poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział Pierwszy

Perspektywa Ely :
-Ely! Złaź na dół, spóźnisz się na pierwszy dzień szkoły!
-Byłoby fajne wejście!- wydarłam się w odpowiedzi.
No tak. Mój koszmar. Pierwszy września.
Przynajmniej nie jestem taka jak Kylie. Mama nie każe mi iść na galowo. Punkt plus dla mojej rodzicielki.
-Ej! A Dlaczego ONA, nie ma tak badziewnego stroju?- spytała oburzona Kylie, gdy zeszłam po schodach.
-Bo Ely jest od Ciebie starsza, mądrzejsza i Nie wciska się w obcisłe ciuchy.- odparła mama. Jak ja ja Kocham. Boże, Dziękuję, że dałeś mi taka wspaniałą mamę!
-Ale przecież ONA jest ubrana jak satanistka.
-Wcale nie jak satanistka. Ely ma swój styl i nic Ci do tego. Ty masz szlaban, więc ubieraj się jak wypada na dziewczynę w twoim wieku i nie waz mi się nakładać obcisłych bluzek pod, bo każę twojej siostrze zrobić zdjęcia! A teraz marsz mi do szkoły, kazano ci przyjść wcześniej!
-Ale Ely...
-Powiedziałam coś! Ely To Ely, nie miała żadnego dziecka ani się go nie pozbyła!
Moja Siostra mrucząc pod nosem przekleństwa wyszła z domu.
-Słuchaj, Kochanie.- mojej mamie ton złagodniał. Z tylnej kieszeni wyjęła kluczyki od mojego Samochodu. -Tylko bez żadnych wypadków, potrącania i tak dalej.
-Ma się rozumieć!- odparłam i wziąwszy kluczyki wyszłam z domu z torbą na ramieniu. Wystukałam numer do przyjaciółki
-Dobra Wiadomość.- zaczęłam. -Nie musimy jechać metrem, podjeżdżam już pod wasz dom.
-Świetnie!- Ucieszyła się Alex. -Chwilka, Matt nie może znaleźć lunchu.
-Po drodze gdzieś się załapiemy, tez nie mam nic. Za to karta bankowa robi swoje.
-No to za chwile w twoim... Samochodzie?
-Ano.

-Eeeeellllyyyy!
-Dobra, Matthew, ja tez Ciebie Kocham, ale trochę bez potrzeby wydzierasz ryj.- skrzywiłam się. Chłopak zaśmiał się i z domu wyszła za nim Alex.
-Cześć, misiek, kopę lat się nie widziałyśmy!
-Ely, przecież byłyśmy na kawie wczoraj.- Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą, po czym uśmiechnęła sie promiennie.

Perspektywa Alex
Dzięki ci panie, że nie muszę jechać z tą plastikową laską Kylie. Co prawda jazda samochodem gdy Ely prowadzi też nie jest najwspanialszym środkiem transportu, no ale lepsze to niż metro obok spoconego ważącego 200kg faceta. W aucie nie powiem było wesoło, szczególnie, że żadne z nas nie miało galowego stroju. Matt postawił na wygodę, czyli rurki i zwykły biały top, który idealnie eksponował jego klatę, gdyby nie był moim bratem powiedziałabym, że jest całkiem przystojny. A ja jak to ja założyłam niebieskie rurki i białą bokserkę, a na to sweterek w paski. Mówiłam już, że kocham sweterki w paski ? No więc podjechaliśmy pod szkołę i przez dobre pięć minut szukaliśmy miejsca do zaparkowania. Mój brat jak zobaczył tych ludzi, to myślałam że mu oczy wyskoczą. No tak, mój brat jest Bi i zaczął wpatrywać się i w dziewczyny i chłopaków.
- Ej ty, nie patrz tak na nich, bo wezmą nas za debili. - zaśmiała się Ely szturchając go łokciem
- Spadaj. - zaśmiał się i ruszyliśmy do budynku, wszyscy się na nas gapili, no ok, ja rozumiem jesteśmy nowi, inaczej ubrani, no ale żeby się tak gapić, to nie ładnie.
- No i co się gapicie ? - zapytałam już lekko zirytowana
- Alex, opanuj się. - powiedział mój brat i łapiąc mnie za rękę pociągnął w stronę sali.
- oj przestań udawać takiego grzecznego. - zaśmiała się Ely
- dajcie wy mi święty spokój. - westchnął i usiadł na ławeczce
- Oj Matthew, wiesz co, jestem głodna, a to tylko rozpoczęcie roku. - zaśmiała się Ely
- jestem za. - odpowiedziałam
- Nie! Dziś zostajemy. Innym razem dziewczynki. - powiedział i trzymając nasze dłonie w żelaznym uścisku wpatrywał się w jakąś postać z mikrofonem, gdyby nie jakaś laska siedząca przede mną widziałabym dokładniej.
- Drodzy uczniowie, serdecznie witam wszystkich ! - powiedział ten ktoś, jak mniemam to dyrektor, wydaje się spoko, coś czuję, że będę tam częstym gościem.
- Długo pan będzie przynudzał panie Edwards ? - zapytał jakiś chłopak, już go lubię !
- panie Styles ! czy pan chce już w rozpoczęcie roku dostać karę ? - zapytał chłopaka z burzą loków na głowie
- Przepraszam, że się wtrącam, ale on ma rację, jest pierwszy września, co oznacza, że od jutra trzeba będzie wstawać bladym świtem i nici z imprez, więc każdy chce ten dzień jak najlepiej wykorzystać, więc jakby pan mógł mówić krótko i na temat, to ja bym była wdzięczna. - powiedziałam, a Matt jeszcze bardziej ścisnął moją dłoń.
- a panienka może też chce za karę zmyć podłogi na korytarzach w całej szkole ? - zapytał patrząc na mnie
- A co ja sprzątaczka, przecież mi za to nie płacą. - prychnęłam a na inni zaśmiali się
- Koniec tego ! Wasza dwójka po zakończeniu ma się stawić w moim gabinecie. - krzyknął koleś.
- Musiałaś ? - zapytał Matt
- nie, chciałam. - zaśmiałam się
- A to niby ja jestem Bad girl. - westchnęła Ely
- To nie ja wybiłam szybę w klasie, bo ktoś urwał klamkę od okna. - zaśmiałam się cicho. Po badziewnej przemowie dyrektora rozeszliśmy się do klas, my jeszcze do sekretariatu po plan i książki. Weszliśmy do klasy i moim oczom ukazał się ten sam loczek, który zaczął rozmowę z dyrektorem.
- Dzień dobry. Kochani to są nowi uczniowie. - powiedziała jakaś miła babka
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy równo
- Przedstawcie się. - powiedziała.
- No więc ja jestem Matthew, to Alexandra a to Yaele. - powiedział Matt a my się uśmiechnęłyśmy
- Dobrze. a powiecie skąd przyjechaliście? - zapytała
- z Irlandii. - odpowiedział mój brat
- Siadajcie. - powiedziała, a my zajęliśmy miejsca na końcu klasy.
- Ktoś was musi oprowadzić. - powiedziała, a rękę podniósł ten lokaty.
- Ja mogę, i tak razem z Alex musimy iść do pana dyrektora. - powiedział a nauczycielka zmierzyła mnie wzrokiem
- Czemu nie macie galowych strojów ? - zapytała
- Gdyż, iż, ponieważ strój galowy mają wszyscy, a my nie jesteśmy wszyscy i nie wolno upodabniać się do innych, trzeba być sobą. - powiedziałam
- Dziewczyno ja cię kocham- powiedział jakiś chłopak
- Ej, ona jest moja. - powiedziała Ely, a wszyscy się zaśmiali.
- A ja ? - zapytał Mat
- jestem duża, podzielicie się. - zaśmiałam się
- Spokój ! - wrzasnęła ta babka
- przepraszam, że przerwę, ale niech pani nie krzyczy, jak w naszej starej szkole nauczyciel krzyczał, to po 10 latach miał głos jak by przez 30 lat pił denaturat. - powiedziała Ely
- Zadzwonię do waszych rodziców ! - powiedziała a my się zaśmialiśmy
- Mój ojciec nie odbierze, bo pewnie ma spotkanie biznesowe, mamusia zaś pisze pewnie tekst do kolejnego hiu światowego, więc ma wyłączony telefon, a mama Ely powie pani, że nie ma pani podejścia do dzieci. - powiedział Matt.
- A rodzice Alex ? - zapytała
- Jesteśmy rodzeństwem. - westchnęłam i oparłam głowę na łokciu
- Możemy już iść ? Pan dyrektor czeka - zapytał Styles, nauczycielka jeszcze trochę pogadała i wypuściła nas do domu.
- Olka, powiesz mi, czemu ty tak pierwszego dna irytujesz nauczyciela ?! - wykrzyknął matt
- Daj spokój Matt, -westchnęła Ely
- kocham cię. - powiedziałam do dziewczyny, a ta uśmiechnęła się promiennie
- Dobra, ja lecę do tego dyrektora, Matthew weź zamów pizzę w domu. - powiedziałam
- Nie chce mi się. Ely, musisz się spieszyć? - zapytał, a dziewczyna pokiwała przecząco głową. Wtedy zobaczyliśmy Kylie idącą z jakąś blondynką
-Idzie ta kurwa. - westchnęła Ely
- Yaele, wyrażaj się, ja wiem, że to kurwa, ale to też twoja siostra, do tego zakochana w moim bracie, więc proszę cię. Nie mów tak o niej w moim towarzystwie, bo ja też tak zaczynam mówić, a wiesz, że mój ojciec nie toleruje przekleństw. - powiedziałam
- Idziemy ? - zapytał Styles podchodząc
- Styles, od kiedy ty zadajesz się z takimi jak oni? - zapytała ta blondyna
- o Kylie, już masz koleżankę ? - zapytała Ely z obrzydzeniem
- No bo wiesz, ja potrafię znaleźć nowych przyjaciół, nie to co ty. - zaśmiała się Kylie
- Nie przesadzasz ? - zapytałam
- Nie wtrącaj się,jak rozmawiam z siostrą. - powiedziała
- Kurwa nie będziesz mi rozkazywać, zdziro jedna.

Perspektywa Ely :
- Kurwa nie będziesz mi rozkazywać, zdziro jedna.- odparła Alex krzywiąc się.
-Ciebie nikt o zdanie nie pyta.- mówi z zaciśniętymi zębami Kylie.
-Jak mnie pytasz o zdanie pytasz także i jej. A teraz zmywaj się, jeśli nie chcesz bym Ci tej wytapetowanej twarzyczki zniszczyła.- ucięłam i pociągnęłam Alex i Matthewa za sobą.
-Spokojnie, Alex. Kylie to tylko brudna szmata.- pocieszyłam przyjaciółkę.
-Hej, o Co wam chodzi?- spytał Styles? - I Po co ta kurwa do was zagadywała?
-Wiesz, Harry, już chyba Cie lubię.- zaczęłam. -Ta Durna Kylie, to moja siostra, na moje wielkie nieszczęście. Uwielbiam dokuczać jej na każdym kroku, nienawidzę jej, bo spowodowała rozwód moich rodziców i jest zakochana w Matthewie. Wiesz już wszystko.
-No. Alex, idziesz?
-A Mam wybór?
-Raczej nie.
-To Dlaczego pytasz. Prowadź. - uśmiechnęła się szatynka. - Ely, Meksykańska!
-Jasne! - odkrzyknęłam.
-Wygląda na to, że zostaliśmy sami. - stwierdził Matt zabawnie ruszając brwiami. Ryknęłam śmiechem.
-Matt, ja Ciebie proszę, idź sobie zboczeńcu.- wykrztusiłam przez śmiech.
-Ej. Chyba byłaś głodna.
-Nie zmieniaj tematu!
-Z tobą nie da się gadać...
-Ellyy! -przerwała mu Alex.
-Jak tam rozmowa z Dyrem?
-Ja i Harry Załapaliśmy się na dwie godziny kozy. Czy...
-Wiem o co chodzi, już idę wkurwić nauczycielkę! Musze zachować posadę Bad Girl!
-Matthew? Czy...
-Tak, idziemy we dwójkę. Ely, jak się załapiemy?
-Mam pomysł.- zaśmiałam się.

Razem z Mattem stałam przed alarmem w środku lekcji historii. Matt wybił szybkę, a ja wcisnęłam przycisk. Z klasy obok jak błyskawica wybiegł nauczyciel od Hiszpańskiego. Spojrzał na nas i oznajmił :
-Godzina kozy razem z panem Stylesem i panną Polak.
-Yeeah!- wydarłam się.
-Dwie godziny, skoro panna Cooming nalega.
-Co za tępy debil.- mruknęłam do Matta. Chłopak zaśmiał się, a ja po chwili do niego dołączyłam. Ja i moje pomysły.
-I jak? - spytała Alex
-Dwie godziny. Ty, Matt, Styles i Ja.
-Jak to zrobiłaś?
-Mam swoje sposoby.
-A ja pewnie nigdy ich nie poznam.- mruknęła
-Możliwe.

5 komentarzy: