz mu, żeby spierdalał jak najdalej. - warknęła Olka, a ja się wyszczerzyłem.
- Lou, jedna rada, UCIEKAJ ! - krzyknąłem a chłopak ze śmiechem ruszył dalej. Lexi przytuliła się do mojego ramienia, uśmiechnąłem się szeroko, a ona spojrzała na mnie. Widziałem, że zasypia, ale nie dziwię się, gdybym spał tyle co ona, to bym nie wstał.
- Hazz, nie chcę nic mówić, ale ona śpi. - powiedział Zayn, a ja się uśmiechnąłem
- Niech śpi. - powiedziałem, reszta drogi minęła w spokoju.
- Jesteśmy. - powiedział Tomo i wysiadł, reszta zrobiła to co on, ja wziąłem Lexi na ręce i ruszyłem za nimi.
- Ma ktoś klucz ? - zapytał Niall
- Nie. - odpowiedzieliśmy równo.
- Czyli czekamy na resztę, a oni na zakupy jeszcze pojechali. - powiedział Zayn
- Budź Alex. - powiedział Lou
- Lexi... Skarbie... Obudź się. - powtarzałem jej do ucha,
- Zasnęłam.. Sorki. - mruknęła, postawiłem ją na ziemi, a ona zaczęła grzebać po kieszeniach, po chwili spojrzała na nas.
- Zgubiłam. - powiedziała z uśmiechem
- i co teraz ? - zapytałem
- Jak to co ? Włamujemy się do jednego z najlepiej zabezpieczonych domów. - powiedziała i ruszyła na tył domu. Popatrzyliśmy na siebie z chłopakami i ruszyliśmy z nią.
- Ale nic się nie stanie ? - zapytał Niall
- Nie, w najgorszym wypadku wpadnie tu policja i jakąś kare nam dadzą. - powiedziała a blondyn spojrzał przestraszony na nią.
- Ej żarłoku spokojnie, nie pierwszy raz się włamuję do własnego domu. - powiedziała i zwinnie wdrapała się na balkon, szczerze nie wiem jak, ale ona już tam stała i uśmiechała się do nas,
- No dalej. - zachęciła nas, po kilku próbach stałem obok niej. a chłopcy w tym czasie zaczęli biegać i się wygłupiać.
- Dajmy im spokój. - powiedziała i zaciągnęła mnie do salonu. Nie mogłem się oprzeć i ją pocałowałem, uśmiechnęła się i odwzajemniła.
- wiesz co? Teraz sobie myślę, że dobrze, że mnie porwali, w innym przypadku, nie powiedziałabym, że cię kocham. - powiedziała wtulając się we mnie.
- Oj Lexi... Kocham cię. - wyszeptałem. Ona niby taka bad girl, ale tak naprawdę jest strasznie wrażliwa, ale chyba to w niej mi się podoba... Staliśmy tak przytuleni, gdy ktoś zaczął się dobijać, dziewczyna zaśmiała się i poszła otworzyć.

Perspektywa Alex:
Gdy otworzyłam ukazały mi się rozwścieczone mordki chłopców, wyszczerzyłam się i wpuściłam ich do środka. Wpadli do salonu i rzucili się na kanapę.
- Co robimy ? - zapytałam
- Co powiecie na TC ? - zapytał Zayn, wszyscy przystaliśmy na tę propozycję i już po chwili oglądało nas 300tys. osób.
- Witajcie ! - zawołał Niall
- Vas Happening ?! - wydarł się mulat i parsknęliśmy śmiechem
- Hej. - przywitałam się
- Nie wiemy co mówić, bo to taka spontaniczna decyzja. - powiedział Lou i zaczęliśmy czytać.
- Poland Loves 1D ! - pisnęłam ze śmiechem a chłopcy się zaśmiali
- My kochamy Polskę. - powiedział Malik
- Ale tam zimno. - jęknął Lou
- Ale mają dobre żarcie. - dodał Niall
- Dobra, bo Polish Directioners padną na zawał. - powiedziałam a oni się uśmiechnęli
- A my umiemy mówić po polsku. - pochwalił się Harry. Posypało się wiele komentarzy o tego
- Lubię Bigos. - powiedział Niall w moim ojczystym języku, na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać
- Kotki są słodkie. - powiedział Harry - I kocham Alex.. - dodał, cała jego wypowiedź była w języku polskim na co zrobiłam Aww.
- Polskie Marchewki są pyszne. - powiedział Tomo we wpomnianym wcześniej języku, teraz wszyscy patrzyliśmy wyczekująco na Zayna.
- A ja nie wiem co powiedzieć. - westchnął wypowiadając słowa po polsku
- Kiedy damy koncert ? Nie wiem. Ale jak tylko się dowiem to wam powiem. - powiedział Lou już po angielsku czytając pytania
- Ely nie odpisuje. - jęknęłam, gdy po wysłaniu 46748964867974 SMS-a do rudej nie otrzymałam odpowiedzi. Zaczynałam się o nią martwić, co prawda Ely czasem znikała na cały dzieś ale teraz miałam złe przeczucia... Może jest u John'a ?
- No tak... - westchnęłam i uderzyłam się otwartą ręką w czoło. Wszyscy spojrzeli na mnie uważnie
- Co robisz ? - zapytał Niall
- Nic, rozmyślam. - odpowiedziałam a on wrócił do laptopa. Przecież jak Ely jest u Smith'a to mi nie odpisze, może gdzieś wyszli, albo robią coś ciekawszego... Ale i tak się o nią boję...

Perspektywa Matta:
- hej, jest Ely? - spytał John wchodząc. Alex spojrzała na niego.
- Przecież miała być u Ciebie. - powiedziała.
- A ja myślałem, że jest u was. - zdziwił się. - nie wraca od paru godzin.
- Chris. - mruknęła Moja siostra.
- Przecież FBI go zabrali. - zdziwił się Niall. - A Ely umie się bronic.
- Niall, ja wiem. - powiedziała Alex. - Ale gdyby skoczyło na ciebie czterech-pięciu kolesi w tym samym czasie, to raczej kiepsko...
- Jak myślisz, czy... - zaczął John.
- Nie wiem. - odparła. - Ale to bardzo możliwe.
- Jestem idiotą. - zasłonił rękoma twarz. - To wszystko moja wina.
- Tu nie chodzi, czyja wina, a czyja nie. Myślałeś, ze jest u nas. Ale czemu do niej nie dzwoniłeś? - spytał Liam.
- Zostawiła telefon. - odparł.

- Danny dzwoni. - powiedziała w pewnej chwili Alex, około pół godziny po rozmowie ze Smithem.
- Odbierz. - odpowiedział Harry. Dziewczyna wcisnęła zieloną słuchawkę i przycisnęła telefon do ucha.
- Cześć.(...) Chris?(...) Jak to?(...) Ely w szpitalu?(...) Jedziemy.
- Co jej jest? - spytałem w pewnej chwili.
- Jest tak jak myślałeś. Gdzieś spotkała Chrisa. - łzy poleciały po jej policzkach. - Strzelił do niej. Prawdopodobnie w pierś. Wiem tylko, że leży w szpitalu św. Piotra.
- Jedziemy. - oznajmił Liam, który jako jedyny był w stanie kierować.

Alex przechodziła się w korytarzu. John wariował, Hazza i reszta siedzieli, a ja, stałem przy oknie sali operacyjnej, z której właśnie wyszedł lekarz.
- Państwo z rodziny?
- To jej chłopak, a reszta bliscy przyjaciele.
- Czyi mogę powiedzieć. Operacja się ...

Jestem wredna, wiem! XD Ale oto i ostatni rozdział, pojutrze dostaniecie epilog! (:

5 komentarzy:

  1. Co?
    Straszna jesteś, ale boski i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ostatni!?No jak ostatni ja się pytam?!!! Ja chceeee jeszczee!!!
    Uwielbiam tego bloga!!!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przy okazji zapraszam do siebie- http://gottabeyou-onlyyou.blogspot.com/ :)

      Usuń
  3. Hej, właśnie rozpoczęłyśmy pisanie naszego pierwszego bloga. Dopiero pojawili się bohaterowie i chciałyśmy zaprosić Cię do nas abyś wyraziła swoją szczerą opinię, a jeśli Ci się spodoba to fajnie by było gdybyś dodała się do obserwatorów i została z nami dłużej :)
    http://love-fear-hope.blogspot.com/
    Pozdrawiamy Effy oraz Kerry ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wybaczę takiej końcówki xD

    OdpowiedzUsuń